Mała czarna to chyba najczęściej wymieniany element na listach rzeczy, które każda kobieta powinna mieć w swojej szafie. Nie uważam, żeby to było jakieś wybitne nadużycie, bo rzeczywiście taka sukienka wydaje się być bardzo uniwersalna i kiedy jest w miarę prosta, można ją stylizować na dziesiątki sposobów: ze szpilami, ze sportowymi butami, z marynarkami, swetrami, no jak tylko chcecie. Jestem więc skłonna przyznać, że raczej dobrze byłoby mieć u siebie taką sukienkę jako rozwiązanie problemu: w co się ubrać.
Ale wiadomo, że nie każdy w czerni czuje się wyjątkowo dobrze. Proponuję zatem spojrzeć na małą czarną bardziej w kategorii idei niż ograniczającego skrawka materiału. Czerń została wyniesiona na piedestał, bo zdaje się być najuniwersalniejsza, ale mała czarna to równie dobrze może być mała CIEMNA, gdzie za wyraz CIEMNA podstawiamy swój ulubiony kolor, swoją optymalną wersję ciemności, swój elegancki odcień ciemnego koloru.
Przyjrzyjmy się ciemnym sukienkom i spróbujmy dopasować je do typów urody. Nie ograniczajmy się wyrazem CZERŃ.
Dla jakich typów?
CZYSTA WIOSNA
CZYSTA ZIMA
PRAWDZIWA ZIMA
INTENSYWNA ZIMA
INTENSYWNA JESIEŃ
Zimy spokojnie dadzą sobie radę z czernią. Typ, który bazuje na ciemności koloru, czyli intensywna jesień również. Typ, który bazuje na mocnych kolorach, czyli czysta wiosna również. A mi podobają się w czerni także prawdziwe wiosny i stonowane jesienie. Np. ta modelka wygląda bardzo ładnie w czarnej sukience. Ma raczej ciepły i delikatny typ urody, a mimo to jej buzia nie niknie zdominowana przez czerń. Ten kolor wręcz wydobywa ładną opaleniznę i kolor oczu.
Dla jakich typów?
CZYSTA WIOSNA
PRAWDZIWA WIOSNA
DELIKATNA WIOSNA
DELIKATNE LATO
PRAWDZIWE LATO
STONOWANE LATO
Granaty tak naprawdę widzę na każdym. Muszę powiedzieć, że wydają mi się niezwykle plastyczne, bo można je stylizować bardzo delikatnie, spokojnie np. na typach letnich i jesiennych z naturalnym makijażem idącym w róże i brązy (przykład), ale przecież do granatu wspaniale pasują też mocne usta, bardziej kojarzone z wiosnami czy zimami – fuksja lub czerwień (przykład).
Dla jakich typów?
INTENSYWNA ZIMA
INTENSYWNA JESIEŃ
PRAWDZIWA JESIEŃ
STONOWANA JESIEŃ
PRAWDZIWA WIOSNA
w brązie
Z elegancją kojarzą się raczej czerń i granat, a znalezienie brązowej sukienki w ogóle nie należy do najłatwiejszych zadań, ja jednak broniłabym tego koloru. Osoby z opalenizną są bardziej ocieplone przez brąz, ale jest coś urzekającego w zestawieniu bardzo bladej jasnej skóry z głębokim brązem (Anne albo Angelina jako najlepsze przykłady). Nie wszystkim pasują te najmocniejsze i najciemniejsze odcienie. Na przykład brąz dla lata widzę w ten sposób.
Dla jakich typów?
DELIKATNE LATO
PRAWDZIWE LATO
STONOWANE LATO
STONOWANA JESIEŃ
Z tym kolorem mam trochę problem. Widzę go raczej na osobach o spokojnej urodzie, ale nie umiem oprzeć się wrażeniu, że szarość to za mało, że powinien być jeszcze jakiś kolor lub wzór (może to być czerń, niekoniecznie coś „kolorowszego”) do towarzystwa jako dodatek albo jako część makijażu (przykład z wyrazistymi ustami i przykład z wyrazistym wzorem).
Jaką macie alternatywę do małej czarnej? Ja, jak wiecie, nie wyobrażam sobie zamiany takiej sukienki na inną, bo w czerni czuję się najlepiej. Czy w grę wchodzą inne kolory niż te przedstawione tutaj?
Ja od zawsze wybieram małą czerwoną, ale po lekturze tego bloga wiem że zdecydowana ze mnie zima:)
Ja ostatnio zauważyłam, że jak szukam sukienki „oficjalnej” to instynktownie szukam zielonej. Takiej ciemniej, butelkowej. Jak się okazało mam już dwie takiej na szczęście w innym fasonie
O proszę, to bardzo oryginalnie! Jakich marek są te zielone sukienki?
Właśnie miałam pisać o małej zielonej :) Ja jeszcze jej nie posiadam, ale marzy mi się taka rozkloszowana/trapezowa/”A”, z kopertowym dekoltem <3
No to świetnie, mała czerwona, mała biała to są wszystko super pomysły. Czyli nie masz aż takiej ochoty na jakieś neutralne kolory?
Brakuje mi w zestawieniu małej zielonej, jest coś urzekającego w tym kolorze. A mała śliwkowa? A bordowa?
Nie umieściłam ich tu, bo starałam się o neutralne kolory. Ale oczywiście taka butelkowa zieleń to u mnie na równi z czernią :)
Granat, granat i jeszcze raz raz granat jestem wyznawczynią granatu…
Ja też! Zrobiło mi się z 60% szafy w tym kolorze zanim dotarło do mnie, że moim ulubionym kolorem nie jest tak naprawdę zieleń…
Witaj w klubie:) Granat ze złotem, ze srebrem, granat z granatem:D
Ja stale sobie powtarzałam, że ciemnoniebieskich sukienek już mi powinno wystarczyć.. Po czym znowu z zakupów wracałam z kolejną, więc teraz mówię, że ich jednak nigdy nie za wiele ;)
Tyle jest komentarzy o granacie, że ja też chcę granatową sukienkę :)
Gdzie nie patrzę na ciuchy, to zawsze granat przyciąga mój wzrok najbardziej.
Zawsze odruchowo sięgałam po granaty i do dziś są dla mnie kwintesencją szyku i elegancji. Gdzięs tam pracując nad swoją szafą coraz więcej pojawia się w niej butelkowej zieleni i stwierdzam, że to jest cudowny zamiennik! Nieoczywisty, wieczorowy i nawet teraz uśmiecham się na myśl o tym jak się czuję w tych moich zieleniach.
Ale świetnie, że tak wiele osób zaczyna traktować zieleń jako normę czy neutral. A tak na marginesie to połączenie granatu z zielenią też jest piękne!
Jestem zszokowana, że nie ma tutaj „małej ciemnozielonej” ;) Mała bordowa to również dla mnie dobry wybór.
Zgadzam się. Ciemna czy butelkowa zieleń bardziej oczywiste dla mnie niż brąz czy grafit.
Serce rośnie, że wszyscy są zszokowanie nieobecnością zieleni! To znaczy, że już się ten kolor pojawia jako neutral w naszych myślach :)
Zapomniałam dodać, ze do małej zielonej zakładam szare lub granatowe buty
Nie, zielony to nie neutral.
Połączenie kobaltowej zieleni z pruskim błękitem lub granatem (w umiarze) to chyba najpiękniejsze odzwierciedlenie kolorów pawiego pióra, które od jakiegoś czasu przemycam w swoich zestawach.
Butelkowej, nie kobaltowej. Pisałam to przed pierwszą kawą. przepraszam ;)
jestem dziwnym latem i z 'małych ciemnych’ jak to pięknie ujęłaś, mam dwie v- granatową (wygląda na mnie obłędnie) i czarną (wygląda równie dobrze co ta granatowa)
Tez pomyslalam, ze brakuje zieleni i borda, ale tez – fioletu.
Dla mnie „mala czarna” oczywiscie jest pewnym umownym haslem, jednak… w mojej szafie male czarne,sa a) niekoniecznie male, b) koniecznie czarne :)
zdecydowanie ciemna zielen i bordo….to tez bardzo twarzowe kolory i mozna zrobic z nimi w roli glownej niezle stylowki
Super! Właśnie lato w granacie musi być nienaganne :) Ładnie wyglądają w takim wypadku cieliste buty do tego, tak to widzę.
Ciekawy temat. Myślę, że z sukienkami wyjściowymi jest pewien problem, bo:
1. Mała czarna – jak słusznie zauważyła jedna ze znanych stylistek i kolorystek, jest banalna – opowiadała na swoim kanale, że kiedyś przyszła na przyjęcie, na którym poczuła się jak na pogrzebie, bo wszystkie kobiety na nim obecne, niezależnie od typu kolorystycznego były ubrane na czarno :). Ja sama czerń mogę bez zastrzeżeń nosić, z tym, że trudno byłoby mi wybrać właściwy fason takiej wyjściowej sukienki (bo mam dość kłopotliwą sylwetkę – jestem rozbudowana i masywna u góry, mam wystający brzuch, za to dół mam smukły niezależnie od wagi). Tak, że w mojej szafie takiej części garderoby po prostu w tym momencie nie ma.
2. Granat jest uniwersalny, i rzeczywiście pasuje praktycznie wszystkim typom urody, zgodzę się. Ale mnie się granatowe ubrania po prostu nie podobają, kojarzą mi się ze stylem formalnym, z przedstrzeganiem kodu ubioru w pracy, z akademią szkolną (nie, że miałam coś przeciw akademiom szkolnym, wręcz lubiłam je, no ale tak się ubierało na specjalne okazje, nie na co dzień). Lubię ciemne kolory, ale granat jakoś stanowi wyjątek od tej reguły.
3. Brązowe sukienki – bardzo bym chciała być Ciemną Jesienią lub choćby Ciemną Zimą, wtedy bym mogła „poszaleć” z brązami w szafie. Kawowy brąz, czekoladowy, sepiowy, miodowy – uwielbiam brązy i jakbym mogła, to codziennie malowałabym się z użyciem brązowych szminek. Ale nie bardzo mogę, bo brązy po prostu praktycznie mi nie pasują.
4. Co do grafitu mam podobne odczucie jak Ty – wydaje mi się, że pasuje jedynie komuś o bardzo stonowanej urodzie, kto nie musi „upiększać się” ddatkowym kolorem. Ale ja w samym graficie od stóp do głów wyglądałabym zbyt ponuro.
Co bym więc widziała dla siebie, gdybym się jednak na kupno zdecydowała? Myślę, że „celowałabym” w sukienki o innych ciemnych kolorach, np. bordo, burgund, świerkowa zieleń, szmaragdowa zieleń, itp. W kolory równie efektowne, a zarazem, mniej „ograne” :)
Wszystko rozumiem. Jeśli jesteś osobą, która lubi się wyróżniać, a tak jakoś po przeczytaniu Twojego komentarza to czuję, myślę że te wymienione na końcu kolory będą dobrym tropem. No bo faktycznie nie widuje się ich za wiele na sukniach wyjściowych. Granat jednak można ogrywać dużą ilością złota i nie ma wtedy ryzyka takich szkolnych skojarzeń :) Czerń wieczorem to oczywistość i raczej pewnik, że większość kobiet będzie w tym kolorze. Podobne odczucia mam co do szarości na co dzień. Jakbym miała wymienić jeden kolor najczęściej noszony przez kobiety, to właśnie szarość. Może jestem przeczulona, ale widuję na ulicy po prostu masę szarości i nie mogę powiedzieć, żeby to było fajne. Szary jest trudny, ale ma opinię łatwego o ironio :)
Szary niewątpliwie jest praktyczny. Jak się jakaś plama na szarym swetrze zrobi, to tragedii nie będzie, bo nie będzie to bardzo widoczne. Gorzej z jasnymi ubraniami, niestety. Ale, jak słusznie zauważyłaś, jest nadużywany, podobnie jak czerń.
Osoba z mojej rodziny na okrągło obnasza czerń i szarości, natomiast mam duże podejrzenie, że jest Jasną Wiosną. Kiedy założy jakąś jasną górę, np. kremową bluzkę, od razu ożywa. Karnację ma ciepłą. Sama wspomniała, że lubi się schować w tłumie, wiec podejrzewam, że ubiera się tak podświadomie.
Z jednej strony rozumiem narzekania, że polskie ulice są szaro-bure (i to dosłownie), z drugiej jednak, nie do końca przekonuje mnie moda na tzw. blokowanie kolorów. Jestem zdania, że neonowy kolor wygląda genialnie tylko wtedy, gdy ma stonowane tło. Zbyt duże nagromadzenie kolorów sprawia, że nie wiem, na co zwrócić uwagę.
Z ciemnych czerwieni ogromnie podoba mi się też kasztan. Mam jesienno-zimowy golf w tym kolorze, i szczęśliwie wyglądam w nim dobrze (zarówno w fasonie, jak i w kolorze). No i ciemne fiolety, na które niby zrobiła się moda, ale jakoś nie widzę tego po sklepach :/. Za to ostatnio nie mam problemu, żeby nabyć np. fioletowe pomadki do ust. Pod tym względem jest naprawdę dobrze :)
Mam kilka „małych czarnych”, które nie są czarne. Bordową, granatową, grafitową oraz ciemnozieloną. Uwielbiam je wszystkie i świetnie się czuję w tych kolorach. Jestem stonowane lato.
To już jest dużo sukienek :)
Jako letni typ doskonale czuję się w małych granatowych i szarych, przy czym moje 'małe’ często mają długość midi. Nie stronię też od czerni, zwłaszcza w zimnych porach roku, robię wtedy mocniejszy makijaż. Pomimo spokojnego typu urody czerń nie robi mi dużej krzywdy, w przeciwieństwie do wzorów i kontrastów. Dobrze czuję się w minimalistycznym 'total looku’ więc nie rozjaśniam i nie ożywiam kolorowymi dodatkami ciemnych kolorów jeśli już się na nie zdecyduję. Szarość rozświetlam jedynie srebrem. Z innych kolorów niż zaproponowane marzy mi się mała biała.
Szarość ze srebrem wydaje mi się super pomysłem.
Czarna oczywiście. Nie pogardziłabym granatem, ale akurat nigdy nie umiałam czegoś ciekawego w swoim rozmiarze znaleźć.
Też mi tu brakowało zieleni. Mniej oczywista, bardziej elegancka i prawdopodobnie mniej wyzywająca niż np. bordo. Wiem, że niby w samym kolorze nie ma nic złego, ale widziałam sporo bordowych sukienek, które tak się jakoś kojarzyły.
To już jest duża dawka koloru – bordo i zieleń. Ja tu się starałam o takie bardziej neutralne barwy, mniej kolorowe :)
Cześć,
Muszę się z Tobą nie zgodzić. Grafit jest jeszcze lepszy niż czerń. W ładnym odcieniu grafitu do twarzy jest każdemu, naprawdę. Ale musi być prawdziwy, taki z błyskiem stali w sobie. To naprawdę głęboki kolor,który sam się broni. Uwielbiam go i niestety mam go zdecydowanie za mało w mojej szafie :)
Pozdrawiam,
Kasia
A mi się właśnie wydaje, że szarości są postrzegane jako łatwe w noszeniu, a tak naprawdę są jednym z trudniejszych kolorów.
Mario, zupełna zgoda. Jakże często widzi się masę szarości na różnych osobach, często zastanawiałam się dlaczego tak wiele osób sądzi, że w szarościach dobrze każdemu. A ja tez twierdzę, że nie. Jestem stonowaną jesienią i trochę się zdziwiłam, że właśnie mój typ przypisałaś szarościom, bo to jednak chłodny kolor, ja wyglądam w tym kolorze zdecydowanie źle – moja twarz jest zupełnie rozmyta i nawet makijaż tego nie uratuje. W czerni też mi zresztą nie jest dobrze – moja twarz gdzieś ginie i wygląda tak nijako. Natomiast bardzo dobrze czują się w granatach, które jednak zawsze podbijam złotą biżuterią (złote koła kolczyki, parę bransoletek). Granat uwielbiam, dlaczego nie ma go tutaj w zestawieniu dla stonowanych jesieni?
Gdybym nosiła więcej dodatków, to pewnie zainwestowałabym w małą czarną (i niewykluczone, że jeszcze w przyszłości to zrobię). Lubię ten kolor, ale bardziej lubię ubrania, które mogę założyć praktycznie solo i od razu wyjść z domu. A ten komfort daje mi tylko granat :) Moją idealną małą granatową kupiłam parę miesięcy temu w COSie, a moim ideałem małej czarnej jest Aspazja z Marie Zelie: tylko cena studzi moje zapędy. Gdy wrzucam na siebie coś granatowego, czuję się świetnie nawet bez biżuterii i makijażu. Jeśli stawiam na dużą plamę czerni, to żeby poczuć się jak milion dolarów muszę dołożyć do tego trochę światła i podkreślić oko.
Z szarymi sukienkami mam na razie sprzeczne odczucia: lubię szary kolor, ale po sukienki sięgam zwykle wtedy, gdy chcę wyglądać naprawdę olśniewająco (na co dzień wyłącznie spodnie!). No i szarość mi tego nie daje. A szara, codzienna sukienka to rzecz, w której chyba nigdy bym nie wyszła, bo w taki luźny dzień zawsze wygra z nią szary T-shirt i ulubione wygodne spodnie. Za to szara dresowa sukienka do chodzenia po domu jest u mnie od dawna na wishliście ;)
Ja jakoś też unikam szarości, musiałaym się pomalować do niej na bum cyk cyk i dołożyć wisiorka lub duże kolczyki. Coś ostatnio nie widzę się w tym kolorze. A co do granatu to już mam chętkę na niego :)
O to to! Bardzo lubię do szarości czerwone usta, ale do czerwonych ust to lubię zrobić minimum jedno z dwojga: albo podkład z konturowaniem, albo mocniejsze oko. Więc tak naprawdę robi się już z tego całkiem rozbudowany makijaż, a efekt chyba i tak nie wychodzi tak powalający jak przy granacie (w moim przypadku) :D
Cóż… w mojej szafie man dwie małe czarne, ale ostatnio stwierdziłam, że jako iż w czerni wyglądam jak śmierć, to kupiłam sobie granatową. Ale i tak wszystko przebija pudroworóżwa sukienka ze złotym suwakiem na dekolcie. Na delikatnej wiośnie większość ciemnych kolorów oprócz granatu wygląda tragicznie więc u mnie sprawdza się „mała jasna” (od niedawna poluję na białą, ale źle mi idzie)
Mała jasna jest świetnym pomysłem. Zwłaszcza biel i do tego złota biżuteria, a jeszcze jak kobieta jest opalona…
Też najbardziej lubię czarne sukienki. Szkoda że nie ma nic zielonego, ale zieleń to chyba nie jest kolor 'bazowy’ i łatwy dla większości osób, tak samo chyba z wyżej wspomnianą śliwką. Chciałabym spróbować z czerwoną sukienką, ale nie wiem czy nie skończyło by się na 'kupiłam i nie mam odwagi nosić’.
Widzę że pojawiły się sukienki z Risk Made in Warsaw, chciałam od nich zmówić Rzymskie Wakacje w szminkowym różu (piękny kolor i nazwa :) ), jednak po naczytaniu się opinii o marce, jakości, obsłudze klienta itp na stronie na Facebooku marki darowałam sobie zakupy, wolę nie ryzykować i nie mieć z nimi problemów.
Mario Twoja torebka vintage z poprzedniego posta to zdobycz z internetu ? Znasz lub możesz polecić jakieś sklepy z fajnymi torebkami vintage ? Szukam małej, czarnej wizytowej torebki na złotym łańcuszku, a w sklepach nie znalazłam nic fajnego i bez widocznego logo marki :(
Ja sobie kupiłam Rzymskie Wakacje, ale były za duże i odesłałam, a potem nie było rozmiaru i jakoś tak na razie nie ponawiam zamówienia :) Ale sukienka była bardzo ładna i może jeszcze sobie dopasuję… Moją torebkę kupiłam w takim sklepie, który się nazywa Vintage Ladies, może coś znajdziesz, bo niektóre torebeczki są naprawdę śliczne. A poza tym, to trzeba szperać na Etsy :)
Moja szafa w 90% składa się z małych czarnych (nie licząc okryc wierzchnich). Żaden inny kolor ani inna cześć garderoby nie może się dla mnie równać z małą czarną o ciekawym fasonie. Mój typ urody jest bardzo jasny (ciągle nie mogę dojść czy jestem latem czy wiosną), ale o dziwo właśnie w czerni wyglądam dobrze, zwłaszcza z mocnymi ustami, czerwonymi, fuksjowymi czy nawet neonowymi. Czerń jako jedyna w moim wypadku znosi towarzystwo tak wyrazistego koloru. Nawet granat domaga się ust nude, żebym nie wyglądała pstrokato. Alternatywą byłaby dla mnie chyba tylko „mała czarna” w butelkowej, bardzo ciemnej zieleni. Jest mi do twarzy w takim kolorze i bardzo go lubię, ale jednak klasyczna czerń wydaje mi się bardziej szlachetna i lepiej się komponuje z odważnymi dodatkami.
A powiedz mi kochana, jaki rozmiar ubrań nosisz?
Mario, z reguły 36, czasem mniejszy. Jestem dość wysoka.
To moja zielona Zara, będzie na Ciebie za duża, bo to M… https://ubierajsieklasycznie.pl/sukienka-niewdziecznica/
Chcesz się pozbyć niewdziecznicy??? To jedna z moich ulubionych Twoich stylizacji. Może dlatego, że też kocham tą sukienkę :) Kupiłam ją z myślą, że jest czarna i już została, chociaż wolę na sobie dopasowane fasony.
Tak, chciałam Ci ją dać jak napisałaś o ciemnozielonym, ale Ty przecież już ją masz haha. Wyjaśnię w czwartek dlaczego chcę się pozbyć niewdzięcznicy :)
Dziękuję, że o mnie pomyślałaś :) Ciekawa jestem, co Cię do niej zniechęciło.
Ja bez wahania sięgam po granat :) Ale w zestawieniu widziałabym jeszcze ciemną zieleń, ciemny fiolet. Wyrzucilabym za to szarość, bo jakoś nie widzi mi się w roli małej czarnej: wydaje mi się, że nie jest tak uniwersalna przez to, że zawsze potrzebuje dodatków. Chociaż to może być kwestia postrzegania i odcienia szarości :)
Kobiety dobrze wyglądające w czerni to prawdziwe szczęściary – w żadnym innym kolorze nie ma tak ogromnego wyboru sukienek, klasycznych i ekstrawaganckich, co w czerni :)
Rzeczywiście, mnogość czerni bardzo ułatwia znalezienie super fasonu dla siebie. Jakoś nigdy na to tak nie patrzyłam, ale to w sumie bardzo oczywiste…
O jejku, ja tez jestem fanka niewdziecznicy i Marii w niej! Marze o tym, zeby Zara powtorzyla te sukienke (a juz zupelnie idealnie w jakims bardziej „moim” kolorze – wiem, ze byla tez kremowa w liscie, ale to nie to).
Cześć. Mam czarne i granatowe sukienki, ale czekam na chłodniejsze jesienne dni, kiedy będzie można założyć do takiej sukienki ciemne, kryjące rajstopy. Z kolei dla mnie klasyką jest sukienka w kolorze khaki. Uwielbiam ten kolor i pasuje mi do wszystkiego!
ooo, a ja poszukuję sukienki w takim kolorze! Gdybyś miała jakiś link…
O ja tak samo, grube rajty to mój cel :) Do tego botki sznurowane i jazda!
W związku z małą czarną, naszła mnie właśnie pewna myśl. Na całym blogu przewijają się ubrania do noszenia na każdą okazję, ale moj pomysł dotyczy bardziej osobistego tematu: wiele z nas ma na pewno w szafie chociaż jeden element garderoby naprawdę na każdą okazję. Taką sukienkę, która wisi w szafie w pokrowcu, noszoną na koktajle, randki i pogrzeby. Słowem: element garderoby, który dźwiga ogromny bagaż emocjonalny.
Nie wiem, czy zechcialabys się podjąć tego tematu Mario, ale jestem ciekawa, z której strony byś go ugryzła.
Widzę siebie w ciemnym winie, ciemnej zieleni, ciemnym granacie – wersje ciemniejsze, niż we wpisie (te nie leżą dla mnie nawet blisko małej czarnej, są za jasne), wpadające prawie w czerń. Czerń też, ale już z kryjącym podkładem, bo trochę wtedy ginie mi twarz. Posiadam dwie takie sukienki – jedna jest granatowa, ołówkowa, bawełniana, przed kolano, na każdą możliwą okazję, druga jest rozkloszowana, za kolano, czarna, z ciężkiego i grubego materiału – na zimowe egzaminy i pogrzeby. Podejrzewam u siebie jakąś jesień, w każdym razie coś ciepłego, bo jestem mega żółta i jest to bardzo, bardzo ciepła wersja żółtej skóry.
Jeśli kolory takiej ciężkiej wagi to może warto rozważyć ciemną jesień. Ja też miejscami jestem żółtawa, ale z kolei ciepłe kolory mnie przymulają. A takie typy urody, które są jakby odporne na chłód i ciepło to właśnie ciemne zimy i jesienie, ale one właśnie muszą mieć tej ciemności sporo.
Ostatnio mała czarna stała się u mnie małą granatową. I w sumie nie taką znów małą, bo nie znoszę bardzo dopasowanych sukienek no i długość musi być do kolan, krótszych sukienek nie lubię. Widzę, że w tym granacie nie jestem jakaś wyjątkowa, bo wiele dziewczyn wybiera go jako podstawowy ciemny kolor. U mnie niestety stało się to musem, bo w czerni przestałam wyglądać dobrze. Ale lubię patrzeć na swoją szafę, jak z głównie „czarnej” staje się głównie „granatowa” :)
Na pewno jest to mniej oklepane, bo czerń widzi się wszędzie. Ja chodzę w niej na co dzień, ale na wieczór to chyba jednak też wybrałabym coś innego, żeby się nie stać częścią tej czarnej masy :)
Ja długo wybierałam głównie granat (jestem stonowanym latem), potem zaczęłam wpuszczać do szafy ciemny teal (turkus?) i odcienie szarości, ale podobnie jak Ty, mam wrażenie, że szarość wymaga dookreślenia, bo to taki bezpieczny kolor-nic, kolor „moją deklaracją jest brak deklaracji”. Choć podobno kobiety w szarości postrzegane są jako bardziej kompetentne… Lubię przełamywać szarość turkusem albo czerwienią.
No nie chcę tu nikogo obrazić, ale jak komuś nie za dobrze w szarości, to wygląda tak jakby był troszkę brudny. Coś nieciekawego się robi wtedy z kolorem skóry… A teal to morski po prostu, niektórzy mówią też petrol :)
Dzięki, od jakiegoś czasu boksuję się z nazwą tego koloru, bo bardzo go lubię, a polskie odpowiedniki brzmią mi jakoś bardziej zielono :-) Petrol bardziej mi leży niż turkus czy morski.
No właśnie robi się ziemista i jakby przygaszona, i to nieraz zaobserwowałam np. u osób o złocistej, bądź żółto-brązowawej cerze.
Przez kilka lat moją najbardziej uniwersalną sukienką na większe wyjścia była mała czerwona. Poza tym miałam małą „bordo” na bardziej zwyczajne wyjścia. W małej grafitowej chodziłam zwyczajnie, bez okazji (choć muszę przyznać, że to smutny kolor, jeśli nie ma połysku – choć to odbiega od tematu, mam grafitową zimową kurtkę, z połyskiem, którą bardzo lubię). Na chłodne dni miałam dzianinową małą niebieską -ciemny głęboki odcień, ale nie granat) . Obecnie moje ulubione sukienki to 2 granatowe (ale nie są to typowe małe „czarne” – jedna dopasowana ołówkowa z kwiatowym wzorem po bokach, a druga rozkloszowana, w małe białe kropeczki. Nazbierało się tego trochę… No, lubię sukienki :)
Ostatnio kupiłam dresową szarą sukienkę (niestety jaśniejszą niż grafit) Na przodzie ma trochę cyrkonii i to, w moim przypadku, pomaga. Może to jakiś sposób na szare sukienki.
Z pewnością. Ja tak tu gadam, że szarość nie bardzo, ale rozważam taką jedną szarą sukienkę dla siebie haha.
Ja unikam czerni i stawiam na granat. W swojej szafie mam dwie granatowe, proste sukienki do kolan. Jedna wąska, dopasowana, ale nie obciskająca, bez rękawów, z okrągłym dekoltem. Druga z rękawem 3/4, dopasowana w talii, lekko rozkloszowana, z dekoltem V. To są moje dyżurne „małe czarne” na bardziej formalne okazje. Miałam je na ślubach, sylwestrach, chrzcinach, itp. Mam też sukienkę w kolorze butelkowej zieleni i ciemnoczerwoną w kolorze bordo i uważam, że to też są świetne kolory bazowe. Zgadzam się z dziewczynami, które pisały, że kolor śliwkowy też byłby ok. Natomiast jeśli chodzi o szarość, to za bardzo szykowny uważam kolor stalowy. Zwłaszcza na tkaninie z połyskiem ten kolor wyglada obłędnie. Ale cienka wełna też by pięknie wyglądała. Sama chciałabym mieć bluzkę i sukienkę w tym kolorze. Kojarzę przepiękne suknie z gali wręczania Oscarów w tym kolorze, które zrobiły na mnie ogromne wrażenie, m.in. z uwagi na sam kolor:-)
Zgadzam się co do stalowego, bo ten kolor bardzo sprzyja moim oczom, wydają się przy nim prawie czarne i to jest fajny efekt, mimo że sam stalowy jest przecież w miarę spokojny! Jest to zdecydowanie moje ulubione oblicze szarości!
Moje małe „czarne”, to przede wszystkim małe ciemnozielone i małe bordowe/ciemnoczerwone.
Zresztą to w ogóle są dla mnie bazowe kolory. Np. tak jak ludzie to wszystkiego noszą granatowe dżinsy, tak ja do wszystkiego zakładam zielone spodnie.
Granatowy długo był dla mnie podstawowym kolorem. Przestał, ale wciąż się lubimy, chociaż nie pamiętam, kiedy ostatnio kupiłam coś w tym kolorze.
W szarym chyba niewiele osób potrafi wyglądać naprawdę dobrze. Ja do nich nie należę. Bardzo lubię szare swetry, ale nie mogę powiedzieć, żebym wyglądała w nich szczególnie szałowo. Po prostu lubię szare swetry.
Zazwyczaj osoby, które uwielbiają ciemną zieleń, lubią też bordo. Ja należę do tej właśnie grupy :)
Mi też brakuje w tym poście ciemnej zieleni – to moja 'czerń’ :) z czarnym mam straszny problem… Jest mi w niej tak ciężko psychicznie, że aż przeszkadza mi to fizycznie – od razu się duszę, ruszam się jakby ktoś mi przywalił kowadło na plecy. Masakra – czerń tylko dla butów, rajstop i torebek….
O rety, aż tak? Niektórzy faktycznie mają zasadę, że nie zakładają nigdy nic czarnego. Zawsze mnie to dziwiło, bo ja bym chyba zwariowała przez tydzień nie mając na sobie czerni :)
Mama jak mnie widzi ubraną na czarno, to mimo, że akceptuje ten kolor dal mnie, to od razu uruchamiają się jej pogrzebowo-depresyjne skojarzenia :) To jest niemal u niej atawistyczne :) Sama ma niewiele czarnych ubrań.
Hah moja mama ma takie same automatyczne skojarzenia z czernią, więc jej nie cierpi, a jak tylko odeszła z pracy z dresscodem pozbyła się prawie wszystkich czarnych ubrań ^^’
A ja mam troche odwrotnie, bo czerń kojarzy mi sie z mama i jej wieczna odpowiedzia na pytanie, czemu nie zalozy czegoś kolorowego: „A bo mi jest tylko w czarnym dobrze”. Dlatego czerń to dla mnie poniekad kolor – symbol braku wiary w siebie. Mama z wiekiem przestala nosić wylacznie czerń (a ja sie do niej przekonalam), ale to dziwne skojarzenie zostalo.
Zdecydowanie mała granatowa! :D Jeszcze zieleń i bordo. Uwielbiam też moje dwie sukienki grafitowe, ale z czarnym wzorem niczym żarard, bo cała szara też jakoś za mało elegancko mi się kojarzy.. Brązu mimo, że jestem stonowaną jesienią nie lubię i noszę tylko jako skórzana kurtka, torebka lub buty a to i tak zawsze w złotawym lub zrudziałym odcieniu ;)
Granat to zwycięzca. Ja już też się przyglądam mocniej temu kolorowi. Ze złotem bym chciała połączyć, to się nigdy nie znudzi :)
Mika, ja bym pewnie zraziła się na amen do granatu, gdyby stał się elementem mojego stroju służbowego ☺. Dlaczego też szukam takiej pracy w którejonie będę miała duży margines swobody jeśli idzie o strój.
No to się wyłamię. o ile na co dzień lubię czarny, granat, biały i paski, to sukienki preferuje różowe. Taka konkretna fuksja to chyba już mój kolor rozpoznawczy i czuje się w niej šwietnie i elegancko. Ze względu na kolor sukienki dodatki minimalistyczne i od kilku lat taka wersja mi się nie nudzi. No, tak, ale jestem czystą zimą. Chociaż fuksje kocham od dawna, a zimę w sobie zdiagnozowałam w tym roku..
Jest to jakaś szalona myśl, żeby taki kolor traktować jako jeden ze swoich neutrali, ale podoba mi się to szaleństwo… Gratuluję, naprawdę.
Dzięki bardzo. Dla mnie fuksja oficjalno-wieczorowa to taki negatyw z wersji dziennej, bo zazwyczaj do moich czerni, pasków i granatu czy dżinsu w ciuchach, mam fuksjowe dodatki: okulary, złoty zegarek z fuksjową tarczą, kocham różowe skórzane torebki, a i pinkowy butem nie pogardzę. Pióro rzecz jasna pod kolor do fuksjowych paznokci i fioletowego atramentu:) Ale pomimo wszystko naprawdę nie mam w sobie nic z barbie:)) Teraz tak myślę, że konsekwentna w tej fuksji jestem od przynajmniej trzech lat i jeżeli dodatki są wykonane z porządnych materiałów i są dobrej jakości to nawet taki wg niektórych infantylny kolor może całkiem nieźle wyglądać. No oczywiście jak się nie nosi tego całego różowego majdanu na raz:)
Ojej, ja też jestem zachwycona tą wizją! :)
Nie wyobrażam sobie życia bez małej czarnej – ale noszę ją nie tylko wyjściowo, na codzień również. Z małych-nieczarnych mam bardzo ciemną stalowoszarą. Chciałabym jeszcze bordową i butelkowozieloną sukienkę, ale dotąd nie trafiłam na odpowiednią, przy moich wymaganiach nic dziwnego. Twoje kolorowe propozycje tutaj to niestety nie moja bajka :( Zwłaszcza brąz zabija moją kolorystykę, czego szczerze żałuję.
Znowu ciekawe połączenie – ktoś, kto lubi ciemną zieleń, chciałby też coś bordowego :)
To ja się wylamie :) Uwielbiam ciemna zieleń, nie cierpię bordo. Z gamy czerwoności tylko klasyczna, żywa czerwień. Bordo wydaje mi się też dość trudnym kolorem, mam wrażenie, że mało komu jest w nim dobrze.
Wydaje mi się, że w zależności od odcienia to większości jesieni i zim jednak dobrze w bordo ;)
Bordo pasuje prawie wszystkim. Jest nawet takie powiedzenie – w bordzie dobrze każdej mordzie ;-)
Ja też się wyłamię – bardzo lubię ciemnozielony, natomiast bordowy jako kolor ubrań dla mnie nie istnieje. Po prostu w ogóle go nie zauważam i nigdy mi nie przyszło do głowy, żeby coś w tym kolorze przymierzyć.
Tak! Również zauważyłam że czerń dobrze pasuje do prawdziwej wiosny (chyba sama nią jestem ale jak zwykle nie jestem w stu procentach pewna). Dobrym przykładem takiego połączenia jest Emmanuel Seigner (w Gorzkich Godach Polanskiego widać to idealnie czarny płaszcz podkreślony czerwoną szminką).
Moim ulubionym kolorem zdecydowanie jest czerń i granat. Ostatnio do mojej garderoby dodałam trochę szarości, ale jednak.. ta butelkowa zieleń.. brakuje mi jej tutaj
PS Takie posty to ja uwielbiam
Hmm, z czernią to ja bym się mogła zgodzić w przypadku tych Wiosen, których cera jest bardzo jasna, lekko żółtawa i przez tę jasność dość neutralna. Wtedy czarny tworzy nieco dramatyczny i mroczny efekt, ale zarazem dość ciekawy :)
Jestem stonowaną jesienią i szary to mój podstawowy kolor. Najlepiej właśnie w totalu, bez żadnego mocnego akcentu jako dodatku, przełamania. Ta jednolitość dopiero wydobywa te moje jesienności, wypłowiały szary zwłaszcza, przecież szary ma tyle odcieni… Mam dwie takie małe sukienki w czekoladowym brązie i graficie; uważam, że połączenie tych dwóch kolorów to sedno mojego typu urody. Na codzień chodzę w szarych spodniach i szarych górach i to jest mój idealny odpowiednik takiej małej sukienki.
Chyba nigdy nie przestanie mnie zadziwać mnogość naszego typu xD Ja w jasnym szarym wyglądam blado, mdło i smętnie.. Jedynie ciepły odcień grafitu mogę nosić, czekoladowy brąz też jest za ciemny dla mnie..
A czy ma to u Ciebie związek z odcieniem włosów? Ja mam dni, że czuję się bardziej ciepła w kolorycie, i dni, kiedy czuję się lepiej w chłodnych odcieniach. I w zależności od tego różne kolory różnie na mnie leżą. Włosy mi wszystko popsuły, rozjaśniałam ciemny brąz do ciemnego blondu i jestem okrutnie ruda pod światło, choć kolor już nieco zbliżony. I mam wrażenie, że od razu mi lepiej w czarnym. Mam bardzo dziwny typ urody i rysy, mam naturalnie ciemną oprawę oczu i mocne usta, może to stanowi kontrast dla tej szarości. W szarym po prostu lśnię jak w żadnym innym kolorze, może jeszcze w khaki jest podobnie. Z tą czekoladą też mam ostatnio kłopot, widzę, ze trochę mnie postarza ale w mocnym makijażu jest korzystniej. Ten kolor czy też w ogóle neutralne brązy były moją czernią długie lata, wtedy jeszcze myślałam, że jestem głęboką jesienią albo zimą. Teraz juz wiem, że jestem po prostu stonowana. Ani ciepła, ani zimna, dobrze mi tylko w neutralach.
Kolor włosów mam niezmiennie swój naturalny średni blond ze złotymi a w skrajnym słońcu rudawymi odblaskami, więc chyba bardziej u mnie wpływa na to stopień opalenia, bo opalam się ciężko, ale w zimie moja skóra jest bardzo blada i chyba neutralna w kolorze, latem już jest lekko ciepła. I ja naturalnie jestem mało kontrastowa, więc właśnie w takich szarościach czy beżach łatwo zlewam się bez wyrazu a mnie ciągnie do kolorów! Ciepły grafit lub melanż już ok. Muszę mieć wszystko po środku – ani zbyt ciemne, ani zbyt jasne, ani za ciepłe, ani za zimne, ani nasycone, ani zbyt zgaszone xD I cały problem w tym, że trzeba nawet dobry kolor dopasować, bo nawet takie khaki nie może być zbyt ciemne ani zbyt jasne, nie za szare tylko wyraźnie zielonkawe. Eh, nie łatwo być stonowanym ;)
Niezbyt ciemny granat i zgaszony średnioniebieski są podstawą mojej garderoby, ale już 'soczystych’ niebieskich, które najcześciej są u Marii zdecydowanie unikam.
A w czekoladowym nigdy nie było mi dobrze, ponieważ wyglądam w nim blado. Mój brąz musi być dość jasny i z domieszką złotego lub rudości.
Taki niebieski też uwielbiam, średni i stonowany, znalazłam gdzieś informację, że nazywa się french blue co do brązu chyba źle się wyraziłam, to taka czekolada bez głębi, jak kakao w proszku, średni brąz. Jak szukałam u Marii kolorów które opisywała jako brązy, czekolada moją czekoladą nie była. A szary ma faktycznie masę odcieni, i też nie w każdym mi dobrze. Melanże są super, i takie złamane szarości. Potwierdzam, że łatwiej być stonowanym latem, niż jesienią. Pozdrawiam ciepło
I pytanko mam, czy dobrze Ci w niebieskim?takim średnim, jak w jednym z ostatnich wpisów Marii
Dla mnie odpowiedni byłby granat lub szarość z tym że do szarości na pewno by się przydał ciekawy naszyjnik z kolorowymi kryształkami.
jeśli chodzi o kolor „czarnej” sukienki to ja wybieram zawsze granat, a także granat i jeszcze granat ;)
ale chciałam coś dodać, że często jest tak, że na zdjęciu ubranie wygląda pięknie, przychodzi paczka i zonk! to co było na zdjęciu piękną kreacją okazuje się marną szmatką :( albo tak, jak w przypadku Simple – letnia sukienka skład bawełna 98% + 2% elasatan, a pod spodem ordynarnie poliestrowa podszewka, że już o sukienkach z lnu albo lyoncelu z poliestrową podszewką nie wspomnę, czy producenci odzieży nie mają wstydu?
Czytam komentarze i dziwi mnie tak duże zdziwienie brakiem zieleni ;) Chyba czytelniczki bloga to bardziej hermetyczna grupa, niż mogłoby się wydawać. Ja też kocham ciemną zieleń i chciałabym częściej ją nosić, ale wcale nie tak łatwo kupić ubranie w tym kolorze, a na ulicy prawie nie widzę takich odcieni.
Ja jestem chłodnym latem i mam elegancką sukienkę w kolorze ciemnej zieleni a do niej naszyjnik ze szklanymi zielonymi listkami i srebrem.
Myślę, że to świetny zestaw.
Ja zostaję przy czerni, dla mnie jest jedyna w swoim rodzaju, nie wyobrażam sobie szukać dla niej substytótów, co czerń to czerń, absolutnie:)
A mnie się jednak wydaje, że jednobarwna sukienka, czarna, granatowa czy jakakolwiek inna, wymaga idealnej sylwetki i klasycznej urody. Jestem w miarę szczupła – rozmiar 38, ale nie zakładam takich jednobarwnych plam, bo nie czuję się w nich dobrze. Widać każdy mankament. Natomiast uwielbiam sukienki we wzory i latem cały czas chodzę w sukienkach. Przy wzorze nie przeszkadza mi dopasowana forma sukienki, noszę ołówkowe. Miałam kilka „małych czarnych” w życiu, również „małych szarych, fioletowych i granatowych”, ale głównie wisiały w szafie. Nie podnieca mnie nakaz posiadania tego niby uniwersalnego stroju, bo takowy strój nie istnieje. Wydaje mi się, że takie jednobarwne sukienki rzadko kiedy dobrze wyglądają w realu. Są nudne na większości kobiet. Najczęściej super jest tylko na zdjęciach modowych po fotoszopie.
Myślę, że to bardziej kwestia indywidualnych proporcji; można by wręcz pójść tutaj w typy urody Kibbego, gdzie (o ile pamiętam) na przykład typ Romantic i pochodne powinny unikać color-blockingu. Ja jestem większa niż 38 i ogólnie mam mnóstwo drobnych mankamentów figury, ale w dobrze dobranej JEDNOLITEJ sukience czuję się i wyglądam znacznie lepiej niż we wzorzystej.
Kwestię „nudy” pomijam, bo to już subiektywne wrażenie :) Odnoszę się tylko do tego co piszesz o posiadaniu idealnej sylwetki.
Aniu, dokładnie to samo miałam na myśli. Mała czarna dobra dla Classika, ale już dla Gaminków – nuda i żałoba. U FG wyobraź sobie małą czarną…. Nie chciałam wbijać tematu Kibbe bo wiem, że Maria nie uznaje tej klasyfikacji. Ja jestem DC, raczej niewysokim 165 cm, więc u mnie musi być jakaś akcja dramatyczna, lekkie cięcie sylwetki, total look odpada, bo wyglądam smętnie. Dołożenie apaszek czy innych ozdóbek wywołuje efekt księgowej.
A to widzisz, ja mam zupełnie inne odczucia (też jako DC). Temu typowi color blocking często się poleca, tylko trzeba celować w ciekawie skrojone modele, ostre i czyste linie. I na mnie się to sprawdza, ale ja jestem nieco wyższa (170 cm). Osobiście jakąś zapaloną wyznawczynią Kibbego też nie jestem, ale te wskazówki odnośnie sukienek sprawdzają się u mnie jak bum cyk cyk :D
Też jestem dramatic classic według klasyfikacji Kibbego i wzory się na mnie nie sprawdzają, zwłaszcza te romantyczne (kwiaty itp.). Ubieram się instynktownie zgodnie z tym typem, czyli sukienki bez wzorów (w moim wypadku czarne), często asymetryczne z geometrycznymi elementami. Jakoś nigdy nie spostrzegłam nudy w jednokolorowych stylizacjach. Są dobrym tłem do „dramatycznych” dodatków np. charakternej biżuterii czy butów.
Czerń przecież również ma mnóstwo odcieni i wydaje mi się można dla każdego typu dobrać odpowiedni odcień, wspomagając się makijażem i dodatkami. Ja np jestem stonowaną jesienią, mniej więcej w takiej tonacji https://goo.gl/images/TeYs4K i wydawać by się mogło, że powinnam dobrze się prezentować w takim antracycie jak Carey, tymczasem ja uwielbiam głęboką fortepianową czerń i emeraldową https://www.instagram.com/p/BkyDBxggHSg/?hl=pl I przy akcencie na usta jest ekstra:)
Moją „małą czarną” jest mała biała i mała czerwona, jestem wiosną (na 80% jasną;) mam zamiar rozejrzeć się również za sukienką kobaltową.
W granatowym kolorze raczej wyglądam na zmęczoną, w czerni również chociaż przyznaje że mam jedną czarną sukienkę i gdy czasem ją zakładam to słyszę że ładnie wyglądam, nawet od ludzi którzy zwykle mi tego nie mówią;D
Tu podoba mi się grafit i przyznam że chętnie połączyłabym taką „małą grafitową” ze złotą biżuterią i czerwonymi lub fuksjowymi ustami. Warunkiem jest to by ta szarość była czysta, jakby stalowa? a nie buro-mysia.
Właśnie szukam dla siebie odpowiednika małej czarnej ale zastanawiam się, czy jest sens na siłę wciskać się w ciemne kolory, jeśli lepiej mi w jasnych? Czerń, bordo, czy śliwka szalenie mi się podobają i uwielbiam te kolory, jednak zawsze, gdy mam je na sobie, moja uroda sporo na tym traci. Mam jasną cerę, blond włosy i szaroniebieskie oczy, więc ciemny kolor zawsze się odcina. Chyba spójniej wyglądałabym np. w beżowej sukience.
Zdecydowanie brakuje w zestawieniu nieco mocniejszych kolorów jak już wspomniana czerwień, burgund, butelkowa zieleń, śliwka czy może kobalt i musztarda.
Właściwie jak Maria na początku wpisu powiedziała chodzi tu o prostotę sukienki czyli jej fason, którego cały urok polega na dobrze dodatków które decydują a jej charakterze.
Osobiście wydaje mi się, że jestem stonowaną jesienią jednak nie cierpię brązów i widzę że kompletnie mi z nimi nie po drodze.
Za to zgadzam się z Marią w kwestii grafitu. Sama po sobie widzę, że potrzebny jest zawsze jakiś akcent by nieco ożywić stylizacje. Ja lubię dodawać nieco czerwieni lub burgundu w postaci makijażu ust albo chusty. Ciekawie w ten sposób można przemycić nieco żywszych i bardziej nasyconych kolorów także trudnej do noszenia żółci.
Nie lubię małej czarnej. Jeśli już mam wybrać sukienkę która posłuży mi długo to wybieram małą białą bo lubię ten kolor. Bardziej kremową. Jednak najczęściej po prostu taką która wpadnie mi w oko. Obojętnie jaki ma kolor i krój. Ostatnio doszłam do wniosku, że szkoda życia na małe czarne. Dla mnie to synonim słowa bezpieczny, ograniczający, tymczasowy, przewidywalny. Wiem, też stylowy i elegancki. Jednak mała czarna, małej czarnej też nierówna. Wydaje mi się, że bardziej chodzi o krój sukienki niż kolor. Mała kolorowa o prostym kroju przed kolano jest równie elegancka. No chyba, że w neonowym różu. Zresztą, jeśli nie obowiązuje nas dress code to nie warto się ograniczać. Szybko można się przekonać, że czasami będziemy musieli się ograniczać z powodu sytuacji od nas niezależnych. Będziemy wtedy żałować kupowania ubrań pod presją otoczenia czy zasad. Ubrań na chwilę, nie dla nas. Fajnie to kiedyś chyba opisała Joanna Glogaza.
Pomimo mojej miłości do czerni, zdecydowanie wybieram małą granatową – myślę nad taką sukienką od pewnego czasu, bo co prawda mam jedną małą czarną (i to nawet czarną ;)), ale krój i materiał sprawia, że jest strasznie mało uniwersalna (plus muszę się do niej mocno malować, żeby jakoś wyglądać :P). Małą granatową najchętniej widziałabym z kopertowym dekoltem i wiązaniem w talii, rozkloszowaną, do kolan, z rękawem do łokci lub krótkim, dzianinową, ale nie z poliestru… Wiem, dużo wymagań :D
Zaskoczyło mnie, że w tym zestawieni nie ma sukienek bordowych i ciemnozielonych – zwłaszcza butelkowa zieleń wydaje się świetnym zamiennikiem czerni.
Pytanko, jestem soft autumn, ale nienawidze brazow :D jaki inny sie sprawdzi? :)
Granatowy i szary :)