Oglądanie obrazów, zapoznawanie się z twórczością „nowych” dla mnie malarzy to jest coś, co sprawia, że nawet w chorobie (nie mogłam mówić, tak mnie gardło bolało) się zachwycam i postękuję ochami i achami. Zapraszam Was do oglądania kolejnego zestawienia pięknych obrazów porównanych do typów kolorystycznych. I zachęcam jednocześnie do dystansu. To jest tylko gadanie o kolorach. Analiza kolorystyczna nie jest wyrocznią, wyrokiem, karą. Jak mi się kiedyś spodoba jakieś ubranie w kolorze z moich koszmarów – bladym różu lub łososiu, być może, BYĆ MOŻE założę. W końcu nawet dałam radę takim pomadkom, a moja mamusia powiedziała, że „w tym pomarańczku to nawet nawet…”(klikasz na własną odpowiedzialność) :)

Czysta zima -> William Holman Hunt – Przebudzone sumienie (ok. 1853)źródło zdjęcia

Tym razem czysta zima na bogato. Z jakichś mało mi znanych powodów, czysta zima kojarzyła mi się dotąd z oszczędnością formy. Lodowate kolory – takie, których nie osiągamy dodając do nich bieli, ale wręcz na odwrót – dodając je do bieli, osadzałam zawsze w minimalistycznych klimatach, bliskich jakiejś surowości. A tutaj mamy nagromadzenie detali. Od razu jak zobaczyłam ten obraz, przypomniał mi się oglądany wiele lat temu w jakimś czasopiśmie wnętrzarskim, dom Hanny Bakuły. Nie wygrzebię niestety tego z pamięci, jaka to była gazeta, ale gdy wpisze się w google „dom Hanny Bakuły” to mniej więcej widać o co chodzi.

Prawdziwa zima -> Frederick Lee Bridell – Koloseum w świetle księżyca (1859)źródło zdjęcia

Koloseum swoją drogą, ale spójrzcie na to niebo. To co się dzieje w lewej górnej ćwiartce obrazu, to jest sztos (no trudno, użyłam tego słowa). Znowu podoba mi się ta brudnawość prawdziwej zimy – to, że z czystym zimnym kolorem i bardzo błyszczącą biżuterią można łączyć szarość, taupe, ziemistość, grafit, a nie tylko czerń. I nawet niekoniecznie trzeba wtedy dawać jakieś mocne akcenty w makijażu, można przydymić oko, usta zostawić naturalne.

Intensywna zima -> Gillis Mostaert Krajobraz z wojną i pożarem (1569)źródło zdjęcia

Nie tak ciemno jak zawsze, bo chciałam wyraźnie nawiązać do tego jak intensywna zima ma dużo wspólnego ze stonowanym latem. W pewnym sensie te wszystkie kolory są stonowane, ale jednocześnie głębokie – na tym obrazie nie przeczą sobie te dwie cechy kolorów. Z własnego doświadczenia wiem, że jak mam przy twarzy barwy takie, jak na samej górze obrazu, może cera nie jest jakaś rozbudzona, ale wtedy moje oczy wyglądają jakby były czarne, co jest dość efektowne.

Intensywna jesień -> Johannes Verkolje I – Posłaniec (ok. 1674) źródło zdjęcia

Posłańcu, oddawaj płaszcz. Tej pani z obrazu chyba też się podoba :) Jak mi się podoba, że ta suknia na dole wygląda jakby była z papieru… Piękny kolor dla intensywnej jesieni oczywiście, a te zagniecenia przyprawiają mnie właśnie o estetyczne dreszcze. A obrus to już w ogóle nadaje się idealnie do przerobienia na narzutkę, pelerynę, płaszcz. Każdy poszczególny materiał jest tutaj 10/10 dla intensywnej jesieni – nie zapominajmy o zasłonie i stroju pana, który odbiera przesyłkę.

Prawdziwa jesień -> Francois Gerard – Portret Józefiny (1801)źródło zdjęcia

A w tym wnętrzu chciałabym usiąść we współczesnym ubraniu. Cudowny wystrój, który ma wszystko, co lubię – czerwony dywan, miękką kanapę i rośliny w tle. Pani też ładnie wygląda, ma świetny szal, ładną cerę i fajne kolczyki. Uwielbiam takie klimaty. Kolory oczywiście wszystkie do wykorzystania przez prawdziwą jesień.

Stonowana jesień -> Adriaen Jansz Kraen – Martwa natura źródło zdjęcia

Taka właśnie srebrna, brudna biżuteria jak te sztućce i czajnik, świetnie by wyglądała ze stonowanymi kolorami (coś w stylu tego pierścioneczka). Jakaś kapka czerwieni na usta, by tu się jeszcze przydała i biała koszula, nie ostra biel, tylko taka, jak na tym obrusie. Martwe natury w tym stylu przypominają mi zdjęcia jedzenia na instagramie.

Stonowane lato -> Aureliano Beruete – Rzeka Manzanares (1908)źródło zdjęcia

Trochę pogodniejszy niż zwykle obraz dla stonowanego lata. Na wodzie można zaobserwować ładne zderzenie szarości, błękitu, brązu i fioletu. Moja przyjaciółka, która jest stonowanym latem, kupiła jakiś czas temu sukienkę w kolorze takim jak na niebie i zrobiła piorunujące wrażenie dobierając do niej szare zamszowe buty. Teraz zapragnęła jeszcze trochę się rozjaśnić i szuka dla siebie często cielistości, delikatniejszych różów, a nawet pasteli.

Prawdziwe lato -> John Frederick Peto – Sklep biednego człowieka (1885)źródło zdjęcia

Może to nie są kolory wybierane w pierwszej kolejności przez prawdziwe lata, ale jedno wiem: kolory nie muszą być zdechłe, żeby były spokojnymi. Wszystko jest względne. Taka zieleń kurtki wydaje mi się wzorowa do niebieskiej sukienki, czerwonych ust, brązowych włosów. Wszystkie rzeczy na półkach w „rzeczywistości” mają chłodniejszy kolor, ale tutaj są poddane działaniu promieni słonecznych :)

Delikatne lato -> Louis Leopold Boilly – Prezent od zalotnika (ok. 1790)źródło zdjęcia

Patrzę na tę suknię, takim samym wzrokiem jak pan patrzy na panią. Piękna interpretacja jasnego lata, choć wcale nie taka znowu za jasna. Znowu tło ma poukrywane fajne rzeczy, które nie do końca dostrzega się na pierwszy rzut oka, bo widzimy głównie niewiastę. Tam na ścianie z tyłu są ciekawe szarości, jakby zmieszane z błękitem, a na bliższych ścianach kolor przypomina mi to, co robiłam z kredkami pastelowymi w dzieciństwie – nakładałam na siebie różne jasne kolory w nadziei, że wyjdzie mi kolor ludzkiej skóry, a wychodziło takie właśnie brudne coś. Bardzo ładne brudne coś, tylko nie do końca mi o to chodziło wtedy.

Delikatna wiosna -> Pal Szinyei Merse, Rozwieszanie prania (1869)źródło zdjęcia

Energiczne wymachiwanie pędzlem kończy się właśnie w taki sposób. Znowu wygrywa dla mnie niebo i już oczywiście w myślach pojawiają się biała koszula i turkusowy naszyjnik. Dużo żółcieni i piękna czerwień w postaci chustki na głowie postaci u dołu obrazu. Być może ta postać ma ubrudzoną spódnicę, ale ja wolę wyobrazić sobie piękną rozkloszowaną spódnicę w morskim kolorze z ogromnym wzorem przedstawiającym krajobraz, klimaty podobne jak u Driesa Van Notena pięć lat temu.

Prawdziwa wiosna -> Pieter Leermans – Młoda kobieta z gitarą (ok. 1680)źródło zdjęcia

Piękne, wyraziste kolory. Moją misją jest chyba przedstawianie prawdziwej wiosny jako dość tajemniczej pory roku :) Na obrazie najbardziej wart uwagi jest ten maryjny błękit na kołnierzu i rękawach – typowy kolor prawdziwej wiosny. Świetnie wygląda jako akcent, bez żadnej konkurencji z innym mocnym kolorem. Dałabym jedynie wiśnię na usta jakąś, żeby było w miarę wyraźnie.

Czysta wiosna -> Bartolomeo Bimbi – Pomarańcze, limonki, cytryny i cytrusy (ok. 1715)źródło zdjęcia

Kwintesencja moich zainteresowań teraz. Egzotyczne owoce i ciemne tło, zieleń jako uzupełnienie. Cała kompozycja (choć słowo ustawka mi tu lepiej pasuje) przepiękna. Chcę tego typu bluz, spódnic, sukienek. Chcę to nosić i chcę to jeść. Zawsze jak widzę tego typu wyłaniające się z ciemności rośliny, mam wrażenie, że coś tam jeszcze się czai innego.

Który obraz podoba Wam się najbardziej?  Czy któryś obraz wzbudził w Was jakieś uczucia, które Was same dziwią?

Podobne wpisy:
Typy urody jak obrazy cz. 1, 2
Typy urody jak krajobrazy – 1, 2, 3.
Typy urody jak kwiaty
Typy urody jak filmy – 1, 2, 3.
Typy urody jak wnętrza – 1, 2, 3.


Zachęcam do wejścia na Wybór Marii. Dostałam kod rabatowy do Sephory dla czytelników, więc zrobiłam selekcję z rzeczami, które sama chciałabym kupić.


Nigdy nie brałam udziału w Share Week, jakoś zawsze przegapiałam, ale tym razem dałam radę :) Trzy blogi, które chciałabym Wam polecić ze swojej strony to:

Pani Swojego Czasu – blog o produktywności, prowadzony przez energiczną, zdecydowaną i odważną kobietę. Dla mnie i treści, które zamieszcza Ola, i sama Ola są bardzo inspirujące.

Piękno i minimalizm – blog na którym nie ma tematów tabu. Bogusię cenię za to, że pisze bardzo wyczerpujące i szczere recenzje oraz że pokazuje prawdziwe, nietuningowane żadnymi filtrami, życie. To jest osoba, której rekomendacjom ufam.

Sanna’s Land of Illusion – uwielbiam oglądać zdjęcia z podróży Zuzi i nie mogę się nadziwić, jak z każdego miejsca w którym się znajduje, umie wyciągnąć coś bliskiego swojemu stylowi. Zuzia ma też super stylówki i fajnie mieszka. Estetyczna uczta.