Zainspirowana wpisem Joanny Glogazy – 6 polskich marek odzieżowych, które powinny być bardziej znane, postanowiłam sama wyróżnić moje ulubione polskie marki. Do tego również zachęcam Was w komentarzach. Jeśli możecie na podstawie własnych doświadczeń wskazać polskie marki, które są wg Was niezawodne, śmiało piszcie.
Ja sama nie ograniczam się tu do marek odzieżowych. Moje kryteria są dwa: marka ma być polska i mam jej ufać :)
Pro-be
Śmiało mogę powiedzieć, że tej zimy padł rekord pod względem zaczepiania mnie na ulicach przez kobiety w różnym wieku. Jestem już przyzwyczajona do tego, że obcy ludzie pytają mnie skąd mam płaszcz, ale mój granatowy płaszcz z Pro-be wyjątkowo przyciąga. Ostatnio miałam poranek z cyklu poddaje się: bez makijażu, w dresach i trampkach i na to tylko płaszcz, a i tak podeszła do mnie pani, która stwierdziła, że taki płaszcz chciałaby kupić swojej córce. Wizualnie produkty tej marki są wspaniałe, ale jakościowo to jeszcze lepsza historia – zrobione starannie, z wełny, zawsze z piękną podszewką, co sezon zaskakujące nowym krojem. Nie mogę się nachwalić i nie mogę się nadziwić, że za mniej niż 1000zł można sobie kupić rewelacyjny płaszcz na lata.

Płaszcz Laura

Sukienka Filomena
Marie Zelie
Dla mnie intuicyjne miejsce do wyboru odświętnej sukienki, ale czuję, że bazówka też zasługuje na odkrycie. Mam czarny, przylegający top z rękawami 3/4, który nie zmienił się pomimo częstego noszenia i prania od dnia zakupu. Oferta cały czas jest poszerzana, Marie Zelie to już nie tylko sukienki, ale też płaszcze, szale, czapki, buty. Można tam znaleźć i coś prostego, i coś bardzo wzorzystego, i nawet z pazurem. Super jakość, bardzo dobre tkaniny, podszewki, staranne wykończenia. Może to kwestia percepcji, ale ja wzornictwo tej marki interpretuję „pod siebie”, czasem wręcz wbrew myśli przewodniej marki (ale ja tak mam z większością marek). W każdym razie, ja w swoich sukienkach czuję się seksownie, zakładam do nich lakierki na wysokich obcasach, rozpuszczam włosy i robię ciężki makijaż – jakoś mi to się wszystko zgrywa :)
Marka tak prężnie się rozwija, że zaczęła emitować akcje i ja już w pierwszym rzucie zdecydowałam się zainwestować. Nie udało mi się kupić tyle akcji, ile chciałam, więc musiałam poczekać na kolejne emisje i tak w końcu udało mi się określoną sumę swoich oszczędności tam ulokować. Obecna sprzedaż skończy się 7 lutego. Jeśli macie ochotę wgłębić się w temat osiągnięć finansowych spółki i przejrzeć pakiety dla inwestorów, wszystkie informacje znajdziecie pod tym linkiem: akcje.mariezelie.com.
Wahałam się czy Wam to opowiadać, ale może takie „finansowe” tematy Was interesują i byłby to dobry pomysł na oddzielny wpis lub opowiadanie na instastories, dajcie znać (jak zarabiać na modzie, jak inwestować w modę).
Warsztat Pracy
Sukienka mojego życia – wiecie, że lubię tak mówić o Palmie. Nie mogłabym nie umieścić tu twórców mojego ubraniowego JA. Warsztat Pracy ma niesamowite rzeczy. Gdy się wejdzie na stronę, może trochę przytłoczyć ten zbiór dość oryginalnych pomysłów, ale to wszystko jest do oswojenia. Kocham to, że można się skontaktować, uszyć coś pod siebie i w rezultacie mieć w szafie niespotykaną rzecz – autorską, wykonaną rękami, nie z magazynowej półki, tylko z beli materiału. Muszę do Poznania w końcu zajechać i zobaczyć to twórcze gniazdo na własne oczy. Wszystko u mnie odbywało się za pośrednictwem facebooka, a i tak za każdym razem byłam bardzo zadowolona z efektów pracy marki.

Sukienka Kalina

Torebka Mini Modern Golden Eye
Kulik
Jeśli trzeba kupić drewniaki albo torebkę, zachęcam do przyjrzenia się marce Kulik. Dziewczyny robię świetne rzeczy ze skóry. Dla mnie mają specyficzne wzornictwo – takie konkretne, nawet w przypadku małych torebeczek widzi się dobrą jakość. Jeśli są jakieś ozdobniki, to zrobione tak, że nie czuje się ich zbędności.
Ostatnio częściej noszę swój ciemnoróżowy worek, bo zgrywa się pięknie z granatowym płaszczem i zaskakuje mnie z dnia na dzień swoją pojemnością. Dobrze mieć ładną torebkę do której można napchać czapki, rękawiczki i szaliki bez żadnej straty na wyglądzie :)
Rett Frem
Laura to Rett Frem. Kobieta, która projektuje z wrażliwością, tak też ręcznie wykonuje i pakuje swoją biżuterię. To taki powiew świeżości, odejście od tego, co można dostać w sklepach jubilerskich w centrach handlowych. Biżuteria z historią i uzasadnieniem. Dla mnie te historie są fascynujące, ale fascynujące jest też wyczekiwanie, co będzie dalej… Warto szukać dla siebie marek, do których chce się wracać. Rett Frem ma śliczny profil na instagramie – biżuteria wygląda przepięknie w błocie, zaroślach, na tle szarej polskiej drogi. A sama wiem, że równie ładnie prezentuje się do czarnej sukienki czy swetra.

Pierścionek Matki Wisły

Łagodzący olejek do demakijażu
Vianek
Ciekawe jakie macie skojarzenia z Viankiem. Zapewne cenowe. To są te tanie naturalne kosmetyki z apteki czy zielarskiego sklepu, czasem można je zobaczyć w drogerii. A dla mnie te kosmetyki są tak po prostu świetne, wcale nie świetne jak na tę cenę, tylko świetne po prostu. Używałam ostatnio z powodzeniem peelingu do twarzy i łagodzącego kremu na noc, ale to ten kosmetyk na zdjęciu jest dla mnie numerem jeden. Nie ma, NIE MA lepszego olejku do mycia twarzy. Pierwsze wrażenie jest niezbyt fajne, bo zapach jest specyficzny, ale jak olejek się kończy, to zapachu zaczyna ci brakować. Ten olejek zawsze kupuję w internecie, bo w sklepach go nigdy nie ma, ku mojemu zdziwieniu! Proszę Was, jeśli jeszcze nie znacie, nadróbcie zaległości :)
Komentarze Wasze. Polecajcie polskie marki. ALE. Polecajcie to, czego jesteście pewne i czego używałyście. Nie na zasadzie: podoba mi się, chyba jest fajne, ale jeszcze nie zamówiłam. Tylko na zasadzie: używałam, powtarzałam zakupy, nigdy się nie zawiodłam.
U mnie aeterie króluje :)
Mają bardzo charakterystyczny styl, na pewno wyglądasz oryginalnie w ich sukienkach <3
Płaszcz Maya od Pro-be kupiony 2 lata temu z Twojego polecenia, to jeden z moich najlepszych płaszczy, bardzo odnajduję się w tym kroju, a jakość jest świetna. Marie Zélie to niby zupełnie nie mój styl, ale znalazłam u nich coś idealnego i to właśnie bazowe, bo dzianinowe sukienki. Filomena, najlepszy kopertowy krój w połączeniu z grubszą bawełnianą dzianiną o szlachetnym wykończeniu to ideał, wystarczajaco elegancka i megawygodna na co dzień, także teraz przy karmieniu; spokojnie da radę na większe wyjście. Mam czarną, a ten ciemny granat ze zdjęcia, nawet dziś na sobie :) A Rita z cieńszej dzianiny wiskozowej jest dla mnie genialna, jako strój domowy, ubiera się przez głowę z 2 sekundy, robi sylwetkę, a w ogóle jej nie czuć. Zamierzam dokupić kilka innych ciemnych odcieni.
Od siebie dodaję natomiast polecenie marki kosmetycznej, która zrobiła na mnie duże wrażenie, wyróżniła się na tle wielu innych testowanych – to naturalne kosmetyki z manufaktury Hagi. Kupiłam po kolei wszystkie produkty, które były dostępne w Rossmannie i na pewno sięgnę po inne, choć nie używam wcale wielu kosmetyków. Świetne naturalne receptury, bardzo dopracowane, kosmetyki doskonale się wchłaniają, odżywiają skórę i pachną wyjątkowo obłędnie :)
Dzięki Asiu, ja sprzedałam swoją Filomenę, ale nie żałuję, bo ostatecznie byłaby już na mnie za duża. Faktycznie ma świetny, uniwersalny krój. To samo z czarnym płaszczem z Pro-be, choć tej zimy zdecydowanie moim numerem jeden była Laura – zdziwienie, bo to taki dość wielki sam z siebie płaszcz, z dużymi kieszeniami i szerokimi rękawami. Ale coś w nim jest interesującego, jak się go już włoży i zepnie w talii :) Mam zamiar Hagi wypróbować – gdzieś już coś mi się obiło o uszy. Dzięki!
Ostatnio też na Laurze zawiesiłam wzrok, przeglądając sklep Pro-be ot tak dla przyjemności. Ale w moim budżecie zdecydowanie mieści się jeden porządny płaszcz na kilka lat, więc pozostaję zadowoloną właścicielką szarej Mai.
Marki odzieżowe: Karolina Garczyńska, Tyszert, Marie Zelie (osobiscie odcinam sie od ideologii), torebki od Sabriny Pilewicz
Kosmetyczne: Ministerstwo Dobrego Mydła, Tołpa, Biochemia Urody,
Zrobiłam podejście do tej marki. Zamówiłam kilka sukienek, wszystkie odesłałam. Dla mnie te ubrania są zbyt eteryczne. Taka kobiecość ewidentna, zbyt dziewczęca, mało dorosła, mało świadoma siebie, mało nowoczesna. Czekam na coś polskiego w stylu Massimo Dutti:)
Marie Zelie to marka ortodoksyjnego katolika, który ma w głębokim poważaniu środowisko naturalne i chciałby chyba, żeby się ludzie mnożyli w nieskończoność. Właśnie dlatego absolutnie nic od nich nie kupuję. Tacy ludzie napawają mnie obrzydzeniem, przykro mi, ale nie umiem być „tolerancyjna” w tej sytuacji. Plus ich kroje są głównie w kwiatki, co w moim przypadku kompletnie odpada.
„Napawają mnie obrzydzeniem”? Strasznie przykry jest ton tego komentarza. Większość ludzi ma w poważaniu środowisko naturalne. W mniejszym lub większym stopniu. Można nie wspierać marki swoimi pieniędzmi, ale tej nienawiści nie rozumiem.:/
Mam na pieńku z katolicyzmem bardzo mocno. Jestem apostatą. I muszę przyznać, że tak – nienawidzę kościoła. Nic na to nie poradzę. Przykro mi, że nie jest miło, ale to właśnie czuję. Życie to nie tylko różowe misie. Plus uważam, że w dzisiejszych czasach komentarz typu „większość ludzi ma w poważaniu środowisko naturalne” jako usprawiedliwienie, jest nieco nie na miejscu. Jeśli zabraknie nam wody pitnej i zaleją nas oceany, to do kogo będziemy mieć pretensje? I czy będziemy kogoś usprawiedliwiać? No chyba, że powiemy „nie no, spoko, przecież te tony niepotrzebnej nikomu odzieży to był must have, a to, że ludzie mają w poważaniu środowisko, no cóż, no tacy są. Powinnismy ich za to lubić. Na Marsa się wszyscy przeniesiemy w razie czego”.
Też nie szanuję tego kościoła i nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Ale jakoś nie przenoszę tego automatycznie na wszystkich ludzi. To, że właściciele MZ są katolikami, nie znaczy od razu, że to złe osoby. Nie znam ich, nie mam do nich żalu o to, że w coś wierzą. Każdy w coś wierzy. Ty na przykład w ekologię. I ta wiara mi się prywatnie bardziej podoba. Pisząc, że „większość ludzi ma w poważaniu środowisko naturalne”, stwierdziłam niestety fakt. Tak jest. I ciężko byłoby mi nienawidzić wszystkich ludzi, którzy nie angażują się w ekologię wystarczająco. Jest tyle firm i osób, które szkodzą środowisku bardziej niż MZ. Nie rozumiem, czemu akurat oni tak obrywają. Łatwiej mi ogarnąć, że komuś mogą nie pasować ich wzory i kroje. Sama bardzo lubię niektóre ich wzory, ale z krojami sukienek jest mi nie po drodze (może byłoby inaczej, gdybym była wyższa. tej grzecznej długości do pół łydki jednak nie lubię i nie wyglądam w niej dobrze). Mam jedną. Spełnia moje określone potrzeby, choć z długością musiałam pójść na kompromis. Kocham za to jakość ich bluzek i nie uważam ich za śmieci. Zwłaszcza te bawełniane są bardzo dobre gatunkowo.
Ciekawa dyskusja :) Widzisz, ja moje radykalne (może faktycznie nieco za bardzo dla niektórych ludzi) nastawienie mam od niedawna. Bardzo długo byłam bardzo pokojowo nastawiona do kościoła oraz osób wierzących, mimo tego, że nie lubiłam tej instytucji i nie zgadzałam się z nią. Problem jest bardzo złożony. Ja nie wierzę w ekologię. Ekologia to nie jest wiara, tylko nauka, twarde dane naukowe i styl życia. Moim zdaniem jedyny sensowny w obliczu tego, co nas czeka, ale to moja opinia. Nie można tego porównać do religii. Dla mnie chrześcijaństwo to po prostu wpływowa sekta z bardzo dużą ilością pieniędzy. Do tego niezwykle manipulacyjna i szkodliwa. Stąd mam spory problem z ludźmi, którzy promują ją i jej wartosci. Masz rację – są osoby, które prowadzą o wiele bardziej szkodliwy biznes. Jednak polityka Marie Zelie jest piorunującą mieszanką katolicyzmu, braku szacunku dla planety, zakłamania i seksizmu. I to mnie akurat mocno nadeptuje na odcisk. W dzisiejszych czasach potrzeba nam projektantów, którzy dbają o środowisko i nie promują rozmnażania się jak nie powiem, co. Właściciel MZ ma pięcioro dzieci, a jego żona zajmuje się ich wychowaniem i to tyle. I taki właśnie wizerunek kobiety promuje MZ – niemal świętej, rozrodczej, cnotliwej, usłużnej i infantylnej, ubranej w kwieciste spódniczki za kolanko. W ofercie MZ nie ma jednej pary spodni. Ja wiem, że nie każdy musi być feministką, no ale litości. Tego wszystkiego w MZ jest po prostu dla mnie za dużo. Ale do Zary też nie chodzę :)
Ale Concept – lekko futurystyczna biżuteria świetnej jakości, bardzo sympatyczna projektantka.
Pudu – ubrania o nietypowym kroju z porządnych materiałów.
Justyna Makowska Shop – zgrabne nierozwlekające się bluzki, sukienki, stroje taneczne.
Freeshion – niedrogo, ciekawie i porządnie.
Dziękuję, wszystko jest takie intrygujące, ale będę miała dużo fajnych marek do przejrzenia!
Kupiłam płaszcz Pro-be z Twojego polecenia i jestem zachwycona ;)
Bardzo się cieszę, ta marka jest bezbłędna. Jaki kolor i model kupiłaś?
Czarną Maye. Na mnie jest za kolano i z każdym dniem utwierdzam się w przekonaniu, że to dla mojej sylwetki jedyna słuszna długość <3
Z polskich kosmetyków polecam szczerze Ministerstwo Dobrego Mydła. Obserwuję dziewczyny już od dłuższego czasu i to jak się rozwijają robi wrażenie. Szczególnie polecam serum i konfiturę róża malina – cudowne działanie, śliczny zapach. W tej firmie wszystko jest na swoim miejscu, marketing też. Mario, jeśli jeszcze ich nie znasz to naprawdę warto!
Nigdy nic od nich nie miałam, więc dziękuję za rekomendację. Tak zerknęłam i hydrolaty wydają mi się kuszące!
A propos hydrolatów to polecam wodę różaną z MakeMe Bio. To jest kosmetyk, który wręcz poprawia mi nastrój – to dlatego 1 buteleczkę mam na biurku, drugą w aucie:)
Na razie, biorąc pod uwagę moją skromną studencką kieszeń, polecam znaną pewnie wszystkim Ziaję, szczegółowe różową serię Jeju, gdy ktoś ma nieco problematyczną cerę.
Na znajomość z wymienionymi markami przyjdzie mi poczekać, choć już widzę piękno czerwonych sukienek od Marie Zelie
Z Ziają trzeba trafić w odpowiednią serię, prawda? Vianek też jest bardzo przystępny cenowo, naprawdę polecam.
Owszem, trzeba. Różowa to mój obecny numer jeden, do tego podoba mi się szata graficzna. Na Vianek się skuszę
Ziaja produkuje kosmetyki nafaszerowane chemią. W dłuższej perspektywie oznacza to kłopoty zdrowotne.
duud, a czytałaś składy GdanSkin? Seria wyróżnia się ZDECYDOWANIE na tle marki, olejek do mycia twarzy i olejowy peeling z kruszonymi muszlami czynią cuda z suchą skórą
Cóż, tak, Gdanskin ma taki sam koszmarny skład jak wszystko inne Ziaji, niestety. Na chemii kosmetyków się trochę znam. Troszkę masła shea w składzie tego nie zmieni. Nie poleciłabym nikomu, a na pewno nie komuś kto ma jakikolwiek problem skórny.
Niestety Ziaja to porażka, zgadzam się.
Polskie marki, ktore maja wspaniale lniane rzeczy i nie tylko. Dla mnie i dla corki :) Kupowalam we wszystkich trzech w zeszlym roku wiosna i w tym roku tez bede kupowac.
Nobonu, Angels of Rock i Roe & Joe
https://nobonu.com/
https://www.angelsofrock.com/pl/
https://roeandjoe.com/
A z kosmetykow od wielu lat Tolpa.
O, dziękuję, bardzo fajne inspiracje, już na pierwszy rzut oka śliczne style.
Nic ciekawego
uzywalam tego olejku. Uwazam, ze Miya duzo lepiej zmywa makijaz.
Używałam ostatnio olejku z Miya i byłam bardzo rozczarowana – źle współpracuje z wodą. Jest jeszcze Resibo, też chciałabym wypróbować.
Mario, spróbuj Sylveco Rosadia – świetnie zmywa makijaż, jest delikatny i zakochałam się w tym zapachu (geranium, nie każdy lubi, ale ja się zachwycam ^_^) A ciekawa jestem, dlaczego olejek Miya Ci nie podpasował?
Fantastycznie, dziękuję za polecenie. Kończę te Miya teraz – zostało mi może na dwa mycia, potem Vianek, bo już kupiłam i wtedy sprawdzę Sylveco! Mam wrażenie, że Miya jest dla mnie za „tłusta”, wiem że to dziwne tak się czepiać do olejku, który generalnie nic złego mi nie zrobił, ale po prostu Vianek był taki fantastyczny, że już wszystko będę do niego porównywać.
Rosadia i Vianek to podmarki od Sylveco właśnie. ;) Jeden producent.
Ja polecam polską markę torebek Farbotka – zamawiam u nich torebki od dwóch lat i od tego czasu nie nosiłam innej torebki! Ręcznie wykonane, z dbałością o każdy szczegół ! A wyróżnia je to że mają wymienne klapki! Polecam!!
Dzięki, a teraz sobie przypomniałam, że moja koleżanka mi ostatnio chwaliła tę markę. Muszę się dokładniej przyjrzeć.
Polskie marki którym ufam i od których regularnie kupuję to:
– Marie Zelie, mam od nich pół szafy
– aeterie Warsaw
– Risk Made in Warsaw
– Panna Rosa
– Patrizia Aryton
– Tyszert
– z marek kosmetycznych to Sylveco, Annabelle Minerals i Inglot.
Od 3 lat nie kupiłam nic w tradycyjnych sieciówkach z wyjątkiem Massimo Dutti. Wystarczy że rekreacyjnie wejdę do jakiegoś i od razu mam ochotę wychodzić sfrustrowana, jakość jest nieporównywalna. Wolę kupować rzadziej ale być pewna jakości, ponadto z polskimi markami jest lepszy kontakt.
O, z tego połączenia marek wnioskuję, że masz pewien wyraźnie zakreślony styl :)
Mój top 3:
Torebki – Zuzia Górska <3
Buty – Akardo (ręcznie robione!)
Kosmetyki – tylko tołpa
O butów to akurat nigdy za wiele. Mam tyle rzeczy teraz do sprawdzenia, jak żyć :)
To ja ze swojego makijażowego podwórka, polecam markę Affect. Świetne kolorówka w dobrych cenach.
Pierwszy raz słyszę o tej marce. Czy ich można kupić gdzieś stacjonarnie, czy tylko w sieci?
Stacjonarnie chyba tylko w Drogeriach Pigment w Krakowie. Ale w sieci bez problemu w wielu sklepach :)
Ja uwielbiam Woolin oraz Miszkomaszko.
MZ niestety po kilku próbach się u mnie nie sprawdziło – postanowiłam nawet sprzedać ostatni bastion, czyli czerwoną aksamitną sukienkę. Czuję się w nich jak w metalowej zbroi, mam poczucie, że to kroje nie ma moje proporcje :)
Stacjonarnie w Kontigo widziałam :)
No pewnie, że interesują nas finansowe tematy. Przecież moda to też biznes! ;)
Plus jeden do finansów!
Z marek kosmetycznych uwielbiam Sylveco – mają genialny peeling enzymatyczny; Yope lubię za masło do ciała i pięknie pachnące naturalne rzeczy do sprzątania w domu, a moje ostatnie odkrycie i myślę związek na lata to D’alchemy – ich krem do cery mieszanej jest cudowny, a do tego kosmetyki pakowane są w szklanych butelkach / słoiczkach.
Z ubrań zdecydowanie Marie Zelie – kompletuję zestaw sukienek .
Mario, czekam z niecierpliwością na analizę stonowanej jesieni. Dziękuję za wspaniałe inspiracje!
Kosmetyki – Yope, także wspaniała chemia domowa
Ubrania – Zygzak – sukienki, które idealnie leżą, świetne tkaniny
Podpisuję się pod marką Pro-be. Znam, cenię i nie zawiodłam się. Jestem zachwycona marką ELEMENTY, proste wzornictwo, ekologiczne materiały – mam dwie sukienki i myślę, że są na tyle ponadczasowe i dobrze wykonane że posłużą mi długo. W kwestii kosmetyków od lat jestem wierna markom Ziaja i Paese. Buty to Ryłko i Badura. Pozdrawiam :)
To ja polecę GranatOVO. Kupiłam ich 2 bluzki do karmienia piersią i następne pół roku nosiłam je na zmianę :p dokupiłam t-shirt, 2 pary legginsów ciążowych i jeszcze jedna bluzkę do karmienia. Za tydzień lub dwa dam znać jak się sprawdza ich koszula do porodu, trzymajcie za mnie kciuki! :)
Mogę z całego serca polecić odzieżowo:
-nago
-Mapaya
-Love the snow
-Madell
-Bsides
Kosmetyczne:
-Bandi
Strasznie mnie cieszy ten boom na polskie marki odzieżowe. Jeszcze 10 lat temu polska moda do noszenia to głównie ta szyta z dresówki, a dzisiaj to również wełny, jedwabie i nawet wegańskie materiały się pojawiają.
Ubraniowo kupuję w Risku, The odder side, Lillow, Tyszercie, Zandii (sukienki!), Pulpa (cudowny len). Kosmetyki polecam Czarszki, uwielbiam balsam do demakijażu i maskę oczyszczającą oraz ręczniki :) oprócz tego Resibo, Vianek jak najbardziej też i Iossi oraz Mokosh. Mokosh tani nie jest, ale omatkobosko jakie to są cudowne kosmetyki. Mydła i żele pod prysznic uwiebiam yope.
Kupowałabym chętnie w Elementach, ale brakuje im szerszej rozmiarówki, a ich L na moj biust nie pasuje. Przymierzam sie tez do butów Neścior. Rozczarowały mnie za to buty Moniki Kamińskiej – okazały się dla mnie niewygodne bardzo.
Z kosmetyków Miya rozczarowala mocno, moze dlatego, że jest na instagramie mnóstwo sponsorowanych zachwytów, a w rzeczywistości raczej meh. Polny warkocz ma cudne opakowania kosmetyków, ale też działanie bez szału u mnie.
Ja dodam od siebie kosmetyki Asoa – szata graficzna mocno przestarzała (brakuje im grafika ewidentnie), myślę, że przez tę szatę właśnie są mocno niedoceniani, za to składy, konsystencja i działanie – cudowne! Nie zawiodłam się na niczym jeszcze od nich i wracam chętnie. Co do Polnego Warkocza zgadzam się, marketingowo, składowo nawet fajnie, za to konsystencja i działanie już takie sobie, olejek do mycia musiałam sobie sama mocno przerobić, żeby móc go używać.
Ubraniowo nie celuję w tak wysokie półki cenowe, za to odkryłam bardzo przystępną cenowo Karolinę Garczyńską, pięknie sukienki.
Pulpa – w zeszłe lato kupiłam sobie lniane spodnie granatowo-czarne i zakochałam się w lnie… Byłam na praktykach w biurze, żar lał się z nieba a ja mogłam czuć się komfortowo i wyglądać odpowiednio(długa nogawka). Poza tym mam dwie sukienki – niby proste, ale zawsze z jakimś smaczkiem. Jedna ma już z 4 lata i nadal wygląda i nosi się świetnie.
Dziki Józef- torba noszona przez 3 lata non stop, cały rok, czasem zbyt przeciążona a wygląda jak nowa!
Zieliński Bags – ja akurat kupiłam czarny plecak, jest cudowny, nie wiem jak mogłam się katować torbami…. (dużo nosiłam na uczelnię). Plecak ma taki design, że wygląda w porządku i do biura i na uczelnię i na wycieczki się nadaje – nawet te górskie- sprawdziłam go wszędzie :) A kręgosłup ma lepsze życie…
Ministerstwo Dobrego Mydła – nie zawiodłam się na niczym – kocham mydła, hydrolat rozmarynowy jest cudowny, oleje też robią robotę… uwielbiam za brak sztucznych aromatów i działanie. Opakowania też są piękne, dziewczyny robią super robotę.
Kavo Design – mam akurat rzeczy robione na zamówienie – jednen naszyjnik według mojego szkicu i pomysłu i pierścionek. Wzornictwo jest charakterystyczne, lubię estetykę pani Kasi, w indywidualnym projekcie pięknie przebiegała współpraca :)
Mam dwie ulubione marki produkujące torebki: Zuzia Górska i Wittchen. Torebki Zuzi są idealne na co dzień, pojemne wytrzymałe i nie do zdarcia a Wittchena bardziej eleganckie i trendy. Z ubrań polecam całym sercem markę Tyszert a zwłaszcza ich flagowy letni model Saute, uwierzcie mi że ten t-shirt robi robotę ;) a także sukienki marki Polanka, mam granatową, kopertową z wełny i zawsze gdy tylko ją założę wzbudzam niemałe zainteresowanie.
Dziękuję za polecenie Pulpy – zaintrygowana weszłam na ich stronę, a tam taka miła niespodzianka: nie dość, że z mojego Wrocławia, to jeszcze ma sklep stacjonarny w Hali Targowej – kto zna Wrocław ten wie, jakie to charakterne i kultowe miejsce (nie mylić z „modne”). Muszę się tam wybrać!
Moim zeszłorocznym odkryciem jest szklana minimalistyczna biżuteria od Joanna Muzyka studio – też z Wrocławia. Jej pierścionek uwielbiam i noszę codziennie.
Absolutnie polecam torby z Bandabag. Doskonale wykonane, pojemne, piękne w swojej prostocie. Są dokładnie tym, czego potrzebuję. Mam juz dwie, brązową i szarą z serii long, na wiosnę kusi mnie trzecia – tym razem velvet… na ciepłe dni będzie idealna. https://www.bandabag.pl/kategoria/wielka/duza-szara-torba-na-ramie
Ale fajny pomysł na wpis! Też jestem za tym, by promować dobre polskie marki, a nie skupiać się na zagranicznych.
Moi faworyci na obecną chwilę:
AETERIE – cudowna estetyka, jakiej mało na rynku. Niestety nie wiem, jak sukienki się noszą w dłuższej perspektywie, bo wszystko mi wisi w talii (ale bądźmy szczerzy, to raczej mój problem niż marki :P), więc plusik za same piękne propozycje.
KIRKE CRACOW – mam od nich dwie czerwone sukienki z aksamitu bawełnianego, duża satysfakcja po tym, jak się naszukałam czegokolwiek z aksamitu, który nie byłby sztuczny, a poliester w moim przypadku odpada. Jestem zadowolona zwłaszcza z ołówkowej sukienki, bo przy mojej sylwetce (duża różnica między biodrami i talią, do tego krągła linia bioder) trudno o uniwersalne, kobiece kroje bez aktualnie modnych ekstrawagancji. Pytałam, czy zgodziliby się dopasować ten model do moich wymiarów i mam sukienkę idealną. Ogólnie wykupiłabym prawie wszystko, bo lubię kolory kamieni szlachetnych, a boję się, że za rok zmienią kolorystykę ;)
KOTYL – dwa czy trzy lata temu kupiłam bardzo fajne t-bary, które nawet przy wyższym obcasie są wygodne i da się w nich chodzić. Byłam zadowolona do tego stopnia, że niedawno nabyłam drugą parę w innym kolorze. Ogromny plus za niewydziwiane fasony i stawianie na zróżnicowane kolory i materiały przy wypróbowanych modelach. Pewnie będę jeszcze do nich wracać, bo nie lubię ekstrawagancji w obuwiu. Wychodzę z założenia, że dobre buty to te, w których się ciągle chodzi, a nie podziwia w szafie ;)
INGLOT – piękne palety cieni. Nie znam się na kolorówce, ale ta marka się u mnie sprawdza.
BIOCHEMIA URODY – dla tych, którzy lubią mieć satysfakcję z tworzenia kosmetyków o prostym składzie.
Droga Mario i Czytelniczki,
Wiem ze piszę nie na temat, ale czuję się usprawiedliwiona, bo ten blog zawsze był inspirujący i zachęcał do kreatywności, a komentarze zawsze były skarbnicą wiedzy :-)
Moim problemem w osiągnięciu idealnego stylu jest niezdecydowanie. Wiem ze Maria pisała kiedyś kilka postów z mottem „zdecyduj się”, a w książce jest ćwiczenie z porównaniem i „wykreślanką”, ale ja naprawdę nie umiem przez to przebrnąć. Czy ktoś tez ma taki problem a jednak przebrnął przez ćwiczenie i osiągnął przez to punkt równowagi?
Poświęciłam sporo czasu na tworzenie garderoby i wydawało mi się ze robie to z sensem. Ostatnio mam ogromny problem z ubieraniem się i wydaje mi się ze miotam się między dwoma stylami:
1. Kobiecy, ale romantyczny: jasne kolory, kokardy, wiązania, lejące materiały, delikatność
2. Kobiecy, ale drapieżny: dopasowane ubrania, trochę Italian Chic, koronki, czerwone paznokcie, łączenie czerni z czerwienią.
Widzę sporo cech wspólnych, ale frustruje mnie to, ze łączę obydwa style i nie umiem się zdecydować. Ubrana w 100% romantycznie czuję się niewyraźna i rozlazła. Ubrana w 100% drapieżnie czuję się po prostu jakoś nie na miejscu. I niby problemu nie ma, ale cały czas meczy mnie to, ze gdybym miała stworzyć tablice na pinterescie, to byłyby tam zdjęcia Kate Middleton i Dity von Teese. Jak wyjść z tego impasu? Zmusić się do decyzji, czy łączyć poszczególne elementy garderoby aby kompletny outfit był drapieżno-romantyczny?
Niestety nie pomogę, mam podobnie…. z tym, że pinterest spójny bardzo, ale jakoś tego na rzeczywistość nie umiem przełożyć. Sobie trochę tłumaczę to tym, że nie stać mnie na to, żeby nagle kupić buty, kilka sukienek, płaszcz, jakieś koszule… ale z drugiej strony wiem, że kasa to też wymówka, bo ileż to jest świetnie ubranych i ze stylem osób które kompletują garderobę w sh.
Mam wrażenie, że coś nie klika tylko co :/ Z tym, że mi chyba bardziej brakuje chęci i konsekwencji w ogarnięciu się urodowym – żeby zdecydować się na jakąś wyrazistą fryzurę(póki co włosy sobie rosną i nie mam pomysłu :( i jest zwyczajnie nijako, a to niestety nie jest sytuacja na plus), zawsze się malować, bo bez tego wyglądam blado i baaaardzo młodziutko, a lubię takie klimaty i chciałabym do takiego stanu dążyć: https://pl.pinterest.com/lena_wanderlust/style/
@Elena moze kobieco-romantyczny na lato, a kobieco-drapiezny na zime? :)
Tak, ja się właśnie mniej więcej tak ubieram. Zimą noszę raczej dopasowane kroje, częściej spódnice niż sukienki, ołówkowe, ewentualnie o kroju A, kończące się w okolicy kolana lub nieco poniżej. Noszę raczej ciemne kolory – granat, bordo, ciemna zieleń, brąz, ewentualnie beże. Latem chodzę głównie w sukienkach, mniej lub bardziej rozkloszowanych, również o długości midi. Kolory zdecydowanie jaśniejsze – błękity, róże, biel. Ogólnie preferuję styl z lekką nutą retro.
Ahoj. Poczytaj o etherealach, typach fizjonomicznych Kibbe. Style nie muszą się wykluczać, ale mogą się inteligentnie łączyć. Pod warunkiem, że robisz to z głową. Powodzenia
Elena, a jakim jesteś typem kolorystycznym? co chciałabys komunikować światu? jaka jest kobieta, która Ci imponuje? nie chodzi nawet o to jak wygląda, ale jaka jest? to co opisałaś, to jakieś skrajności, a coś po środku?
Kochane, przeogromnie dziękuję za wasz odzew. Wiedziałam, że na czytelniczki USK zawsze można liczyć :)
Ostatnio wyszperałam mój stary zeszyt ćwiczeń do Warsztatów stylu i wszystkie moje zapiski są dalej aktualne. Byłam zdziwiona jak bardzo aktualne. A więc cały czas przyciąga mnie ta sama estetyka, ale ciągle czuję, że nie przełożyłam tego na styl.
@Magda, twój Pinterest jest przecudowny i bardzo spójny. Przy takim minimalizmie i prostocie ogarnięcie urodowe jest chyba kluczowe. Kojarzy mi się ten styl z krótką, elegancką fryzurą a’la królowa Letycja.
@Espresso Doppio, to jest myśl, i nie ukrywam że już o takim rozwiązaniu myślałam :) Zwłszcza że latem podświadomie dryfuję w stronę bardziej romantycznych krojów i kolorów.
@Maga, dziękuję za opis Twojego stylu, brzmi bardzo inspirująco, i widać że masz to mocno sprecyzowane.
@R, nie słyszałam, poczytam :)
@Sylwia, Twoje pytania są w punkt, muszę je sobie przemyśleć i przeanalizować. Dzięki!
Mario, świetne rekomendacje – klasyka i jakość, do tego jeszcze polska. Dla mnie to zresztą kwintesencja bycia bardziej odpowiedzialnym konsumentem – moje postanowienie na rok 2020… Uwielbiam rzeczy, o których wiem, że będę je tak samo uwielbiać za 5 lat :).
Tu krótka historyjka odnośnie Marie Zelie, na której to marce bardzo się niedawno zawiodłam. Kupiłam tam ładny wełniany żakiecik, który dotarł do mnie koszmarnie wykończony: krzywo przyszyte, odpadające guziki, niechlujnie wykończone dziurki. Byłam tym naprawdę wkurzona, bo sama trochę szyję i mam swoje zdanie to takich niedoróbkach. Ale ponieważ żakiet mi się podobał, odesłałam go z prośbą o poprawki. Wrócił miesiąc (sic!) później, jedyna dokonana poprawka polegała na przyszyciu brakującego guzika… Resztę kontrola jakości zwyczajnie zignorowała.Trochę to nie przystaje do szumnych deklaracji o jakości i ja osobiście przez dłuższy czas nic tam nie kupię. Ale cóż, może po prostu miałam pecha…
Mario, czytam Cie od bardzo dawna i dzis pierwszy raz zabieram glos.
Poruszylo mnie ze polecasz marke Marie Zelie, zarowno ich produkty jak i akcje.
Etyka mody jest wpisana jako no1 misji twojego bloga i widac ta troske w wielu wpisach.
Tymczasem o Marie Zelie jest glosno ze wzgledu na mocno seksistowskie spojrzenie na kobiety, uwypuklone w wizji i misji wartosci firmy miejsce kobiety i jej ocenianie. To jest podstawa przemocy wobec kobiet na poziomie wartosci. To jest wazny temat w dzisiejszym, radykalizujacym sie swiecie.
Rowniez brak transparentnosci lancucha dostaw i bardzo w prost deklaracje wlasciciela, ze to nei jest dla nich istotne.
Smutna jest ta arogancja, brak chocby minimalnego zawahania sie przed komunikowanie o tym, ze nie wazne sa prawa pracownicze czy srodowisko.
Sa to szmatki wytwarzane byc moze w taki sam sposob jak ubrania z Zary czy H&M, z ogromna marza. I w aurze 'nie dla szmat, tylko bogobojnych kobiet’.
Co do jakosci, to zdania sa podzielone, ale ten jeden aspekt nie wybronilby i tak calej reszty.
Smutne to.
Cóż, nawet i w Zarze można znaleźć czasem coś porządnie uszytego ;) Dla mnie Marie Zelie z ilością wiskozowych szmatek, o których wartości świadczą wyprzedaże (normą jest zjeżdżanie z ceny z kilkuset zł do 199 czy 97) aspiruje do miana sieciówki, tyle, że internetowej, w dodatku z, o zgrozo, okropną, nieakceptowalną dla kobiety znającej swoją wartość ideologią. Ekologia jest dla nich be, fair trade także, prawa pracownicze również, bo nagle okazuje się, że wytwarzają po najmniejszych kosztach produkcji, a w ich ofertach pracy stawki są wręcz śmieszne. MZ to tylko ołtarzyk zbudowany dla pana właściciela i jego chorych wartości, nic więcej.
Ja również polecam Ministerstwo Dobrego Mydła. W hydrolacie różanym, olejku z pestek śliwki i maśle shea jestem zakochana.
Marka Pease ma bardzo dobre cienie i bazę.
Słoń Torbalski – za genialne torebki.
Mokave- kolczyki.
Mam bardzo dużo ubrań z Marie Zelie ale kupowałam je kiedy firma rzeczywistoście się starała.mam wrażenie że z czasem oraz poszerzeniem oferty zaczęła się bylejakość.wzory na niektórych sukienkach nie są spasowane i już na zdjęciach wyglądają dla mnie”krzywo”.Kiedys przesłano mi sukienkę z kontrafaldami z różnica w szerokości paska z jednej strony chyba z 5 cm więc faldy układały się totalnie krzywo.do tego znalazlam wewnątrz pod podszewką pozostawiona wielką szpilke…i zwroty… Zawsze maksymalnie długo oddają pieniądze co jest dla mnie blokowaniem środków.a np doskonały Zygzak potrafi oddać pieniądze tak szybko że zupełnie tego się nie odczuwa.Gdyby Mz poprawila politykę zwrotów pewnie częściej bym cos kupila wiedząc że gdy nie trafię nie będzie stresu że na tyle mam blokadę pieniędzy i zamawiala inny rozmiar czy krój.a tak muszę czekać aż oddadzą i w praktyce zakup czegos trafionego strasznie rozciąga się w czasie.zmeczylo mnie to na tyle że skończyłam oglądanie ich ubrań.jak cos tracę to trudno.mam juz tyle ubrań od nich że nie żałuję.
Marie Zelie ma świetne bluzki – mam kilka i dokupię kolejne. W epoce oversize’u szukałam właśnie bluzek „przy ciele” (moim atutem jest płaski brzuch, talia i biust), u nich znalazłam świetną jakość za cenę jak z sieciówki.
Od kilku lat nie kupuję praktycznie w ogóle w sieciówkach, mam kilka ulubionych marek. W kosmetykach też stawiam na polskie, naturalne marki. Moje ulubione:
– The Odder Side – kupuję od lat, nie zawiodłam się na niczym. Wbrew pozorom te ubrania są nie tylko dla bardzo szczupłych kobiet, a do tego sukienki praktycznie nigdy nie są za krótkie – wiele z nich ma długość do kolan. Dużo jest klasycznych, luźnych koszul, które bardzo lubię.
– Tyszert – świetna jakość materiałów i szycia.
– Mokave – mam kilka rzeczy i ta biżuteria jest dla mnie super – nie totalnie minimalistyczna, ale też nie masywna i barokowa, lubię jej symbolikę i stosowanie naturalnych kamieni. Duży plus dla właścicielki za pokazywanie procesu tworzenia – dzięki temu wiem, kto za tym stoi i że nie są to masowo produkowane rzeczy.
– Anka Krystyniak – zrobiła na mnie duże wrażenie, bardzo oryginalna, chociaż na razie mam tylko jedne kolczyki.
– Hagi – jedna z moich ulubionych marek, jedne z najlepiej pachnących kosmetyków ever – uwielbiam mydła, pomady, pilingi, świece, krem.
– Yope – za świetne zapachy, lekkie, dobrze wchłaniające się balsamy i niewysuszające żele pod prysznic. Fajne są też masła do ciała i odżywki do włosów.
– Ministerstwo Dobrego Mydła – bardzo dobre mydła i pomady.
– Soap Szop – świetne mydła o cudownych zapachach (zwłaszcza Yen i Elfie).
Mam plaszcz od Probe, lubie te matke za starannosc szycia i cudowna obsluge klienta. Moge tez polecic Kasie Zapale, mam od niej 1 sukienke, jest dokladnie odszyta, z naturalnego materialu. Ostatnio natknelam sie również na Pulpa Clth i przymierzam sie do kupna.
Z kosmetykow od dawna Eco Spa.
Marie Zelie – mam jedną bluzkę, jest dobrej jakości, ale jak dla mnie produkują po prostu O WIELE ZA DUŻO, aby mieć cokolwiek wspólnego z etyczną modą. Plus trochę seksistowska mi się ta marka wydaje.
Moje top polskie marki są tylko trzy, bo ogólnie dość mało kupuję. Ostatnio przeanalizowałam moją szafę i zauważyłam, że absolutnie zdecydowana większość to polscy projektanci.
1) Pulpa – dużo oversize’ów za którymi nie przepadam, ale na szczęście da się tam znaleźć nie tylko oversizy. Jakość powala na kolana. Wszystko, co mam, uwielbiam.
2) Kasia Miciak – najlepsze sukienki na świecie. Kobiece, cudownie uszyte, po prostu zachwycające. Jakość super. Nawet wiskoza, której normalnie nienawidzę. Rzeczy z wiskozy kupuje tylko u pani Kasi.
3) Patrizia Aryton – wspaniała jakość, klasa sama w sobie.
Dziękuje Ci, Mario za Pro-be! Właśnie się przymierz am do zakupu płaszcza tam.
Od zawsze Ryłko i od kilku lat buty Carinii. Z Carinnii mam sandały, botki motocyklowe, eleganckie sztyblety, wygone, dobrze wyprofilowane.
Ktoś wyżej wspomniał Cornette, piżamy bardzo dobre, potwierdzam.
Jaki super temat <3 moje polecenia:
– 4 szpaki: testowałam mydła, hydrolaty i dezodorant, który jest moim topowym dezodorantem pośród wszystkich, których używałam w życiu!
– Umiar: kupiłam od nich bransoletkę i to jest najpiękniejsza niepamiątkowa biżuteria, którą mam
– Cornette: trochę z innej epoki ;) ale bardzo dobrej jakości bawełniana bielizna i pidżamy
– Resibo: ich esencja z witaminą C to mój ulubiony kosmetyk :)
– Sylveco: zwłaszcza tymiankowy żel do mycia twarzy
– Shaushka (kiedyś Kremoland): bardzo lubię ich szampony w kostce, mam porównanie tylko z Lushem, ale Kremolandowe biją go na głowę
Polecanki ode mnie:
DOT Official – najlepszej jakości basicowe bawełniane koszulki, z jakim miałam do czynienia. I świetnie skrojone.
Marie Zélie i ich bawełniany basic. Ładnie dopasowane longsleevy, w których super się wygląda i którym nie szkodzi pranie.
SELVA – jedyna wiskoza, którą naprawdę lubię. Wyjątkowe wzory, bardzo ładne kroje. Super się nosi te bluzki (przez cały rok, a zwłaszcza w upał).
Sleepless in Warsaw – eleganckie bawełniane koszulki nocne, które godzą moją potrzebę wygody z chęcią zrobienia wrażenia.;)
Lillow – ładna wygodna odzież (przede wszystkim z dobrej jakości bawełny) nie tylko po domu.
By Insomnia – najlepsze spodnie dresowe pod słońcem (po mieście biegam w nich częściej niż po domu). Mam też od nich cudną tunikę z batystu plumeti.
Risk made in Warsaw – z zastrzeżeniem, że tylko bawełna (Open Office, Riskierka, tego typu stuff).
Odkąd odkryłam Poppy handmade, nie oglądam się już za innymi torebkami (klasyczne, unikatowe, ręcznie szyte, spersonalizowane, z dobrej jakości skóry łączonej z kawałkami chust, w normalnej cenie. a jak ktoś woli, to nerki. polecam Kamilę najbardziej).
Do pracy noszę dodatkowo nieprzemakalny spersonalizowany worek, który uszyła mi AM-art. (w normalnej cenie, nic nie waży, jest piękny, pomieści wszystko).
Z polskich marek kosmetycznych najlepiej sprawdziło mi się Yasumi (kremy, peelingi, maseczki. naprawdę działają). Ostatnio zamieniłam też bardzo dobre, ale drogie serum regenerujące (ponoć jedno z najsłynniejszych na świecie;) znanej amerykańskiej marki na serum regenerujące od IOSSI i jestem bardzo zadowolona.
Ponieważ jestem alergiczką, która potrafi dostać uczulenia po kosmetykach sprzedawanych w aptekach, z przeznaczeniem właśnie dla alergików (a po innych nie zawsze, trudno wyczuć, od czego to zależy), od dłuższego czasu kosmetyki robię sama. I to wcale nie z twarożku i miodu :) Dwie firmy, gdzie kupuję składniki albo całe zestawy, to Biochemia urody http://www.biochemiaurody.com/sklep/oferta.html oraz Zrób sobie krem https://www.zrobsobiekrem.pl/?gclid=EAIaIQobChMI2uWimoCv5wIVVON3Ch1dBgAsEAAYASAAEgLpJvD_BwE
Bardzo ciekawą ofertę, przede wszystkim mydeł (np. świetne potasowe mydło z kokosem, do ręcznego prania delikatnych rzeczy!) ma mydlarnia TULi, która z malutkiej manufaktury rozwinęła się do całkiem prężnej firemki https://mydlarnia-tuli.pl/sklep?productsublayout=0
Cześć :)
Rzadko kupuję nowe ubrania – najczęściej korzystam z second handów lub wymienników. Od dłuższego już czasu zaopatruje się w ten sposób w prawdziwe perełki z dobrych materiałów. Mogę natomiast śmiało polecić skarpetki z Gryfnie Gyszeft – są absolutnie cudowne i odporne na codzienne zdzieranie. Mam też jedną bluzę tej marki i jest to moja podstawowa i najcieplejsza bluza na większości wyjazdów jesienno-zimowych.
Kosmetycznie bardzo lubię sylveco ze wszytkimi liniami. Zwłaszcza peeling Aloesovy przypadł mi do gustu :) Jednak ostatnio coraz częściej robie sobie sama i mydla i kosmetyki.
Dzięki za polecanie marek obuwniczych oraz produkujących eko środki do czyszczenia domu :)
Btw. Jestem zaskoczona popularnością Marie Zelie. Pomijając oczywiście kwestie gustu w zakresie stylistyki i krojów, polityka i ideologiczna otoczka tej firmy wydają mi się zwyczajnie nieakceptowalne i choćby z tego względu, nie mogłabym zaopatrywać się tam w odzież.
Kat Ko, co Ci sie wydaje nieakceptowalne? nie rozumiem? też nie podoba mi się estetyka MZ, nie mam ani jednej rzeczy, dla mnie ten typ kobiecości jest troche zbyt eteryczny, wolę nowocześniejsze ubrania, ale myślę, że każdy ma prawo prowadzić biznes jaki chce, ma prawo adresowac ten biznes do kogo chce i to troche tak, jakbys mówiła, żeby nie kupować u Żyda, bo Zyd i w coś wierzy. Nie rozumiem, co jest nieakceptowalne.
Mogę jeszcze polecić śmiało Mama Mysza (fb). Kobitka dzierga fantastyczne chusty na szydełku. Robi też inne ciekawe rzeczy.
1. Dziki Józef- torebki
2. Monika Kamińska- buty i odzież
3. Inglot- pomadki i lakiery do paznokci
4. Anabelle Minerals- podkład kryjący i puder matujący
Z wymienionych marek mam wieksze doświadczenie tylko z Marie Zélie i bardzo podobne spojrzenie na asortyment, jak Maria – tez ogladam sie raczej za rzeczami „z pazurem” i basicami (gladka zielona Asteria to mój top zakup ostatnich lat), czuje sie w tych rzeczach pewnie i seksownie. Jakość jest bardzo dobra. Nie bardzo rozumiem przytyków co co „ideologii marki”. Fakt, panu Zietarskiemu blizej jest do konserwatystów, ale nie nazwalabym jego pogladów seksistowskimi. Śledze MZ na portalach spolecznościowych i nie wydaje mi sie, zeby propagowanym przez nich wzorcem kobiecości byla „posluszna kura domowa”, jak jest im czesto podsuwano w dyskusjach. Natomiast faktem jest, ze, jak ktoś juz tutaj zauwazyl, ich stosunek do rozwoju marki i produkcji ma dość daleko do idealu spolecznie i ekologicznie odpowiedzialnej firmy. Osobiście zaluje, ze poszli w strone masówki – niestety odbija sie to chyba troche równiez na wzornictwie.
Mam tez ogromne zastrzezenia co do ich polityki wobec klientek z zagranicy. Nie wiem, czy zauwazylyście, ale w którymś momencie uniemozliwili dostawe zagranice przy zakupach w polskojezycznym sklepie, przekierowujac klientki do sklepu zagranicznego. Sek w tym, ze w sklepie zagranicznym praktycznie wszystkie produkty sa duzo drozsze (przecietnie o conajmniej 30%). Przeprowadzilam o tym z nimi mila, ale dość kuriozalna dyskusje mailowa. Marka usprawiedliwia to rzekomymi „kosztami obslugi sklepu zagranicznego”, ale wydaje mi sie to mocno naciagane – nie sadze, by realne koszty byly rzeczywiście tak ogromne (no i ciekawe, ze inne marki jakoś daja rade bez podwójnej polityki cen). Bardziej zalatuje mi to checia wzbogacenia sie na zagranicznych klientach w myśl przeświadczenia, ze mamy pelne portfele stueurówek i uczciwość wobec nas jako konsumentów jest sprawa drugorzedna. Dla mnie osobiście wydawanie znacznie wiekszej sumy na IDENTYCZNY produkt jest nie tylko nieekonomiczne, ale po prostu nieetyczne (naprawde wole przeznaczyć te pieniadze na jakiś lepszy cel niz dotowanie producenta). Przykre zwlaszcza u firmy, która tak mocno stylizuje sie na chrześcijańska.
Seksistowskie, wg mnie, jest samo sugerowanie, że istnieje coś takiego jak wzorzec kobiecości. Że pewne kroje są bardziej kobiece niż inne. A kluczem do sukcesu było odkrycie przez właściciela, „czego pragną kobiety”. A jeden z mikołajkowych konkursów na ich stronie kilka lat temu brzmiał „Jak uzasadniłabyś przed mężem kolejne zakupy w Marie Zelie?”. Nie będę rozwijała tego, jakie potężne i szkodliwe klisze przywołuje to „niewinne” pytanie, bo jak ktoś uważa, że to jest spoko, to i tak nie da się przekonać. Dodam tylko, że tu nie chodzi o konserwatyzm, bo pod wieloma względami jestem sama konserwatystką: dzieci (własne) po ślubie, co niedziela do kościoła, klasyka jest fajna itd. Ale to jeszcze nie definiuje każdej sfery światopoglądu, bo pod różnymi względami mogłabym się wydać komuś szalenie postępowa.
mialam to samo z Elementami!
Zaplacilam w euro a plaszcz przyszedl z polska metka, na ktorej byla polska cena – nie pamietam szczegolow, ale w przeliczeniu wyszlo mi ok. 200zl wiecej… tez tlumaczyli sie wyzszymi kosztami obslugi klientow za granica a ja czulam sie jak bym placila wiecej tylko dlatego, za zarabiam w euro…
Moje dwie ulubione sukienki to Zygzak :)
Torebki- Fabiola, niestety zniecheca teraz dlugi okres oczekiwania, ale torebki bdb jakosci
Odzież spotrowa Trec- dla niektorych moze zniechecać kulturystyczny motyw przewodni ale bluzy i legginsy bdb jakosci służą mi juz wiele lat
Odzież codzienna Bynamesakke – mam kilka sztuk od nich i jakosc zadowalająca
Buty Wojas, dla mnie buty na lata
Ovzywiscie takze bede polecac pro-be, zachwycona plaszczem trenczem
Moja ukochana torebka: Przywara-Strzałka, jedna z ulubionych sukienek: Sistu, szal: od Piumo. Buty sprawdzają mi się z Ryłko, a od wiosny do wczesnej jesieni niemal codziennie chodziłam w Audrey od Moniki Kamińskiej (wiem z internetowych opinii, że nie dla wszystkich klientek jej buty okazały się wygodne).
Jeżeli ktoś lubi eleganckie ubrania retro, to mogę szczerze polecić krakowską markę Kirke. Mam od nich halkę (100% jedwabiu) i jestem bardzo zadowolona. Z tego, co mi wiadomo, wszystkie ubrania mają podobną jakość, i są szyte w Polsce.
Zajrzałam na stronę Kirke. Niestety, sukienka z wiskozy i cupro (to również odmiana wiskozy, włókno celulozowe) za ponad 1100 zł absolutnie nie jest warta swojej ceny. I nie pomogą tu zaklinania, jak to wspaniale i starannie została ona uszyta. Nie mam nic przeciwko cupro, sama miałam kilka letnich ciuszków z tej tkaniny – miłej w dotyku i przypominającej jedwab – jednak jest to materiał tani (zwłaszcza w połączeniu z wiskozą) i absolutnie nie luksusowy. Ja akurat interesuję się tkaninami, bo lubię szycie na miarę, u krawcowej – za taką kwotę miałabym sukienkę z prawdziwego jedwabiu, i to w dobrym gatunku. Natomiast sukienkę z cupro znalazłam w sklepie innej niedużej, polskiej firmy za mniej niż 400 zł.
Ale w takim kroju (bishop sleeves, guziki na pętelki) i wykańczana ręcznie? Bo dla mnie np. takie detale i staranność wykonania są bardzo ważne, a w sumie sporo luksusowych marek szyje teraz z cupro. Ale podeślij adres, jestem ciekawa :)
Nie, nie w takim kroju – z głębokim dekoltem, bez guziczków i pewnie nie wykańczana ręcznie :) https://www.showroom.pl/p/207901,nago-sukienka-z-cupro?color=60&gclid=EAIaIQobChMI3oqQt9665wIV0ed3Ch1LLgSEEAQYBSABEgJs8fD_BwE&size=118 Firma nago również była wymieniana w komentarzach tutaj jako jedna z tych, które warto wspierać.
A co do Kirke – jeżeli chcemy dopłacać ponad 700 zł za detale i ręczne wykończenie to, oczywiście, kto bogatemu zabroni? :) Mnie interesuje jednak przede wszystkim jakość materiału, gdyż – jak pisałam wyżej – sukienki często szyję u krawcowej, na miarę, więc i tak uzgadniam z nią wszystkie detale, łącznie z guziczkami, jeśli ich potrzebuję. Tak więc, w cenie sukieniki z Kirke miałabym taką samą z prawdziwego jedwabiu po 250 zł/metr + podszewka i ekstra dopłata za obszywanie guziczków i pętelki do nich. No i przecież prywatna krawcowa też na mnie zarabia, ja nie daję jej „co łaska”, tylko płacę według oficjalnego cennika.
Bez urazy, ale na przykładzie tej sukienki doskonale widać, dlaczego ta od Kirke jest prawie trzy razy droższa ;) Wolałabym za tamtą dać 1000 zł niż za tę 400, bo nie ma ani formy (jestem klepsydrą i wolę to podkreślać), ani uniwersalnego kroju. Z szyciem u krawcowej jest ten problem, że przymiarka nie daje gwarancji, że efekt końcowy będzie taki, o jakim się marzy. Nie wszystko da się skorygować, gdy przy odbiorze wychodzą drobne błędy. Kupowanie sukienek w sklepach ma zupełnie inną funkcję, bo często potrzebujemy czegoś „na już”. Przy rozczarowaniu czy złym rozmiarze zawsze można odesłać, więc nie porównywałabym usługi z kupowaniem gotowego towaru. Jesteśmy zatem targetem dla zupełnie różnych produktów, bo dla mnie liczy się, by tkanina była oddychająca, co cupro spełnia, a efekt super. I wolę dopłacić za detale, którymi będę się cieszyć przez długi czas niż nosić coś pospolitego o niechlujnym kroju, nawet jeśli mam mieć jedną sukienkę zamiast trzech. Ja po prostu fatalnie wyglądam w rzeczach jak ta powyższa, nie mam urody modelki. Rzemiosło to jednak czyjaś żmudna praca. Nie rozumiem, czemu jej nie nagradzać, jeśli ma się możliwości finansowe?
Eryka, jeśli „przymiarka u krawcowej nie daje gwarancji, że efekt końcowy będzie taki, o jakim się marzy”, to czy gwarancję taką daje obejrzenie zdjęcia sukienki i wysłanie do firmy własnych wymiarów? Jest to podejście mocno idealistyczne. :) Mogę przyznać, że przewagą kupowania w sklepie jest to, że sukienkę zawsze można odesłać, chociaż nie wiem, czy dotyczy to również egzemplarzy szytych na indywidualne zamówienie, bo wówczas wymiary mogą mocno różnić się od standardowej rozmiarówki. Sukienka Kirke, powtarzam, zaskakuje mnie przeciętnością tkaniny cupro + wiskoza. Ale, co kto lubi. :)
Ale wiesz, że Kirke odszywają ubrania w małym zakładzie krawieckim, a część kolekcji szyje sama właścicielka? (Stąd np.możliwość dopasowania spódnic czy halek pod własne wymiary, bo ona to szyje dopiero po złożeniu zamówienia przez klientkę – wiem, bo pisałam do marki z pytaniem właśnie o rozmiar spódnic ) Stąd wysokie ceny też mają uzasadnienie, bo normalne jest, że taniej wyjdzie wyprodukować masówkę niż uszyć kilka dgzemplarzy. I nawet rozumiem to podejście, bo jest to po prostu szacunek dla szyjejś pracy, zwłaszcza teraz, kiedy tyle się mówi o wykorzystywaniu szwaczek za jakies grosze
Ależ ja przecież porównuję Kirke właśnie z szyciem na miarę w małym zakładzie krawieckim, gdzie sama zamawiam sukienki :) Nie piszę bynajmniej o cenach w sieciówkach ani o wykorzystywaniu szwaczek za grosze…
Mhmm co do firmy Marie Zelie bardzo bym tu uwazala. Po pierwsze filozofia tej firmy bez obrazy dla wierzacych i katolikow jest jak dla mnie szokujace i ciezko z takim podejsciem bedzie podbic swiat. Zalozyciel stwierdzil ze zona nie miala co na siebie wlozyc idac do kosciola poniewaz ubrania dla kobiet w naszych czasach nie sa wystarczajace skromne i godne kobiet…na szczescie zyjemy w czasach przynajmniej narazie, ze mozemy decydowac co jest przyzwoite. Choc nie powiem ubrania choc drogie wygladaja na porzadnie wykonane. Co do akcji tu sie wlacza powazne czerwone swiatlo jest to typowy crowdfunding, bez memorandum, bez porzadnej wiarygodnej wyceny i warunkow by wyjsc ze tego programu. Jako aktywny inwestor na gieldzie nazwalabym to bardziej konsumpcja niz inwestycja.
podobno tylko wyglądają. Sporo poliestru, a ceny wysokie. Pomijając ideologię, wzornictwo jak dla katechetek albo Pań z oazy, tyle, że te ciuchy wyglądają znośnie na smukłych i wysokich modelkach..na zwykłych kobietach raczej nie..
Poliester? Bawełna, trochę wełny, wiskoza, kilka procent elastanu, w pojedynczych modelach dodatek poliamidu. Ale poliester? Nie widziałam go w żadnym modelu Marie Zélie. Ich rzeczy są dobrej jakości. I jak je dobrać do swojej figury, to ładnie leżą (nie jestem ani wysoka i smukła, ani przesadnie szczupła). Niektóre sukienki wręcz lepiej leżą na zwyczajnych kobietach z większym biustem niż na wiotkich modelkach.
Filozofię założyciele firmy mają prawo mieć taką, jaką chcą. W końcu to ich firma. Ja tej filozofii na siebie nie wkładam. Na szczęście mają też filozofię szycia rzeczy lepszej jakości niż w sieciówkach i za to ich cenię.
Abstrahując od światopoglądu właściciela i jego zabiegów marketingowych, ten komentarz wygląda na czarny PR i to niepoparty własnym doświadczeniem, skoro „podobno tylko wyglądają”. Nie ma tam ubrań z poliestru – najprościej sprawdzić to na stronie. Na „zwykłych” kobietach wyglądają często o wiele lepiej niż na modelkach, co widać na zdjęciach umieszczanych w sieci przez klientki (swoją drogą szczupłe i wysokie kobiety też są klientkami). Osobiście zamówiłam tam dla wypróbowania jedną sukienkę, ale odesłałam, bo dużo lepiej wyglądałaby na kimś, kto ma biust i biodra. Estetyka to oczywiście kwestia gustu (też nie do końca trafia w mój), ale skojarzenie z katechetkami i paniami z oazy to wyraźna uszczypliwość i aluzja do ideologii („pomijając ideologię”). Wiele ubrań to klasyka i prostota, której szukają choćby kobiety, od których wymagany jest określony dress code w pracy. Ceny – tak, wyjściowe są wysokie. Ale dziwna polityka cenowa powoduje, że właściwie nie ma tygodnia bez znacznych obniżek.
To ja tylko bym chciała powiedzieć, że jako wierząca osoba w ogóle nie czuję się obrażona. Nie trawię otoczki Marie Zeli: dyktowania jakiegoś wzorca kobiet, które „wyznają wartości”, jakby kiecki rzeczywiście to współdefiniowały, oraz nieustannego budowania wizerunku 'w kontrze’ – głównie do sieciówek. Na szczęście są inne polskie marki, które oferują piękne sukienki z doskonałych tkanin, w tym wełny. I w przeciwieństwie do MZ prezentują jakiś umiar, jeśli chodzi o fasony i wzory. Dla mnie 200 modeli to zdecydowanie za dużo.
polecam http://www.shopsisters.eu :) polska marka w dobrej cenie z polskiej dzianiny :)
Też posiadam w swojej szafie płaszcz Pro be, szarą Mayę. Markę odkryłam dzięki Tobie Mario, dziękuję :) Marzyłam o bordowej podszewce, ale nie było w moim rozmiarze i mam fioletową. Też fajnie się prezentuje. Mam w swojej szafie kilka sukienek Marie Zelie i cenię ją za właściwą dla mnie długość i materiały. Mam lnianą sukienkę od Lovlin – Powdery Dream, jestem nią zachwycona. Cenię też sukienki Zygzak za wygodę. Ostatnio fascynuje mnie Talja i Mium Mash. Zbieram pieniądze, bo nie są to najtańsze rzeczy :) Podoba mi się biżuteria stonestory.pl, choć na razie są dla mnie za drodzy. Lubię też obserwować wzornictwo Paso a paso, robią piękne buty i torebki.
z marek kosmetycznych polecam miodową mydlarnię – cud szampon w kostce i odżywka, świetne mydła, balsamy, świece i perfumy, oraz koi – mam krem do twarzy i serum, chwalę sobie. Z marek modowych póki co chyba tylko sistu, podobają mi sie buty i torby bałagan, przymierzam się :)
Cenię jakość w mojej szafie i dlatego polecam płaszcze z Arytonu, przemianowanego jakiś czas temu na Patrizię Aryton.
Uważam, że nie ma piękniejszych i trwalszych okryć niż wełniane płaszcze z tej firmy.
Owszem, ceny nie są niskie, ale podczas przecen i wyprzedaży można znaleźć okazję, która zostanie w szafie na wiele sezonów, nie zmieni kształtu, nie zmechaci się i będzie wyglądać z klasą. Ostatnio nabyłam piękny rozkloszowany granatowy płaszczyk z 100% baby wool na podszewce z wiskozy, przeceniony z 2500 na 1100 zł. Pochodził z kolekcji sprzed 2 lat, ale nie ma to znaczenia. Wełna jest jedwabista i ma piękny połysk. Płaszczyk jest lekki, co też ma znaczenie, niektóre wełniane płaszcze ważą po kilka kg! Będę go nosić do granatowych zamszowych sneakersów. Pozostałe rzeczy marki bywają nieco zbyt konserwatywne, ale płaszcze to mistrzostwo świata. Nie dodają poliestru do składu. Moja mama ma dwa płaszcze Arytonu z alpaki i nosi je od ponad 5 lat.
Z innych polskich marek polecam So Fluffy, szyją jedwabne gumki idealne do długich włosów w różnych kolorach.
Podpinam się pod ten komentarz :-) mam dwa płaszcze Partizii Aryton, jeden z większą, drugi z mniejszą zawartością alpaki. Cieplutkie, ładne, im wrażenie, że widać po nich dobrą jakość.
Od lat czytam tego bloga . Cenię szczególnie za odniesienia do sztuki, zachętę do kształtowania własnego stylu, sporo też poznałam polskich firm dzięki Marii. Widzę, że Marii Zelie wywołuje dyskusję, więc od niej zacznę. Mam od nich dwie bluzeczki bawełniane 3/4 i jeden tshirt. Bez zastrzeżeń. Natomiast odnoszę wrażenie, że trochę za dużo produktów prezentują, obecnie estetycznie chyba na nierównym poziomie. Moja córka kupiła koszulową bluzeczkę w stylu retro. Okazała się jednak niskiej jakości w porównaniu do ceny (materiał, wykończenie). Zwrot przyjęto bez problemów. Mnie w szafie dobrze się sprawdzają: spodnie „wybiegówki” Riska, spodnie z dresówki Look made with love, lniane i wełniane spodnie Pulpy, bluzy Simple, bawełniane spódnice na lato Medicine, spódnica Kombokoloru. Od lat mam też kurtkę na wiosnę Top Secret. Ponadto w „dziale spódnic” Miszkomaszko a także zasadniczo dziecięca Zezuzulla. Ostatnio kupiłam też pierwsze buty polskiej firmy Glamoursy ( ale jeszcze nie chodziłam). Polecam też markę By the moon. Bardzo miłe tkaniny. Chętnie kupiłabym polskie sneakersy lub kurtkę na zimę. Pozdrawiam serdecznie Marię i Czytelniczki
Słyszałam o Marie Zelie (maja ładne sukienki) i Vianku. ;)
Płaszcz Pro-Be kupiłam z polecenia Marii (zieloną Laurę) i bardzo go lubię. Mam nadzieję że jego jakość będzie faktycznie dobra i zostanie ze mną przez kilka lat. Marie Zelie tez znam, mam kilka ich sukienek. Niestety mam wrażenie że firma dobrze zaczęła, ale teraz zmierza do poziomu sieciówek. Materiały i szycie są coraz gorszej jakości, z sukienek znikają podszewki i kieszenie. Mam nadzieję że zawrócą z tej drogi, bo to jedna z niewielu firm szyjących sukienki z tkanin, a nie tylko z dzianiny.
Od siebie mogę polecić:
Everydayofficial. Mają małe kolekcje i krótkie serie, ale ubrania są piękne, z dobrych materiałów i ladnie uszyte.
Nessi. Robią odzież sportową w niesamowitych wzorach i mają bardzo przemyślane fasony. Widać że markę tworzą ludzie z pasją. Poza tym budują niesamowitą społeczność na Facebooku.
Anabelle Minerals. Po wypróbowaniu ich minerałów nigdy już nie wrócę do plynnych podkładów.
Hmm… Marie Zelie…
Czytam komentarze i słyszałam o artylule w pewnnym słynnym czasopiśmie modowym i moim zdaniem pachnie tu trochę a nawet bardzo czarnym PR-em. A szkoda. Z drugiej strony bardzo ciekwe jak powstają i utrwalają się stereotypy i skojarzenia dotyczące danej marki.
Z mojego doświadczenia z MZ to bardziej podobały mi sie materiały i wzory z poprzednich kolekcji tj. te różowe delikatne kwieciste, białe mewy na błękicie, niebieski specjalnie dla MZ mający się kojarzyć z Bałtykiem, pierwsze Alodie z bawełny nie wiskozy i ich kolorystyka. Oj wzdychało się… niestety nie było takich przecen jak teraz, więc mam tylko jedną piękną Aglaie z tamtego okresu.
Obecnie to co mogę polecić z mojego doświadczenia z MZ to pasiate morgany bawełna z elastanem. Mam biało błękitną. Inne typy kolorystyczne mogą bardziej poszaleć ;) Genialna jakość na promocji za 55 zł. Jednolitych wizkozowych morgan nie polecam (prześwitujące). Jak morgany to pasiaste ;) Godna polecenia jest spódnica Laila (mam black iris) i kolekcja polo (love love love…) Świetnie się piorą w pralce na delikatnym cyklu. Tą zimę przechadzm w granatowej polo 3/4 (jedyny ciemny kolor jaki mogę nosić i nikt nie pyta sie czy jestem chora ;)) ciemnych rajtkach, granatowych nb 574 i granatowej puchowce od espirita. Jak szaleć to szaleć ;)
MZ podsumowując polecam i lubię. To co nie pasuje odsyłam bezlitośnie. Fakt 14 dni na pesos trzeba poczekać.
Sprawdzilam Zygzak. Piękne. Jestem oczarowana. Tylko te kolory… Jak kogoś pytaja czy jest chory przy czarnym, śnieżnym białym, kontrastach, neonach, dużych wzorach… To niestety zostaja spódnice. Ale ja mam 158 w kapeluszu… jak żyć? ;)
Slyveco bardzo lubię. Polecam serie duetus i rosadie.
Jedna z Pań wspomniała Cornette. Piżamy są mega jakościowe!!! Nie mechacą się, nie rwą na szwach i jak pisza 100% bawelna to tak jest.
Pro-be na liście marzeń do zrealizowania :)
Co do Marie Zelie – sama swego czasu zrobiłam na ich temat research, na długo przed artykułem w Vogue, i znalazłam potwierdzenie wszystkich rzekomo „krzywdzących” tez, które tak bardzo MZ chce sprostować w Vogue. Nawet ich o to na Instagramie zapytałam, co dokładnie chcą prostować, ale bez odzewu.
Zgadzam się, że marka może mieć filozofię, jaką tylko chce. Umówmy się, Red is Bad też ma swoją filozofię i grono odbiorców. Dlatego nigdy w życiu nie kupię nic w Red is Bad choćby mieli najlepszej jakości bawełnę i odszycia haute couture :) podobnie mam z Marie Zelie, choć widzę, że nie idą aż w taki radykalizm. Dla mnie jednak zapala się czerwona lampka, gdy firma wprost mówi, że nie dba o łancuch produkcji (czyli w domyśle nie dba o prawa pracownicze) a jednocześnie właściciel wyznaje jakieś chrześcijańskie wartości. No i jeśli sukienka na wejściu kosztuje 500 zł a na przecenie 100 zł, to coś jest tu mocno nie halo.
Podsumowując: nie trzymam za nich kciuków ani nie kibicuję, aczkolwiek nie przeszkadza mi, że sobie istnieją. Niech istnieją. Na pewno mają swoje grono odbiorców.
Beato jeśli jest tak jak mówisz z tymi łańcuchami dostaw to faktycznie niedobrze :( Ja niestety nie wiem czy MZ szyje wszystko we własnej szwalni czy i ile zleca na zewnatrz. Z tego co sie orientuję to produkcja odbywa się w Polsce. W związku z tym pocieszę Cie że po takich wypowiedziach firma pewnie ma na swoim karku kontrole US, ZUS i PIP. Zwłaszcza ten ostani organ ma bardzo gorliwych i zaangażowanych pracowników którzy kontrolują bardzo rzetelnie (małe i średnie przedsiębiorstwa produkcyjne w Polsce zatrudniajace pracownikow wiedzą o czym piszę). Bo jeśli firma szyje w Polsce to obowiazuje ja prawo pracy a zatrudnione krawcowe lub krawcy to osoby dorosłe, w przeciwieństwie do dużych koncernow odzieżowych promowanych przez wspomniany przez Ciebie vouge, ktore szyją w Azji gdzie często obowiązujące stawki czy warunki pracy oraz praca nieletnich budzą słuszne oburzenie.
Pomijając cała filozofię, misje, wizje, strategie etc. ubrania MZ lubię bo są dla ludzi :) do noszenia :) porządne oddychające materiały, mogę usiąść, gonić za młodym po placu zabaw, schylić się itd. W przeciwieństwie do wielu ubrań z sieciowek zaprojektowanych chyba tylko do stania i pozowania do zdjecia.
Patrząc na cala sytuacje z dystansu wydaje mi sie że ktoś robi MZ przyslowiowa gębę ;)
Ani 'gębę’ ani czarny PR. Po prostu są osoby, które dbają o coś więcej niż walor estetyczny. Nasze pieniądze mają moc. To w co inwestujemy buduje świat i wzmacnia pewne tendencje. Choćby nie wiem jak mi się podobała dana rzecz, nie kupię od jawnie mizoginicznej osoby, któa mówi jak kobiety powinny wyglądać (skromnie!).
No cóż. Różni ludzie różne opinie. Szanuje zdanie innych. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję że ludzie, którzy szanują coś więcej niż walor estetyczny są konsekwentni w swoim szacunku i chodzą tylko we własnoręcznie uszytych ubraniach :) Bo przecież nie ma czegoś takiego jak wielki przemysł odzieżowy, kreowanie trendów itp. Nikt nie mówi jak kobiety współcześnie maja się ubierać i wyglądać ;) Polecam wyluzować, uśmiechnąć się, zdystansować i obejrzeć pod tym kątem chociaż film Diabeł ubiera sie u Prady
i gonisz w tych sukienczynach za kolano na placu zabaw..?
Gonie a jak :) zwlaszcza w modelu polo i niestety nie wiecznie bialych conversach ;) Do tego dodam że w zeszłym roku latem przy trendach midi i maxi widzialam sporo mam „goniacych” w spódnicach do kostek. Nie rozumiem dlaczego to Cie szokuje?
Jeśli chodzi o ubrania to Muuv oraz The Odder Side – swoje trzeba zapłacić, ale jakość jest naprawdę dobra. Lubię też sportową firmę Nessi – mam dwie pary ich legginsów od jakiś 3-4 lat i są nie do zdarcia, wspaniale się w nich biega i ćwiczy na siłowni.
Z kosmetyków z czystym sumieniem polecam Resibo. Staram się kupować na promocji, bo dla mnie troszkę za drogie, ale jakość super!
Niedawno kupiłam (zachęcona między innymi Twoją, Mario, oceną) Laurę Pro-be, w kolorze camelowym – to zdumiewające, że w czasie dosyć rzetelnych i czasochłonnych poszukiwań zimowego płaszcza nie udało mi się znaleźć ani jednego, który, tak jak Laura, spełniałby obietnicę zapewnienia ciepła w czasie zimowych miesięcy. Przeglądałam marki premium, polskie i zagraniczne – płaszczy ocieplanych na rynku po prostu nie ma, a to, co producenci nazywają płaszczem zimowym, w najlepszym wypadku zaopatrzone jest w podszewkę. Laura, choć rzeczywiście obszerna i zupełnie inna od płaszczy które nosiłam do tej pory, zapewnia komfort termiczny lepiej niż techniczna, puchowa kurtka, w której do tej pory spędzałam zimę – przekonana, że nic innego nie jest w stanie mnie ogrzać.
Kiedy z kolei zastanawiam się nad swoimi zakupami z ostatnich miesięcy, zaczynam dochodzić do wniosku, że ogarnął mnie jakiś taki konsumencki patriotyzm – zaopatruję się głównie w sklepach małych polskich marek. Z czystym sercem polecić mogę torebki Przywara Strzałka – solidne rzemiosło, które na tle sieciówkowych wyrobów zdolnych przetrwać jeden sezon wyróżnia się jakością na lata. Tyszert produkuje basicowe koszulki i bluzki z bajecznie miękkiej i trwałej bawełny – szkoda tylko, ze w krojach głównie ultra oversize, ale widzę, że ostatnio zmieniają trochę stylistykę w kierunku bardziej dopasowanych. Risk, co by nie mówic o ich jakości (z którą bywa, najoględniej mówiąc, różnie) szyje sukienki które leżą jak marzenie. A świeczki Sooyosh to absolutne mistrzostwo świata – i mogłabym tak jeszcze długo :)
Jestem bardzo sceptyczna wobec marki Monika Kamińska, która kilka razy się tu pojawiła. Opisy na stronie sklepu są przekłamane. Te ubrania nie są tak „genialne”, jak twierdzi właścicielka, a przede wszystkim moim zdaniem one są kiepsko skrojone i na wielu kobiecych figurach leżą po prostu źle (np. marynarki, koszule, bluzki są głównie na bardzo małe biusty, nawet na średnich już nie dają rady). Jakość- tkaniny ubrań są faktycznie porządne i solidne, ale z dodatkami takimi jak skarpety, podkolanówki i czapka mam złe doświadczenia. Buty- ja je odczuwam jako twarde, sztywne, niczym nie różnią się od twardości w Gino Rossi i nie wierzę, że przy dluższym użytkowaniu mogłabym je uznać za tak superwygodne, jak obiecuje opis na stronie. Jak coś sprawia dyskomfort przy mierzeniu, to raczej nie będzie już lepiej.
Nie polecam też Riska- te ich sukienki może i leżą nieźle, ale tylko dlatego, że w większości są wykonane z oblepiającej, elastycznej wiskozy – sztuką byłoby uszyć dobrze leżącą sukienkę z tkaniny, a nie obcisłej dzianiny. Ceny jak na szmatkowatą wiskozę mają stanowczo zawyżone. Wierzę, że wiele kobiet dobrze i seksownie czuje się w tych sukienkach – elastyczna wiskoza faktycznie ładnie podkreśla kształty a przy dobrym fasonie ukrywa 'mankamenty’, ale jej jakość i trwałość nie jest wysoka, nie mówiąc już o tym, że nie sposób użyć takich sukienek przy formalnych okazjach.
Nie zgadzam się co do opinii nt. rozmiarówki u Moniki Kamińskiej. Mam biust 75G i bez problemu kupiłam w butiku dwie koszule i marynarkę. Nie musiałam nic poprawiać.
Cześć Dziewczyny, chciałam zapytać czy możecie polecić męską torbę na lunch? wiecie gdzie taką mogłabym kupić?
Zdecydowanie mogę polecić jakośći wykonanie ubrań od Moniki Kamińskiej. Poza tym uwielbiam wybór płaczy Patrizia Aryton. Sama mam dwa: żółty oversize i czerwoną dyplomatkę. Z butowym mush-have jest Paso a Paso. Torebki mam od Batyckiego. Z kosmetyków mam całe mnóstwo marek które uwielbiam np. Sensum Mare, Hagi, Cztery Szpaki, Miodowa Mydlarnia, Anabelle Minerals, Ecocera, Anwen, Make me bio, Miya,Yope.
Co do MZ to obserwuję u nich jeszcze jedną niefajną praktykę. Otóż ubrania, które trafiają do sprzedaży jako nowości od razu na wejściu są przecenione. To jest, niestety, ale psucie rynku i jest to zwyczajnie nieuczciwe wobec klientów.
Mam ich dwie sukienki ze starszych kolekcji i są świetne. Ostatnio jednak popsuli się wzornictwem, krojami i materiałami (króluje głownie wiskoza).
Nie wiem dlaczego, ale mnie rozśmieszyły dywagacje na temat ideologii MZ. Cokolwiek powie jakiś pan, ma to znikome znaczenie dla mnie, dopóki spełnienia swoje zadanie, tzn. mogę u niego kupić sukienkę, która mi odpowiada. To on ma rolę usługodawcy.
W sprawie ubrań niewiele mam do powiedzenia, nie mam jednej ulubionej polskiej marki, która mnie zachwyca.
Za to z innych kategorii polecam:
Buty : Ryłko
Torebki: Wittchen
Kosmetyki : Sensum mare ( najlepszy tonik ever, super krem), Yope (mydła o pięknym zapachu), Nature Queen (Olej z pestek malin)
a kupilabys sukienke od kogos, kto np uwaza, ze kobieta powinna byc zakryta od stop do glow, a jakiekolwiek pokazywanie ciala jest zarezerwowane tylko dla meza?
Niestety nie znam się na strojach muzłumańskich. Myślę, że to pytanie powinnaś skierować raczej do Pań, które żyją w krajach gdzie obowiązuje prawo szariatu. Pozdrawiam
To będzie całkiem długa lista, bo od jakiegoś czasu stawiam na polskie marki:
1. Ubrania:
– t-shirty dla mnie, partnera: Pan Tu Nie Stał, dla mnie również Feema
– Laurella, przepiękne sukienki, bardzo kobiece ubrania, dobre składy
2. Obuwie:
– Anis
– Monika Kamińska
3. Kosmetyki:
– Ministerstwo Dobrego Mydła (miłość, od kilku lat!).
– Resibo
– GlamShop – niedawno kupiłam rozświetlacz i turbopigmenty i już wszędzie polecam, bo takiej formuły i jakości jeszcze nie spotkałam,
– Mokosh (krem malina!)
– również Vianek – bardzo lubię ich krem na noc z niebieskiej serii
– Nacomi: pudry i mleka do kąpieli mają niezrównane, niedawno też skończyłam cudowny mus peelingujący o zapachu mango.
dobrego dnia!
Karolina
Świetny temat! Zarówno post jak i komentarze do bogactwo informacji. :) Mnie interesuje również inwestowanie w modę, niestety spóźniłam się jeśli chodzi o marie zelie.
Nikt nie wspomniał o Tatuum….. od lat kupuję kostiumy i sukienki. 15 lat temu jakość była znacznie lepsza, ale wciąż trzymają poziom. Żałuję że zrezygnowali z szycia dla niskich i wyższych…. to był świetny pomysł, wszystko było super dopasowane.
Super wpisy, wiele się dowiedziałam… dziękuję.
Tatuum – a jakże, chociaż to raczej spora sieciówka, niż mała firma :) Tatuum ma tę wielką zaletę, że szyje serie ubrań z tego samego materiału, lecz w róznych kolorach, dopasowanych do siebie – można więc kupić np. spódnicę i spodnie w tym samym kolorze, a do nich żakiet w innym, albo dwie spódnice zróżnicowane kolorem plus żakiet – idealna sytuacja, kiedy chce się mieć kilka zestawów do pracy, bo i bluzki też można do nich dobrać. W ogóle, możliwość kupienia tam ubrań bardziej formalnych to duża zaleta dla osób, które nie mogą pójść do pracy w sukienczynie z dresówki. No i sukienki mają w rozmaitych fasonach, nie tylko odcinane w talii, z rozkloszowanym dołem. Niedawno kupiłam tam granatową szmizjerkę ze sztruksu – klasyczny fason, niemalże zapomniany przez inne firmy.
W ubiegłym roku kupiłam sobie w Tatuum cały zestaw urlopowy: dwie pary bawełnianych chinosów, do nich dwie wzorzyste bluzki lniane plus jeszcze spódnicę z tego samego lnu (w połączeniu z bluzkami tworzy dwie niby-sukienki), a na koniec dwa T-shirty w kolorze spodni, z nadrukiem powtarzającym fragment wzoru z tych ciuszków lnianych – i miałam komplet na wyjazd, wszystko do siebie pasowało.
Szkoda tylko, że swetry i sukienki swetrowe są w Tatuum głównie z mieszanki poliamidu i wiskozy, aż się prosi, żeby przynajmniej część z nich była z wełny.
Przepraszam za mój tak „późny” wpis, od niedawna czytam ten blog i bardzo mi się podoba :) Ja również kocham Tatuum, kupuję często na wyprzedaży, piękne, niebanalne ubrania :)
Dzięki Marii, odkryłam wiele fajnych firm, bardzo dziękuję!
Tylko czasem przerażają mnie ceny tych ubrań…. nie wiem gdzie Panie pracujecie, ale myślę ze zarabiacie świetnie, skoro kupujecie w tak drogich sklepach…
Jestem tu nowa, mam na imię Dorota z Krakowa: )
Pozdrawiam!
Ja pracuję w bibliotece. Kokosów z tego nie ma. Nie kupię sobie marynarki za 500 zł (no chyba że na wyprzedaży lub z drugiej ręki. gdybym w niej chodziła parę razy w tygodniu, to co innego), ale raz na kilka lat kupuję porządną droższą kurtkę lub płaszcz zimowy (jak się podzieli cenę przez liczbę lat, wychodzi tanio. żeby było zabawniej, szwedzka kurtka puchowa sprzed 11 lat nie ma już tyle puchu co kiedyś, ale nadal dobrze wygląda i się sprawdza późną jesienią). Drogiego swetra też nie kupię, ale od czego są second handy? Na rzeczy od polskich marek (na Tatuum też, choć nie kupuję tam, bo nie podobają mi się składy) mnie stać o tyle, że nie kupuję ich w hurcie co pół roku. Wystarczy kupować mniej i rzadziej i da się uskładać na porządne ubrania. I oczywiście one też nie zawsze spełnią oczekiwania, ale często są naprawdę dobrej jakości i faktycznie starczają na dłużej.
Zgadzam się z Tobą:)
ja właśnie w Tatuum poluję zawsze na fajne ciuchy na wyprzedaży. Np teraz na jesieni, kupiłam super bluzkę za 80 zł a nie za 189, i sukienkę przecenioną z 369 na 120 :) I jest to Tatuum, które tak lubię !
Natomiast były tu wymienione bardzo drogie firmy odzieżowe, w których bluzki są po 250-300 zł…. hm… dla mnie drogo.
Natomiast płaszcz czy kurtki tez mam na kilka lat i też raczej z puchem naturalnym nić wypełnione poliestrem :) Też trzymają formę dłuuugo …
Ja bym chciała polecić Glyk Company: świece sojowe o naprawdę niebanalnych zapachach. Szczególnie polecam wersję travel, bo nie jest dodatkowo zawijana w folię w przeciwieństwie do „pełnej” wersji. Sama kupuję zwykle stacjonarnie, ale na stronie mają darmową wysyłkę, więc jest okazja.
Dołączam oczywiście do poleceń Pro-be.
Poleciłabym też z kosmetyków MDM za jakość i ciepło oraz Babo za świetny żel w szkle, ale nie bardzo lubię polecać kosmetyki, bo co dla mnie jest w porządku, dla kogoś innego może być bublem. Jak ten olejek Vianka, który zachwalany jest we wpisie. Najgorszy produkt myjący, jakiego używałam.;)
Z ubrań polecam Tatuum, Warsztat Pracy i Zygzak.
Z kosmetyków Alkemie, Resibo, Hagi, Asoa, A Jeden, Ministerstwo dobrego mydła, Fresh and natural (pasta szałwiowa do mycia twarzy!!!), Iossi.
Ach, jeszcze zapomniałam o Taranko i Street Legend
ja polecam vanell (http://www.vanell.pl/) jak ktos szuka klasycznych ubran do biura, to tylko tam! a wlascicielka przemila :)
Super wpis i komentarze. Poznałam wiele ciekawych marek. Pytanko: poszukuję super jakości t-shirtów damskich, największy problem stanowią oczywiście białe – tu najgorzej z jakością i wykończeniem. Ma być nieprzezroczysty, dobrze uszyty, trzymać fason. Gdzie za ceną faktycznie idzie jakość?
Ja jak dotąd nie znalazłam nic lepszego jakościowo niż T-shirty DOT Official. I od tego czasu już nie szukam.
Dołączę się po pewnym czasie od publikacji i polecę markę Natula – mała, szyjąca w niewielkich ilościach na Dolnym Śląsku. Posiadam basicową bluzkę i lniano-wełniany kardigan (boski). Poza tym zdecydowanie lubię Tyszert i Monikę Kamińską – jak dotąd się nie zawiodłam. Marie Zelie we mnie też wzbudza mieszane uczucia, z jednej strony kupiłabym wełnianą sukienkę, z drugiej jednak odstrasza mnie nieco ideologia.
Firmy TYSZERT nie polecam. Zwracam uwagę na jakość obsługi klienta. I tu się zawiodłam. A szkoda, bo był to mój pierwszy kontakt z marką. Jak się okazało, również i ostatni.
Jeżeli poszukujecie ubrań z naturalnych tkanin dla swoich dzieci polecam sklep i zapraszam do
https://awakeforkids.pl/