Po jednym z rodzaju – tak postanowiłam nazwać tę metodę. W przeciwieństwie do uniformu, tutaj nie ograniczasz formy swoich ubrań. Ponieważ są kobiety, które chcą mieć wszystko: nie tylko rurki, ale i boyfriendy, bojówki, dzwony i szwedy… Jeżeli wiesz, że chcesz mieć wszystko, ale nie chcesz nakupować bez sensu, wystarczy wprowadzić jedną małą zasadę: MIEJ WSZYSTKO, ALE TYLKO W POSTACI JEDNEJ SZTUKI.
Startujemy od sporządzenia listy niezbędnych rzeczy w naszej szafie. Czyli po kolei wymieniamy wszystko, co chcemy mieć. Bielizny nie uwzględniamy, akcesoriów (szaliki, chusty, biżuteria) nie uwzględniamy. Zestawów do ćwiczeń nie uwzględniamy (stroje kąpielowe, dresy itp.). Buty i torebki uwzględniamy. Będę teraz udawała, że posługuję się tą metodą i sporządzę taką listę. Nie zrażaj się, że mam tyle pozycji – tyle ja potrzebuję. Ty możesz mieć o połowę więcej, lub o połowę mniej.
Oto moja lista:
- mała czarna
- dzienna sukienka
- boyfriendy
- spodnie materiałowe
- rurki
- spodenki
- bluzka na krótki rękaw
- bluzka na długi rękaw
- top na ramiączkach
- T-shirt
- koszula
- sweter wkładany przez głowę
- kardigan
- bluza z kapturem
- tunika
- żakiet
- torba
- szpilki
- trampki
- botki
- płaszcz
- kurtka przejściowa
Teraz trzeba zacząć kompletować swoją listę, ale zrobić to w taki sposób, by każda rzecz pasowała do pozostałych.
Najlepiej wybierać rzeczy proste i o zbliżonej kolorystyce. Jako, że każda pozycja z listy to tylko jedna rzecz w szafie musisz inwestować w dobrą jakość i myśleć jak taka rzecz będzie się zachowywała w różnych sytuacjach. Dla przykładu; mam tylko jedną dzienną sukienkę, wybieram wobec tego prosty fason, który mogę różnie stylizować – dodać pasek, założyć do szpilek lub do trampek, innym razem nosić jako tunikę. O każdym z elementów listy trzeba myśleć w podobnych kategoriach. Z czym założę daną rzecz? Czy będzie pasowała do pozostałych rzeczy z listy?
Takie rozwiązanie ma jeden zasadniczy plus. Zmusza nas do myślenia nad każdym zakupem. Tutaj nie ma miejsca na pierwszą lepszą bluzkę z nadrukiem z wyprzedaży. Zamiast myśleć: „jakie to ładne, wezmę to”, trzeba przejść na: „czego będę potrzebowała?”. Nie idzie się wtedy na zakupy z nastawieniem, że coś może wpaść w oko. Ważniejsze jest w tym wypadku planowanie i szukanie czegoś, co zaspokoi nasze potrzeby.
Metoda jest niewątpliwie dla osób, które mają spokojny i wyważony styl bądź dla osób, które niekoniecznie skupiają się na modzie i chcą mieć dobrze zgraną i dobrą jakościowo garderobę.
Czy dla Was ograniczenia tego typu są nie do zniesienia? Czy mogłybyście mieć w swojej szafie tylko jedną rzecz z danego rodzaju?
Ciężko byłoby mi żyć tylko z jedną ołówkową spódnicą :)
A ja wręcz przeciwnie: spódnice to bym sobie mogła podarować…
O jeeeeeju, spadłaś mi z nieba z tym postem !!! Jestem właśnie tego typu osobą, ze lubie miec WSZYSTKO ! Na każdą okazję, w każdym stylu.
Kupowanie : „co jest mi potrzebne” praktykuję od zawsze, więc to nie będzie problemem :)
Czy mogłabyś kiedyś skompletować taką liste dla ciepłego lata?
Mam wrażenie, że cieżko znaleźć klasyczne ubrania w takiej kolorystyce…
Oj kochana, ciepłego lata nie ma. Ta pora ma przewagę chłodu w sobie. Tak, zamierzam tworzyć bazowe zestawy dla różnych pór roku. Ale gdybyś chciała sama robić taką listę to po prostu wypisz rzeczy, jakie potrzebujesz mieć i kupuj je we własnej, ulubionej palecie kolorystycznej. Dla mnie bazą jest czerń, ale przecież można się trzymać szarości, beżów, brązów itd…
super te rzeczy. kolorystyka idealna dla mnie. Czy mogłabyś napisać jakich marek one są?
To jest tylko poglądowy kolaż, który zrobiłam na polyvore, posiłkując się luksusowymi produktami. Jak już robić zakupy, to z rozmachem:) A jak! Tutaj można podejrzeć szczegóły.
Pomysł zdecydowanie nie dla mnie. Jestem za prostotą ale myśl, że miałabym mieć jedną parę spodni i o zgrozo! jedną parę szpilek ?!? napawa mnie niepokojem ;) Ubrania eksploatuję intensywnie i mało co po kilku miesiącach wygląda u mnie dobrze, nawet ubrania bardzo dobre jakościowo. Moja lista ograniczyłaby się do spodni rurek, luźnych bluzek z rękawkiem, luźnych topów, luźnych sweterków/narzutek,marynarki i butów na obcasie plus balerinek. Wszystkie te rzeczy oczywiście w liczbie mnogiej ;)
Zależy co nazywasz rodzajem. Ja na liście nie umieściłam jednej pary spodni, tylko jeansy typu boyfriend, rurki i spodnie materiałowe. Z tego co piszesz, to raczej metoda na uniform byłaby bardziej odpowiednia:)
Dla mnie ta metoda ma sporo sensu. Jedyne, czego bym sie obawiala, to koniecznosci chodzenia zima w sukience, gdy moje spodnie sie pobrudza… ;-)
Trzeba tak zrobić listę, by mieć opcję na każdą sytuację. Nie chodzi o to by mieć tylko jedną parę spodni w ogóle, ale jak już kupić na przykład rurki, to dobrej jakości i właśnie jedną parę. Idealną parę:)
I wlasnie to mi sie najbardziej podoba: koniecznosc samoograniczenia! A nie, ze sie nakupuje byle dziadostwa, bo tanio, tylko raz a dobrze. I jaki to trening dla mozgu – z czym to nosic? do czego by pasowalo? czy na pewno tego potrzebuje? itp. Posiedze, pomysle i moze cos z tego bedzie ;-)
Dzieki!
Dla mnie to byłaby tortura :-).
Przyznam się, że dla mnie też. Mi bardziej pasowałoby podejście uniformowe jeżeli już, a to jest przeciwieństwo uniformu.
To ma sens! Niektóre rzeczy faktycznie mam po jednej sztuce, ale dobrze jest dostosować metodę do swoich potrzeb, a może po dwie rzeczy? :) Lub zrobić wyjątek dla konkretnego ubrania np. więcej bluzek koszulowych :)
Oczywiście, że wyjątki są dozwolone. Tak naprawdę taka lista jest jedynie punktem wyjścia, który zmusza do refleksji i pokazuje nam co naprawdę lubimy i bez czego trudno nam się obejść.
Serio wyjątki są dozwolone? To po wakacjach zabieram się za swoją listę :) MOŻE mi się uda.
Ale chyba lepiej poczekać na inne metody budowania bazy, bo może są jeszcze lepsze. Możesz uchylić rąbka tajemnicy ile jeszcze tych metod przedstawisz?
Nie będę reagować na takie zaczepki:) Posty się piszą, metody się tworzą, hehe.
:) Ja zauważyłam u siebie, że im mniej mam w szafie rzeczy/ubrań tym bardziej kreatywna jestem w ich łączeniu :)
P.s. Piszę z dużych liter, tak jak kazałaś.. ;))
aga
Grzeczna aga. Mam dokładnie to samo. Może właśnie dlatego czuję ulgę, gdy pozbywam się rzeczy…
Jest to jakiś punkt wyjścia, ale z modyfikacjami. Niektórych rzeczy według mnie trzeba mieć więcej, np. topów. Z rurek zrezygnowałam w ogóle na rzecz szerszych spodni, w których wyglądam lepiej. Żakiet mam, bo trzeba, ale wkładam go 2 razy w roku. Za to bluz z kapturem mam kilka itd.
Ale mimo wszystko dobrze się ten post wpisuje w minimalizm, który mi ostatnio chodzi po głowie, zaczęłam już robić małe czystki w szafie :)
Czyli znowu, dla Ciebie lepszą opcją jest uniform. Bo widać że dokładnie wiesz, co lubisz i jesteś świadoma swoich ulubionych sylwetek. Ta opcja jest zdecydowanie dla hardkorów. Ja się do nich nie zaliczam:)
A u mnie minimalizm powielony ;)Jeansy – oj duzo za duzo, a o butach to nawet nie wspomne…Ale chciala bym tak to wszystko zredukowac bo i tak chodze wlasciwie w jednym.
PS. Ta sukienka dzienna jest swietna. Ja mam wciaz dylemat bo sukienki to „najtrudniejsza” czesc garderoby jak dla mnie. No nie ogarniam w jakim fasonie jest dobrze – no dobra przesadzam – w malej czarnej jest O.K. ale ile mozna?
Niektóre kobiety w ogóle „nie czują” sukienek. Ale sądzę, że fason szpitalnej koszuli będzie większości kobiet pasował. Tylko trzeba dobrać optymalny kolor lub wzór, żeby nie wyszedł z tego woreczek na kartofelki:) I jeżeli lubi się stylizacje bardzo kobiece to do tego pasek i szpile:)
Ja raczej antykobieca jestem. Mimo „40 lat minelo..” ciagle laze w portkach, trampkach i meskich koszulach ale czasem mam ochote/okazje na ubranie sukienki i tu „d…” niestety. Maria, ja mam po prostu, cholera jasna, trudna figure. Wszystko dlugie, chude i plaskie oprocz biustu. No ten to sobie nadrabia za reszte. Tak wiec widzisz… Latwo nie jest.
Pozdrawiam
Kacha
Szczupła i z dużym biustem. Nooo, to rzeczywiście problem…:)
Tego posta przeczytałam już wczoraj, ale jak to bywa z tym o czym w większości piszesz, muszę się zamyślić;)
I tak, dla mnie w jednym egzemplarzu to mogę mieć ramoneskę, kozaki długie, torebkę, trencz czarny i beżowy…
A dżinsy to i owszem potrzebuję mieć: dzwony, szwedy, rurki, boyfriendy, 3/4, jasne, ciemne – tak to o mnie;)
Nie potrzebuję dwóch białych koszul, dlatego mam jedną białą, a drugą błękitną, która wygląda jak biała.
Doszłam do tego, to co przedstawiłaś to trochę mało dla mnie;)
Myślę, że za bardzo interesujesz się modą jak na tego typu ograniczenia, ale przy okazji zachowujesz też w tym zdrowy rozsądek. To by było idealne jako terapia dla zakupoholiczki:)
Piękny minimalistyczny blog, bez pompy i zadęcia o trendach i idealne porady dla „ubranych z przypadku” jak ja! super że tu trafiłam
Pozdrowienia
Wow, dziękuję bardzo:) To zapraszam do pozostania na dłużej. Pozwolę sobie na rewizytę:)
też sobie siebie nie wyobrażam z 1 parą szpilek, czy z 1 spódnicą.
to nie jest tak, że ta metoda jest totalnie nie dla mnie.
to wszystko zależy od podejścia.
obecnie mam trencz beżowy i czarny- tu za bardzo opcji ograniczania się nie widzę.
ale mogłabym mieć po 1 parze spodni.
za to z kolei nie wyobrażam sobie rezygnacji z większej ilości spódnic..
też podoba mi się wybieranie prostych rzeczy, tshirt z nadrukiem najciekawiej wygląda na wieszaku, potem jest z nim za dużo zabawy.
osobiscie od dłuższego czasu- preferuję basici, szkoła goka wana- że dodatkiem zmienię klimat ubrań.
Czyli też tak ja – unikam wzorów, obracam się w wygodnych kolorach i urozmaicam dodatkiem:)
moja szafa byłaby pięknie pusta, gdybym zastosowała tę metodę :) nijak jednak nie umiem i niczym sroka świecidełka kupuję coś nowego. Nie, żeby zaraz koszmarnego czy nieodpowiedniego choć i takie rzeczy się zdarzają. Jedno jest pewne – nie mógłby istnieć tylko jeden kolor ubrań – zmęczyłabym się, mimo że sama nie korzystam aż z tak wielu : czarny, biały, beżowy, szary, pudrowy róż, brązy, czerwienie, pomarańcz, turkus.
Jeden kolor to może nie, ja po prostu wybieram taką paletkę, bo lubię. Trzeba się tutaj bardziej ograniczać z formą:)
Chyba sobie wydrukuje, włożę do portfela albo nauczę się „na pamięć” i już nigdy nie kupię kolejnej niepotrzebnej bluzki za 19.90 zł :)
Sprytne, naprawdę sprytne. Zrobić swoją listę i nosić ją zawsze przy sobie. Cholera, że też nie wpadłam na taki genialny pomysł wcześniej:)
Swego czasu kupiłam na Allegro książkę „Najładniej ci w kolorze ” Carole Jackson tam także jest propozycja bazy ubraniowej składającej się z 15 rzeczy:
żakietu,
spodni materiałowych
spódnicy,
swetra,
bluzki uniwersalnej,
bluzki strojnej,
bluzki swobodnej,
sukienki
stroju wieczorowego
spodni na co dzień
bluzki na co dzień
płaszcza zimowego
trencza
kurtki
okrycia wieczorowego
Dodatkowo jest podana przykładowa kolorystyka zestawu dla każdego typu na zimne i ciepłe pory roku. Świetna rzecz !
Zmodyfikowałam ją trochę,unowocześniłam (ksiązża ma 20 lat) i w ten sposób powstała moja garderoba,która mimo tego,że moja szafa nie pęka w szwach jest dobrana kolorystycznie ,wszystko do siebie pasuje i ma twarzowe barwy.Jestem jak najbardziej za minimalizmem w szafie.
No to jest po prostu świetne. Każdy pomysł jest dobry, dopóki konsekwentnie się go realizuje. Jeżeli faktycznie wyciągasz spodnie i wyciągasz bluzkę na oślep i wszystko gra, to ja jestem pod wrażeniem i gratuluję. Ja też tak chcę i niedługo tak będę miała!
Dzięki! Do pełni szczęścia brakuje mi tylko i aż rdzawej sukienki. Jeszcze na swoją wymarzoną nie trafiłam.
Patrząc na Twoje fotki stwierdzam ,że nie masz problemu z dobraniem ciuszków,wiesz w czym Ci dobrze.Czarny kolor ,którego ja nie używam nawet w dodatkach jest stworzony dla Ciebie.
Moja szafa zaczyna przypominać szafę minimalistki:).
Pozbyłam się zbędnych rzeczy.Z kolorami chyba nie mam problemu,bo jaskrawości nie lubię.A gustuję w szarościach,bieli,czerni.Trafiają się i kolory,ale nie jaskrawe.Obecnie pracuję nad doborem kolorystyki dla mnie.Tzn.uczę się,poznaję.:)
Staram sie chodzić we wszystkim co posiadam.Marzeniem moim jest zakup jeszcze jednej pary jeansów,dobrych jakościowo.
Nie wyobrażam sobie,by mieć np.2 tshirty.Musi być, u mnie nieco więcej:)
ale to nie chodzi o to żebyś miała tylko 2 koszulki =) ale żeby nie było dwóch koszulek w marynarskim stylu na przykład….
Gdybym chciała zastosować tę metodę, musiałabym dokupić drugą szafę ;-)
hej od niedawna zaczęłam przeglądać Twojego bloga – podoba mi się i jak widzisz jestem na początku drogi…. od wielu wielu lat staram się komponować swoją garderobę w sposób zgodny z moim gustem, światopoglądem i pracą… to miłe dowiedzieć się że zasady które zaczęłam stosować z autopsji są również na twoim blogu =) bardzo spodobała mi się lista po jednej rzeczy z każdego rodzaju…. ja dodatkowo podzieliłam swoją listę na wiosna/lato jesień/zima ponieważ tak zmienia się moja szafa (rzeczy letnie odkładam do pudełka) oczywiście są też rzeczy które używam cały rok i zawsze muszę mieć pod ręką ale żyjemy w takim klimacie że gruby golf potrzebny jest 3 miesiące w roku ale z jaką przyjemnością go zakładam do rurek w których biegam na okrągło….. tak że mam w sumie dwie listy na każdy sezon czasem rzeczy się dublują ale to nic przy tej rzeczy jest dopisek całoroczny ciuch =)
Bardzo przydatny post! Planuję przewietrzyć szafę, zrobić bardzo radykalną selekcję i potrzebowałam takiej listy! So Fenks! ;)
A jeszcze pytanie ode mnie: szukam jeansów idealnych – prostych, bardziej w kierunku boyfriendów, bez nacięć itp., w jakimś klasycznym odcieniu, dobrych jakościowo, które ponoszę kilka lat i w cenie mieszczącej się w przedziale 200-300 zł. Jaką markę polecisz? Czy w jakiejś popularnej sieciówce dostanę dobre jakościowo dżiny?