Źródło inspiracji
Styl i twórczość meksykańskiej malarki Fridy Kahlo.
Życie Fridy
- urodziła się w 1907 roku w Meksyku
- zmarła w 1954 roku w Meksyku
- zachorowała w dzieciństwie na polio, przez co jej prawa noga była krótsza niż lewa
- gdy miała 18 lat, odniosła liczne obrażenia w wypadku drogowym, w wyniku których leżała unieruchomiona w gipsie przez 3 miesiące
- przez całe życie zmagała się z bólem, bardzo często musiała przebywać w szpitalu
- trzy razy poroniła
- pod koniec życia amputowano jej nogę
- uważa się, że przedawkowała leki, ale nie zostało to oficjalnie potwierdzone, zrezygnowano też z sekcji zwłok
Frida Kahlo, Strzaskana kolumna, 1944
Te wszystkie zdrowotne problemy, jakie miała Frida są bardzo istotne, żeby zrozumieć jej twórczość, a nawet styl ubierania się. Ona sama mówiła, że jej obrazy są realistyczne, nie przedstawiają niczego, co byłoby odrealnione, dlatego tyle w nich bólu i cierpienia – to była codzienność dla malarki. A samo to, że przez trzy miesiące musiała leżeć w łóżku skłoniło ją, by zająć się malowaniem. Jako dorosła kobieta, zakrywała długimi sukienkami i spódnicami swoje nogi, żeby nie było widać deformacji wynikającej z przebytego w dzieciństwie polio.
Frida Kahlo, Frida i Diego Rivera, 1931
- ojciec parał się malarstwem i fotografią, matka zajmowała się domem
- Frida była trzecią z czterech ich córek
- była silnie związana z ojcem
- w 1927 roku poznała malarza Diego Riverę, który od początku wspierał ją w dążeniu do bycia artystką
- w 1929 wyszła za mąż za Diego, ich małżeństwo było bardzo burzliwe
- małżonkowie nie byli sobie wierni, Diego miał romans m. in. z siostrą Fridy
- Frida romansowała z mężczyznami i kobietami, mówi się, że miała romans m. in. z Josephine Baker czy Georgią O’Keeffe
- Frida i Diego rozwiedli się w 1939, rok później ponownie wzięli ślub
- mieszkali osobno, ich drugie małżeństwo było jeszcze bardziej burzliwe i trawione zazdrością niż pierwsze, oboje mieli licznych partnerów
- pogarszający się stan zdrowia Fridy zmusił ją do korzystania z wózka inwalidzkiego, a ostatnie miesiące życia spędziła przykuta do łóżka
- podawała rok 1910 jako datę swojego urodzenia, twierdząc, że była dzieckiem Rewolucji Meksykańskiej
- razem z Diego byli zafascynowani ideami komunistycznymi
- w wieku 16 lat wstąpiła do socjalistycznego ugrupowania, a później do Meksykańskiej Partii Komunistycznej
- w trakcie wyjazdu do USA nakłoniła męża, by nie poddał się presji usunięcia swojego murala (przedstawiającego Lenina) w Nowym Jorku
- w 1937 udostępniła swój dom małżeństwu Trockich (Lew Trocki dostał azyl polityczny w Meksyku)
- miała romans z Lwem Trockim
- na swoich obrazach przedstawiała Stalina i Marksa
Frida Kahlo, Autoportret dedykowany Trockiemu, 1937
Skrajnie lewicowe przekonania Fridy miały ogromny wpływ na jej styl. W tamtym czasie, towarzystwo w którym obracała się Frida – śmietanka intelektualna i artystyczna Meksyku, miało wyraźny pociąg do romantycznego idealizowania tradycji i podkreślania wartości będących w kontrze do imperializmu. Diego zasugerował, by Frida nosiła tradycyjne meksykańskie stroje, a ona oczywiście była zachwycona tym pomysłem i stworzyła niesamowity mix, bazując też na estetyce, nawiązującej do korzeni swoich rodziców. Jej ojciec urodził się w Niemczech, matka miała meksykańsko-indiańskie korzenie. A więc na Fridzie można zaobserwować współczesne jej ubrania, tradycyjne stroje meksykańskie, nawiązania do kultury Majów oraz Azteków, akcesoria kolonialne, a to wszystko uzupełnione jeszcze o samodzielnie zdobione materiały. Bardzo ciekawy artykuł o wpływach kulturowych i politycznych na jej styl tutaj (po angielsku).
Moje przemyślenia
Chciałam dać Wam choć małe tło i rozeznanie tego, kim Frida była. To co teraz widzimy w inspiracjach Fridą, a jest tego przecież mnóstwo, jest tylko malutką namiastką i pewnym spłaszczeniem tej postaci. To jest i tak dobre, i tak piękne, ale żeby robić coś takiego, warto wiedzieć, że Frida nie dążyła jedynie do tego by być zapamiętaną jako kolorowa postać, ale swoim strojem niosła też jakąś wiadomość i ten strój z czegoś przecież wynikał. Po części z zamiłowania do tradycji, po części z przekonań politycznych i bycia żywym manifestem, po części z uwarunkowań zdrowotnych, po części z potrzeby artystycznej ekspresji. A możliwe, że są jeszcze jakieś inne aspekty tego stylu, których tu nawet nie poruszyłam. Myślę że po takim wstępie możemy się już delektować tylko estetycznym obliczem tego stylu, mając z tyłu głowy jego zrozumienie.
- długie włosy splatane na czubku głowy
- kwiaty we włosach
- mocne, krzaczaste brwi
- czerwone usta
- ciężka biżuteria
- szale
- długie spódnice i sukienki
- meksykańskie, indiańskie wzory
- wzór kwiatowy
- wzory egzotyczne – liście, zwierzęta, tropikalne kwiaty
- bardzo wyraziste barwy
Jak można się inspirować
Styl Fridy jest tak silny, że gdy tylko mówimy: wianek, albo zrośnięte brwi, albo meksykański folklor, Frida od razu przychodzi nam na myśl. Oczywiście w przypadku takiej wyrazistości, trudno mówić o subtelności w inspiracjach. Czy dotyczy to sesji zdjęciowej, lookbooka marki, stylizacji ślubnej, codziennego stroju inspirowanego Fridą, trzeba się liczyć, że źródło inspiracji zawsze będzie oczywiste, żeby nie powiedzieć toporne. I szczerze mówiąc to dobrze. Do takiej inspiracji potrzeba dystansu. Nie należy się bać kiczu i należy się liczyć z faktem, że nastąpi poprawne odczytanie intencji przez większość odbiorców. Frida jest już tak „skomercjalizowana”, że zna ją większość ludzi, niezależnie od zainteresowania sztuką. To też o czymś świadczy. Siła przebicia tego wizerunku jest niesamowita!
Przykłady inspiracji
Dorota Wellman na okładce magazynu Viva źródło zdjęcia
Możliwości inspiracji jest wiele. W edytorialach raczej idzie się na całość i stylizacja na Fridę jest podana bardzo wprost. Natomiast podchodząc do sprawy trochę „realniej” można oczywiście wybierać poszczególne elementy wizerunku i je tłumaczyć na bardziej nowoczesny sposób, jak również próbować budować „artystyczny” klimat dostępnymi środkami, niekonieczne krzyczącymi Frida.
Monica Bellucci w sesji Harper’s Bazaar Ukraina, Marzec 2013, źródło zdjęcia
Rostro de Diosa w sesji dla Vogue Mexico, kwiecień 2011, źródło zdjęcia
Carolina Herrera de Baez (córka Caroliny Herrery) na wystawie o Fridzie Kahlo (po lewej) źródło zdjęcia, suknia ślubna z kolekcji Caroliny Herrery wiosna 2011 (po prawej) źródło zdjęcia
Inspiracji Fridą można znaleźć wiele. Postanowiłam podzielić ten wpis na dwie części i wyjątkowo nie pokazuję tu zestawów ubrań w tym stylu. Poświęcę jeden wpis na wyszukanie samych inspiracji sklepowych związanych z Fridą.
Co ze stylu Fridy mogłybyście wziąć dla siebie? Czy jest w nim coś, co Was pociąga? Czy znacie kogoś, kto choć raz zainspirował się tą malarką?
Czekam zawsze na Twoje wpisy i tak sobie myślę, co Ty jeszcze Mario wymyślisz :) I zawsze mnie zaskakujesz.
Jest mi bardzo miło to czytać <3
U Fridy zdecydowanie pociąga mnie pewien rodzaj siły i mocy w jej wizerunku. Jest kobiecy, ale jednocześnie mega twardy. Bardzo to lubię, zdecydowany kolor, ciemne tło dla kwiatów, które zdziera z nich dziewczęcość, a oddaje pierwotną dzikość. Ponadto ciemne usta, szale i mocna biżuteria to kolejne atrybuty z których korzystam. W sumie jako intensywna zima odnajduje się w tym dobrze i powiększam kolekcje wyrazistych koszul :-). Na pozostałe elementy pewnie się już nie odważę, bo to byłby przesyt… ale ważne jest to by z każdej inspiracji brać to co nam pasuje…
A tak z innej bajki jak patrzę na zdjęcia i myślę o tym wizerunku to dołącza mi się jeszcze zapach Eden Cacharela…
Zgadzam się z tym, co napisałaś, też mi imponują te wszystkie rzeczy. Jest to w gruncie rzeczy dziewczęcy styl, który jednak na Fridzie staje się poważniejszy i nie taki znowu: kwiatki, bratki i stokrotki :)
do mnie porównania do Fridy przylgnęły i co rusz słyszę, że ktoś tak reaguje na moje wianki, kwiaty, włosy czy biżuterię. ; )
I ja też pisząc tego posta myślałam o Tobie :)
Mario, niesłychane, już kilka razy miałam Ci pisać, żebyś zajęła się Fridą!:) Czytałam kilkakrotnie jej biografię (pierwszy raz całkiem niedawno, w gimnazjum, wcześniej jej obrazy siały piekielny postrach w dziecięcej psyche) i nie można odmówić jej brawurowej ekspresji, rzadkiego hartu ducha i wielkiego uroku płynącego z faktu, że z ustawicznego łamania konwenansów uczyniła najlepszą zabawę dla siebie i najlepszy performance dla otoczenia. Te endemiczne suknie na eleganckich nowojorskich przyjęciach:D Chociaż skądinąd to może raczej ciągły manifest, jak bardzo wrosła korzeniami w swoją ziemię… Świetne były kolczyki-dłonie, prezent od Picasa:) Kiedyś sama chciałam takie… I nie wiem, czy ta ochota nie odezwie się jeszcze kiedyś:)
Nigdy tylko nie mogłam pojąć jak kobieta, która tak szalenie wielbiła wolność ponad wszystko, była jednocześnie gorliwą komunistką…
ile miejsca w tej biografii zajmują wątki polityczne? przyznam szczerze, że najbardziej mnie interesują :)
Zyla na innej pólkuli i w czasach, kiedy o zbrodniach komunistów niewiele powszechnie wiedziano (badź co badź umarla ledwie rok po Stalinie). Jej naiwna postawa polityczna byla dość typowa dla zachodniej lewicy, która swój podziw dla Zwiazku Radzieckiego zaczela masowo rewidować dopiero po rewelacjach Chruszczowa albo jeszcze o kilkanaście lat później, po inwazji ZSRR do Czechoslowacji. W latach 20., kiedy Frida zaczytywala sie w klasykach marksizmu, i w 30. i 40., kiedy stroila sie w ubrania z emblematem czerwonej gwiazdy i malowala swoje gorsety w sierpy i mloty, wielu ludziom z jej środowiska komunizm mógl wydawać sie rozsadnym lekiem na niesprawiedliwość spoleczna, kolonialny wyzysk i inne boleści tego świata.
Bardzo dobrze napisane Arina :)
Marksizm nie wyklucza indywidualnej, obyczajowej wolności. Ojcowie komunizmu nawet podkreślali kwestię wolności obyczajowej kobiet, co w tamtych czasach było jeszcze czymś dość nowym. Większość słynnych z wyemancypowania kobiet XX-wieku było socjalistkami bądź komunistkami.
Z tego co znam zwolenników komunizmu z wolnością osobistą nie bardzo im po drodze. Totalitarne doktryny mają to do siebie, że kontrolują beznamiętnie każde pole ludzkiej aktywności:D Bardzo wątpię, czy gdyby Frida była np. Polką z równym entuzjazmem opiewałaby rzekome, płynące na cały świat blaski ZSRR. Chyba nie przy tej osobowości. Zobaczyłaby jak twórczość była boleśnie ograniczana, chyba że poszłaby na kolaborację… Co do założeń ojców – oczywiście, że postulowali emancypację kobiet- po to, żeby wepchnąć je na rynek i zwiększyć wyzysk.
Podaj proszę tytuł i autora książki, chętnie po nią sięgnę. A kolczyki od Picassa są przepiękne. Motyw dłoni w biżuterii bardzo do mnie przemawia. W Modzie Polskiej była taka wielka broszka dłoń – marzenie <3
Stawiam, że „Frida” Hayden Herrera?
Tak, to ta:)
Mary, błagam, nie gadajmy o polityce na blogu modowym
Można powiedzieć, że właściwie są stale obecne; już w szkole Frida toczyła niekończące się dyskusje z przyjaciółmi na temat teorii Marxa i Engelsa, później przez całą swoją młodość podkreślała ciepłą przyjaźń dla komunizmu. Ostatecznie stała się usankcjonowaną partyjniaczką, stałą bywalczynią wieców, bohaterką manifestacji i sugestywnym, rozpoznawalnym symbolem afirmacji socjalizmu.
O tak! Sama mam sesję na słowiańską Fridę. I zdarza się, jak paraduję w wieńcu na głowie (tak wieniec, bo jest duży), że mówią mi Frida
Z jej wizerunku biorę wianki i kwiecie we włosach i mocne kolory. Póki co rządzi u mnie amarant
A te nasze folkowe klimaty, zwłaszcza z wiankami na głowie i kolorowymi kamizelkami, koralami, spódnicami, mnie też się bardzo z Fridą wydają spokrewnione :)
Monica Bellucci wygląda przepięknie,mogłabym na nią patrzeć i patrzeć.Bardzo mi się podoba styl Fridy,ale dla siebie nie biorę niczego,jest dla mnie zbyt egzotyczna.
Tak, i to też jest dobra osoba do tej inspiracji, bo wydaje się taka poważna, wtedy to całe otoczenie, kwiaty nie są takie fikuśne :)
Inspiracje stylem Fridy Kahlo na sobie widzę tak: Czarna, długa zamaszysta spódnica albo spódnica z koła, duże kolorowe kwiatki nie w formie wianka ale noszone jako broszka, mocne usta, kreski jaskółki. Zielone albo złote dodatki i buty. Druga wersja to skopiowanie stylizacji i klimatu ze zdjęć z Monicą Bellucci – te zdjęcia są jednymi z moich ulubionych sesji tej aktorki. Trzecia to czarna sukienka w ogromne kolorowe kwiaty które wyglądałyby jak skopiowane z holenderskich martwych natur z kwiatami.
Wydaje mi się że to nie jest wbrew pozorom osoba łatwa do inspirowania się, nie trudno tu przesadzić i przedobrzyć. W nadmiarze dosłownych inspiracji i kopiowania stylu łatwo o kicz i śmieszność. Na pewno estetyka nie dla każdego. Jeśli korzystać to w sposób subtelny.
Och, jak znajdziesz taka sukienkie z motywem martwych natur mistrzów holenderskich, to koniecznie podziel sie namiarem! <3
Nie wiem czy o to wam dziewczyny chodzi, ale De La Fotta (młoda polska marka) ma wśród swoich pięknych sukienek jedną pod nazwą Dutch Tulips – może to dobry trop? :)
Alicja dokładnie o taki typ wzorów mi chodziło. Ale fasony tych sukienek to kompletnie nie moja bajka :D Ale chyba da się kupić jakiś ładny kwiecisty materiał i uszyć u krawcowej :)
Dzieki, Alicja! Ta tkanina jest przepiekna, chociaz mnie równiez odpowiadalby troche inny fason. Ale moze sie jeszcze zastanowie :)
Dzieki, Alicja! Ta tkanina jest przepiekna, chociaz mnie rowniez bardziej odpowiadalby troche inny fason. Ale moze sie jeszcze zastanowie, a marke zapamietam :)
Arina, Alicja, jakbyście chciały fajny kwiecisty materiał na ubranie które uszyje krawcowa, to znalazłam dużo ciekawych wzorów na stronie firmy Cotton Bee. Można sobie modyfikować wielkość i układ wzorów oraz wybrać taki materiał jaki odpowiada :) Fajna sprawa, upatrzyłam sobie już wzór na materiał na spódnicę z koła do ziemi, w wielkie kwiatki <3
Świetne, dzieki! <3
Och, jaka cudowna niespodzianka! Uwielbiam malarstwo Fridy, od kiedy je poznalam i kiedyś bardzo fascynowala mnie równiez jako osoba (wyleczyla mnie z tego troche lektura jej korespondencji, z której wylania sie osoba ze sporymi sklonnościami do manipulacji i czesto szantazujaca emocjonalnie swoich bliskich). Byla równiez calkiem niezla poetka, o czym wielu milośników jej sztuki i stylu nie wie.
Na poziomie estetyki Frida na pewno wywarla na mnie bardzo duzy wplyw, chociaz trudno ten styl naśladować w relacji 1:1 (zwlaszcza, jak ma sie raczej nordycko – slowiański typ urody, tak jak ja :)). Bardzo pociaga mnie naturalna posagowość jej rysów i wizualna wyrazistość. Z ogólnej idei zdecydowanie biore nawiazanie do ludowego stylu (to zreszta mozna bardzo ciekawie przekladać równiez na te slowiańszczyzne), kobiecość i nieoczywista ornamentalność. Z konkretów: wyraźnie podkreślone usta, duza bizuterie, szerokie spodnice i sukienki (u mnie jednak w wersji midi), splecione wlosy, kontrastowe kolory. Marze o jakimś ubraniu albo dodatku, które wykorzystywalyby malarstwo Kahlo w sposób doslowny, ale trudno znaleźć coś, co nie ocieraloby sie o kicz albo nie wywolywalo wrazenia typu „o, kolejna pańcia, która wlaśnie obejrzala ten film z Salma Hayek”. Niedawno widzialam dizajnerski plecak z jej podobizna i moze to jest myśl, ale cena byla równie piekna, co Frida w swoich najlepszych latach :)))
Spróbuję znaleźć rzeczy w jej klimacie, ale postaram się by nie były zbyt dosłowne.
A mnie na myśl od razu przyszła Macademian Girl, choć to nie moja bajka konsekwencji nie można jej odmówić :)
Myślę że to super skojarzenie!
Dla mnie najbardziej inspirujące są dwie sprawy. Pierwszą z nich jest wykorzystywanie motywów ludowych w codziennym stroju – można do tego użyć wzorów, kolorów czy dodatków ze swojego kraju – w moim przypadku będzie to folklor polski ☺
Druga kwestia to kolor ☺ Jak się ogląda zdjęcia z
rozmaitych wernisaży można sądzić, że obowiązujący „uniform” artysty musi być szary lub czarny a kolorowe ubrania znamionuja zły gust. Frida po mistrzowsku łączyła wzory i kolory ☺
Dokładnie – wielkiej siły i charyzmy potrzeba, żeby „wypchnąć” taki styl :)
Bardzo polecam artykuł pod linkiem:
• https://www.collectorsweekly.com/articles/uncovering-clues-in-frida-kahlos-private-wardrobe/
Zdjęcie z figurką Olmeka bardzo współczesne. Meksyk mi się bardzo podoba, uwielbiam jego klimat i kolory, nigdy tam nie byłam ale kultura mnie fascynuje. Lubię ten odcień błękitu który jest na ścianie za nią.
Poglądów politycznych z całą pewnością bym nie wzięła, natomiast estetyka jest mi bliska, bardzo lubię etniczne klimaty zwłaszcza latem. Czasem żałuję że moja tonacja nie jest dość ciemna, bo uważam że najlepiej w takiej stylizacji zimom. Uwielbiam etniczną biżuterię, długie sukienki, jednak żeby się tak ubierać na co dzień trzeba mieć wolny zawód, na przykład być malarką;). Myślę że łatwo pożyczyć od Fridy desenie (poncho, szal) wyrazisty makijaż, kolczyki… Fryzury mi się podobają ale czuła bym się z tym warkoczem jak Julia Tymoszenko skoro o polityce wspomniałaś;)
Akurat Julia Tymoszenko też ma bardzo konsekwentny, charakterystyczny i ekspresywny styl, co bardzo rzadkie u polityczek.
Wpis o Fridzie piękny, bardzo się cieszę, Mario, że nie opisałaś go tylko jak komercyjnego produktu, ale wskazałaś na jego podłoże w życiu artystki. Irytuje mnie strasznie, gdy ludzie myślą o Fridzie (którą uwielbiam) tylko jak o barwnej ikonie popkultury, nie mając pojęcie o jej cierpieniu, o jej nowatorstwie w sztuce malarskiej, czy o kulturowo-politycznym znaczeniu jej twórczości.
I też odnosi się do tradycji, jak Frida. Faktem jest że raz ją zobaczysz i zapamiętasz. Wpisu o politykach i kobietach biznesu jeszcze nie było, a przydało by się dla tych z nas które muszą zachować pewien formalizm w stroju a jednocześnie zaszaleć. Te najbardziej wyraziste mają swoje znaki rozpoznawcze jak Eva Peron, Tymoszenko czy Margaret Thatcher.
Raina, w punkt napisane! Natomiast co do Tymoszenko, to juz tutaj u Marii kilka razy wymienialam ja jako moja osobista ikone stylu.
Frida jest tak znana i charakterystyczna, że bez sensu byłoby tylko tak powierzchownie się za nią zabrać :) Bo przecież to nie jest tak, że tylko wygląd jest ciekawą częścią tej postaci.
Psychologia ubioru (jest coś takiego!) uważa że to co nosimy na wysokości głowy, we włosach określa stan naszego umysłu, sposób myślenia, świadomy przekaz. W tym kontekście te kwiaty we włosach nabierają dodatkowego znaczenia…
Ale to nie jest powiedziane, że Frida była Zimą :) Jak tak patrzę na zdjęcia i kolorystykę, to widać wyraźnie, że miała ciepłą karnację.
Co do etnicznych wzorów, to często widzę, że odpowiadają kolorystyce Ciepłej Jesieni, Ciemnej Jesieni i Czystej Wiosny. Jakbym miała gdzieś Fridę osadzić, to w kolorystyce Intensywnej Jesieni.
Inspiracją jest dla mnie czerpanie z lokalnego folkloru, kiedys mialam okazję założyć śląskie kiecki, takie ktòre można już rzadko zobaczyc na żywo, gdzies w wiejskich kościołach na starszych kobietach i to stało się impulsem do zakupu sukienki Marie Zelie Aglaia. Zachwycają mnie też haftowane śląskie chusty i jedwabne zapaski. Sam styl Fridy zabiłby moją wyblakłą słowiańską urodę.
Jaki rozmiar wzielas w Marie Zelie i jak on sie ma do rozmiarow z innych firm np. z Zary? Jakies dziwne te ichnie rozmiary mi sie wydaja…
Aga wzięłam M bo noszę M, ale musiałam kilka odesłać bo co model to inny rozmiar niestety.
Bo są dziwne :( kupuję w zarze m i też kupiłam m, ale i e modele sukienek też m były albo za duze albo za ciasne.
Tez mam takie doświadczenie :( Normalnie nosze XS/ S, w wypadku sukienek z MZ wyglada to tak, ze odeslalam jedna w rozmiarze 34, której nie moglam na sobie zapiać, mam jedna w 38 (prezentuje sie jako luźniejsza, ale nie za duza), jedna 36 (lezy dokladnie co do centymetra) i jedna 34 (inny model), która jest ok. A teraz widzialam na stronie modelke, która podobno ma na sobie Aglaie w rozmiarze 32 i ta sukienka na niej wlaściwie troche wisi :)
Frida to pstać z innej epoki i kultury i nawet nie wyobrazam sobie, żeby tak sie ubierać, nawet latem na wakacjach. Ale jest osobą fascynująca i po prostu pociąga. Jednak uważam ten styl za niezwykle trudny do zaadoptowania na co dzień. Stworzenie takiego stroju wymagałoby kupienia wszystkich elementów, od butów po szal, wiec jest to zwyczajne przebranie, a nie ubranie. Jak byłam dzieckiem miałam taki kompletny strój krakowski i chodziłam w nim sypać kwiatki w procesji…. Nie….
A ja właśnie uważam, że można do czarnego body założyć latem wzorzystą sukienkę maxi, np. mocne kwiaty na czerwonym tle i tylko tym jednym elementem nawiązywać do stylu. Co więcej uważam, że właśnie tak nie będziemy wyglądać jak przebrane – pobierając jeden element i niejako tłumacząc go po swojemu.
Kiedy myślę o Fridzie to przychodzą mi do głowy takie słowa jak: siła, mroczna kobiecość i wyrazistość. Frida ma w sobie coś co bardzo działa na moją wyobraźnię, taki mroczny pierwotny magnetyzm, który przywodzi na myśl określenie „femme fatale”. Jeśli chodzi o jej styl to bardzo podoba mi się duża biżuteria, kolory, elementy nawiązujące do folkloru oraz wzory. Kiedyś taki styl do mnie przemawiał i dużo z niego czerpałam. Ostatnie kilka lat to był u mnie zwrot o 180 stopni i panowanie skandynawskiego minimalizm w wersji szaro-czarnej. Jednak moda na maksymalizm i mnie powoli dopada, przypomina bardziej kolorowe czasy, więc chętnie przeczytam drugą część posta. Szczególnie zimą, takie inspiracje z południa, wydają się bardzo kuszące.
Riverina, bardzo łatwo rzeczywiscie zrobić ze stroju nieomal strój na bal przebierańców, z tym, że mi to aż tak bardzo nie przeszkadza :D przebieranki dla mnie brzmią nader atrakcyjnie :)
Jak ja lubie te nie-sklepowe artykuły. Z garderoby Friedy wybrałabym te krótkie, etniczne tehuańskie bluzki, bo z geometrią i kontrastami mi do twarzy. I to koniec. Trudno przebierać się za dziewczę z puebla z naszymi warunkami i korzeniami. I pisząc naszymi tez mam duzo wątpliwości, bo nie przypominam stereotypowej Słowianki, o czym mieszkając za granicą muszę często słuchać. Z naszego folku mogłabym uszcznąć jedynie kontrasty i połączeni czerwieni z bielą.
W ogóle to ciekawy temat, ubiór zgodnie z korzeniami. Obserwuję wiele czarnoskórych dziewcząt, które urodziły się już we Francji i noszą się jak Francuzki z pochodzenia europejskiego: czerń od stóp do głów, złamana szarością itp. Zadziwia mnie jak to gasi te dziewczyny. Ich matki, które ubierają się tradycyjnie po Afrykańsku kwitną w swoich kolorach, kontrastach i wzorach. Jestem pewna, że nawet ubierając się współcześnie, ale kolorowo i wzorzyście można osiągnąć ten sam efekt.
Dla wielu Francuzów Slowianie to egzotyka :D Pamietam, jak bylam kiedyś na miedzynarodowej szkole letniej, gdzie (z racji dobrej znajomości jezyka), kumplowalam sie glównie z francuska delegacja. Raz przyszlam na zajecia w góralskiej chustce w kwiatki na glowie i koralach, i „moi” Francuzi mdleli z wrazenia (oczywiście pytajac raz po raz, czy „wlaśnie tak sie w Polsce ubieramy” – a bylo to kilka lat przed odkryciem wzorów ludowych przez rodzime przedsiebiorstwa konfekcyjne) :)) Natomiast teraz mieszkam w Czechach i, z racji posiadania urody, która jest bardziej skandynawska niz slowiańska (co w Europie Środkowej w gruncie rzeczy tez rzuca sie w oczy), musze czesto tlumaczyć, ze typowy Polak nie wyglada tak, jak ja, i ze nad Wisla zyja równiez śniade, ciemnookie brunetki.
A klasyczna Polka wygląda jak Barbara Brylska:)
Jak była sławna w czasach swojej świetności tworzyła za granicą archetyp Polki, klasycznej, jasnowłosej… Tymczasem u nas jest taka różnorodność typów urody jak chyba nigdzie w Europie;)
Znam jedną panią, która spokojnie mogłaby nosić takie szalone kolory, kiedyś nawet ją skomplementowałam jak miała na sobie czarną bluzkę z kolorowym nadrukiem w stylu jaki proponuje firma Desigual, wyglądała obłędnie… niestety na codzień „gasi się” spranymi kolorami…a szkoda, bo to taka własnie meksykańska uroda…..
Taka mocna kolorystyka nie dla mnie, podoba mi się nurt kwiatów we włosach, modnych wianków ślubnych, czy nawet tylko do sesji zdjęciowych, takich naturalnych, z „naszych” polnych kwiatów,
Ja kiedyś miłowałam etniczne wzory i takie natężenie kolorów, natomiast przejadło mi się, kiedy zaczęto je intensywnie lansować w mediach. Pod tym względem mam teraz zwrot pieniędzy 180 stopni w kierunku minimalizmu kolorystycznego .
Oj, dla mnie za mocno. Jedna z naszych rodzimych blogerek silnie inspiruje się Fridą (same pewnie się domyślacie, która) i jak tak patrzę, to nie wiem, na czym skupić wzrok. Za dużo wszystkiego: wzorów, kolorów (zwłaszcza kolorów), akcentów i całość wygląda mocno jarmarcznie. Taki styl akceptuję tylko na konkursie tańca ludowego, na co dzień absolutnie nie. Moim zdaniem to chęć wyróżniania się z tłumu, ale w negatywnym tego słowa znaczeniu.
w komentarzach sporo kontrowersji, jak nie u Ciebie, Mario ;)
mi, jako osobie o naturalnych „fridowych” predyzpozycjach (południowa, ciemna uroda i bardzo mocne brwi), każda, nawet najsubtelniejsza próba nawiązania do tego stylu sprawia, że wyglądam jak przebrana na bal kostiumowy :P ze stylu fridy biorę mocne kolory, bo i mi pasują, oraz dlugie spódnice i sukienki (ale raczej na lato);
unikam kwiatów i ludowości, jak tylko się da, a wianek miałam na swoim ślubie, i chociaż bardzo delikatny, to musiałam jego efekt przełamać ramoneską, żeby nie wyszło zbyt meksykańsko ;)
generalnie Frida jest ciekawą postacią, zarówno biograficznie, jak i artystycznie, więc cieszę się, że wzięłaś ją na warsztat!
Postać Fridy Kahlo nigdy nie była mi szczególnie bliska. W liceum i gimnazjum brałam udział w olimpiadach dotyczących historii sztuki i dużo w tym siedziałam, i jak normalnie bardzo lubię surrealizm (jej malarstwo wpisuje się właśnie w ten nurt, niektórzy klasyfikują ją też jako reprezentantkę sztuki naiwnej) i tego typu estetykę (zdecydowanie nie zgadzam się na nazywanie cudownego stylu Henri’ego Rousseau sztuką naiwną!), to jakoś nie potrafiłam polubić tych obrazów ze względu na jej biografię. Potem się w wgłębiłam w notkę na Wikipedii :) i odkryłam, że za poglądami Fridy stały zapewne życiowe tragedie (choroba, wypadek, fakt, że pomimo chęci nie mogła zajść w ciążę). Jeśli chodzi o jej styl ubierania, to dla mnie niestety się nie nadaje – poradziłyby sobie kobiety o mocnej, ciemnej, androgenicznej urodzie, tak ja to widzę. Takie, które mogą sobie pozwolić na kolorystyczne szaleństwa. U mnie taka obfitość barw i dodatków niestety kłóci się i z typem urody, i przede wszystkim z charakterem.
Z drugiej strony, jej uroda i styl były bez wątpienia unikalne, piękna była, magnetyczna.
No, ale Ty jesteś Czystą Wiosną, więc pstrokaciznę możesz „unieść” :) Chyba, że nie lubisz dużych wzorów, no to co innego :)
To prawda, i czasami je noszę, ale wolę zdecydowanie jeden mocny kolor na tle neutralnym (czyli np. limonka z brązami, mocna ciepława biel solo z elementami czerwieni, pomarańczowy z czernią). W typologii Kibbe typy Soft raczej nie powinny stawiać na mocne kontrasty. W mojej opinii typ urody (ale przede wszystkim nastrój i charakter) dominuje nad kolorystycznym. No ale gdybym miała się ubierać całkowicie zgodnie z nastrojem, to nosiłabym czarną gotycką suknię z ogromnym kapturem, czarne rękawice i czarną wstążkę na głowie ;D Aż tak manifestować się nie sposób, dzieci uciekłyby na mój widok.
Dziękuję :)
Mocne wzory lubię, ale nie mogą przytłaczać.
A do Ciebie przemawia styl Fridy?
W pierwszej chwili pomyślałam „nie, za dużo wszystkiego naraz”, ale jak tak potem popatrzyłam na więcej zdjęć, to stwierdziłam, że to do niej pasowało. Nie wydawała się przebrana. I jednak jakiś umiar w tym był zachowany. Co nie zmienia faktu, że styl ten ciężko przenieść na siebie i nie przekroczyć granicy kiczu czy przerysowania.
Gotyckie suknie są piękne :) Uważam, że poszczególne elementy tego stylu spokojnie można stosowac na dzień i wyglądać elegancko, a zarazem wyróżniać się z tłumu.
Racja. Ona była w zadziwiający sposób spójna, do niej taki właśnie nieco jarmarczny styl bardzo pasował, no ale ona miała mega mocną i specyficzną urodę.
Taak, gotyckie suknie są super. No i rockowo-metalowe dziewczyny zawsze strasznie mi się podobały, zwłaszcza w szkole. ;)
Biorę absolutnie wszystko! Uwielbiam jak styl, uwielbiam te kolory, biżuterię, etniczne akcenty. Frida wygląda jak rajski ptak, osoby ubranej w ten sposób nie da się przeoczyć, zawsze wybije się z ogólnej szarości. Mam podejrzenie, że ubralabym w zasadzie każdy jej strój i gdyby takie ubranka były bardziej dostępne, nie miałabym nic przeciwko takiej ekstrawagancji na codzień. Oczywiście jeśli ktoś musi w pracy wyglądać konserwatywnie, w grę wchodzą jakieś pojedyncze akcenty w rodzaju szal, może coś z biżuterii. Mi tego rodzaju ubrania dodają energii i optymizmu, jestem bardzo za :)
Biorę absolutnie wszystko! Uwielbiam styl, uwielbiam te kolory, biżuterię, etniczne akcenty. Frida wygląda jak rajski ptak, osoby ubranej w ten sposób nie da się przeoczyć, zawsze wybije się z ogólnej szarości. Mam podejrzenie, że ubralabym w zasadzie każdy jej strój i gdyby takie ubranka były bardziej dostępne, nie miałabym nic przeciwko takiej ekstrawagancji na codzień. Oczywiście jeśli ktoś musi w pracy wyglądać konserwatywnie, w grę wchodzą jakieś pojedyncze akcenty w rodzaju szal, może coś z biżuterii. Mi tego rodzaju ubrania dodają energii i optymizmu, jestem bardzo za :)
Byłam na wystawie Fridy w Poznaniu. Obrazy jej są pełne żalu i smutku, ale są piękne. Bardzo mi się nie podobało wciśnięcie na siłę malarstwa Diega. Widać, że chodziło kuratorom o zrobienie Mody na sukces z życia malarki. Frida mogła spokojnie mieć tytuł wystawy sama. Szczególnie, że to jej malarstwo lepiej przetrwało próbę czasu. To nadal są obrazy o potężnym ładunku emocjonalnym i estetycznym. Jest mało malarek i malarzy, którzy swoje obrazy przenieśli tak dosłownie na swój wygląd. To dopiero świadomość stylu! Niestety jako osoba o typowo słowiańskim wyglądzie nie udźwignęła bym takiego hardcoru wzorów i kolorów, ale je kocham. To strasznie ciężki styl, bo tylko osoba o niezeykle dużej świadomości estetycznej nie zrobi z tego cepeli.
Dziewczyny z Dagadana to takie słowiańskie Fridy! Przynajmniej jeśli mowa o scenicznym wizerunku. Ale sporo w nich tez z mitologii słowiańskiej Stryjenskiej. W sumiezaskakujaco bliskie te estetyki.
Prawda, choć dla mnie w ich przypadku jest juz jednak troche za mocno. No ale jakiś stopień przerysowania jest chyba akurat w ich wypadku świadomym elementem image´u. Z ciekawych scenicznych wizerunków zainspirowanych slowiańskościa wymienilabym jeszcze ukraiński zespól DakhaBrakha:
https://www.fayettevilleflyer.com/wp-content/uploads/2016/04/RA-media-HR-dakhabrakha1-716×477.jpg
https://www.straight.com/files/v3/styles/gs_large/public/2014/08/MUS_dakha_bakha_2436.jpg?itok=3tHHSrj1
(alez niezgrabny jezykowo komentarz mi wyszedl, przepraszam :))
To ciekawe, że mam z nią bardzo wiele wspólnych cech w efekcie stylu, ale nigdy nie przyszło mi do głowy inspirowanie się nią, po prostu nie przychodziła mi nigdy do głowy w momencie myślenia o stylu. Poza jednym zabawnym epizodem w gimnazjum kiedy zakochałam się w pomyśle na kolczyki-dłonie, zebrałam dość pokaźną kolekcję kolczyków w tym kształcie i w basenowej łazience po wfie zrobiłam sobie w uszach sama igłą kilkanaście dziurek i umieściłam w nich swoją kolekcję. Całkiem fajnie to wyglądało, ale chodziło mi chyba bardziej o Picassa. Oczywiście mam z Fridy w stylu maksymalizm, intensywność i wielość barw, motywy etniczne i kwiaty, a nawet autentyczne elementy z meksykańskiego folkloru, bo mój tata ciągle mi coś stamtąd przywozi. Za to na kontrze jest to, że prawie nigdy nie noszę spódnic, a już na pewno nie powłuczystych ew mini, biżuterii poza moją żarówką i absolutnie nie akceptuje żandych, ozdób, upięć ani w ogóle niczego w moich krótkich włosach. Chcę być barwna, dzika i intensywna, ale aż wzdryga mnie z obrzydzenia na myśl, że ktoś mógłby użyć wobec mnie słowa „kobieca”. I to chyba najbardziej podziwiam we Fridzie, że potrafila być kobieca będąc jednocześnie silną, potężną i mocną i nie mając ani grama zalotności, dziewczęcości czy uroku i nie tracąc ani na chwilę powagi. Bardzo widać w jej autoportretach w jaki sposób postrzegała swoją kobiecość. Malowała siebie jako jeszcze bardziej toporną, mocną i wyrazistą niż była w rzeczywistości, przypomina na swoich obrazach jakieś starożytne potężne boginie, ale nie te od płodnosci, ciepła i ogniska domowego, ale te od władzy i odgryzania głów swoim wrogom. Chciałabym umieć odnaleźć w sobie ten rodzaj kobiecości i przekazać go z stylu. W kontekscie tematu Fridy mam jeszcze refleksje na temat użycia motywów ludowych w stroju. Czy lepiej to robić w zgodzie ze swoją urodą czy właśnie na odwrót. Ja robię trochę na zasadzie co się nawinie i w sumie nie wiem co jest lepsze. Bo jak ktoś wyżej słusznie zauważył stosując takie motywy kompatybilne z naszą urodą łatwo o efekt przebrania (w tradycyjnej, jedwabnej chińskiej bluzce w motywy smoków ja wyglądam jak kelnerka z resteuracji Ha-Noi, a moja słowiańska przyjaciółka bardzo szlachetnie i elegancko), a z drugiej strony naturalnie najlepiej komponują się z naszą urodą (w żandych kolorach tak nie rozkwitam jak tych z tradycyjnegp mongolskiego stroju ludowego, a w tych słowiańskich z dużą iloscią bieli przy twarzy już trochę jak córka młynarza). Czasami wydaje mi się, że to po prostu kwestia wyczucia i takich subtelnych połączeń jak w miksowaniu odcieni kolorów. Np. Chinka w folkorze Meksykańskim spoko, Słowianka Inuickim super, albo Nigeryjka w Polskim, ale już Norweżka w Afrykańskim, albo Słowianka w Boliwijskim koszmarnie. Jakoś w tym używaniu etno trzeba znaleźć złoty środek pomiędzy „wyskoczyłam na przerwę z knajpy z tradycyjną kuchnią” a „moja głowa jest doklejona do mojego stroju”.
Frida przez długi czas była jedną z moich inspiracji (dawno temu), ale nie głównych (od czasu do czasu mnie na nią „nachodziło”). Nie przepadam z etnicznymi elementami, ale bardzo podoba mi się jej ulubiona gama kolorystyczna: połączenie indygo, zieleni soczystej lub butelkowej plus coś w czerwieni lub fuksji. Z zimie nawiązywałam do tego w formie zakładania mocnej, kolorowej biżuterii (najczęściej wielkich sutaszowych kolczyków) plus, gdy czasem miałam ochotę się pobawić włosami, splatałam warkocz wokół głowy. Wszystko to jednak na tle ascetycznych, czarnych sukienek i nowoczesnych butów.
Inna opcja, która stosowałam to szerokie, spódnice z kolorowymi motywami (to już bardziej dosłownie w jej stylu). Wówczas jednak zawsze czarna dopasowana bluzka, biżuteria srebrna, fryzura nowoczesna (np. koński ogon), czarny dopasowany, militarny żakiet. Obecnie zdarza mi się nawiązać w lecie, lubię wtedy wieczorami owijać się szalami w „jej” kolorach, a czasem zakładać szalone jedwabne suknie w ferii barw.
To wyjątki, na co dzień dominuje u mnie czerń i metal. Od czasu do czasu fajnie jednak przekształcić się w takiego kolorowego ptaka.
a pamiętacie płytę Kora Ola Ola i dwa teledyski do tej płyty ? też inspirowane postacią Fridy,
Marzy mi się, że zrobisz wpis o stylu Palomy Picasso. Uroda podobna do Fridy. Mocna, konkretna, głęboka Pani Zima.
dla mnie styl Friedy jest zbyt pstrokaty, krzykliwy i tandetny, ale zainspirowała mnie wiankami, kwiatami we włosach, ponieważ podobają mi się fascynatory i czasem na imprezy zakładam coś takiego na głowę – z maleńkim toczkiem, albo z taśm i piór, niestety zawsze bardzo długo się zastanawiam, jaki fascynator dobrać do ubrania, a to przecież piękna ozdoba, która dodaje elegancji, ale też szczyptę szaleństwa, Mario droga pomyśl o temacie fascynatrów – rozpropaguj ten rodzaj ozdoby w naszym kraju, bo kobiety nie wiedzą, co tracą :) już ja bym na Royal Ascot poszalała ! ;)
Również bardzo żałuję, że fascynatory są praktycznie nieznane, nie mówiąc już o takich ekstrawagancjach i konstrukcjach jak na wspomnianym R.Ascot, w tkmaxx czasmi są fajne;)
U mnie dokładnie takie same odczucia jak ma Martka. Frida kojarzy się dla mnie już tylko z silną pełną mroku kobietą, przez co jest niezwykle wyrazista. Przez co potrafi działać na wyobraźnię. Kiedyś bardzo dużo z tego stylu brałam pod uwagę, dzisiaj już znacznie mniej ale nie oznacza to, że po niego nie sięgam. Genialny wpis, przyjemnością dla mnie było tutaj go odnaleźć i odwiedzić Ciebie. Z pewnością wrócę tutaj po kolejne ciekawostki i oczywiście zapraszam do siebie na modnenewsy.pl może coś inspirującego znajdziesz dla siebie. Pozdrawiam;)
Uwielbiam styl Fridy – jest tak przemyślany w każdym calu i świetnie ilustruje prawdę, że najoryginalniejsze sposoby na ekspresję siebie rodzą się na styku inspiracji. Jestem chłodnym latem, więc ostre meksykańskie barwy nie dla mnie. Jednakże ten typ sylwetki znakomicie można odwzorowywać w monochromatycznych czerniach czy szarościach. Im starsza jestem, z tym większą przyjemnością tonę w rzeczach długich, zwiewnych oraz zdobionych frędzlami. Dzielę również z malarką zamiłowanie do nadmiaru ciężkiej, wyrazistej biżuterii.