Podstawowy błąd, który zdarza mi się popełniać, jeżeli chodzi o styl, to ignorancja wobec tego, jak wyglądam w domu. Powiedzmy, że wiem, że nigdzie danego dnia nie wychodzę, albo jestem chora, albo mam luźny weekend… Zdałam sobie sprawę z tego, że wyglądam wtedy niezbyt korzystnie. Nie dbam absolutnie o nic. Makijaż? Zapomnijcie. Świeże włosy? Nie, no w końcu trzeba im dać odpocząć. Perfumy? Tak, jasne. Na swoim przykładzie wiem, że współczesna kobieta nie jest w stanie zostawić swojej urody na jeden dzień, nic ze sobą nie robić i wyglądać dobrze. To brzmi strasznie, ale w ogóle się nie staram dbać o swój wygląd, kiedy jestem sama. I zaczyna mi to przeszkadzać. Przeszkadza mi mój stary dres w którym chodzę do domu. Przeszkadza mi to, że sama dla siebie nie jestem wystarczająco ważnym powodem, by ładnie wyglądać. Dlatego trzeba opracować strategię na domowy ubiór. A w opracowywaniu strategii najważniejsze jest znać założenia.
french chicCo w ogóle decyduje o tym, że będąc w domu większość ludzi ubiera się inaczej niż wychodząc na dwór albo idąc do pracy? Dlaczego jak tylko przekraczasz próg własnego mieszkania masz ochotę się przebrać? Sądzę, że chodzi tu przede wszystkim o wygodę. Ciuchy w których wychodzimy poza nasze mieszkanie muszą zazwyczaj spełniać „społeczną” rolę. Raczej nie możesz pójść do pracy w dresach lub do pubu w koszuli nocnej. Jak tylko jednak jesteś na swoim terytorium, pozwalasz sobie na dużo więcej. W zasadzie pozwalasz sobie na wszystko…

Niby to jest w porządku, ale jest pewne ALE. Nie znoszę dwulicowych ludzi. Takich, którzy w pracy zachowują się w stosunku do ciebie służbowo, a po pracy są twoimi kumplami. Albo takich, którzy są dla ciebie mili, prawią Ci komplementy, a jak tylko odejdziesz na krok gadają na ciebie za twoimi plecami. Wolę prostolinijność i ludzi, którzy zawsze są tacy sami z charakteru. Wolę osoby, które mają swoje standardy i niezależnie od okoliczności nie zmieniają ich. I tak się zastanawiam, czy to, że w domu zachowujemy się swobodniej i ubieramy się inaczej niż „na wyjście” i „do ludzi” nie wiąże się negatywnie z naszym charakterem. Czy nasz styl nie jest przez takie rozluźnienie rozbity i niespójny? Może należałoby dążyć do jakiejś równowagi i być sobą w takim samym stopniu w ubraniu społecznym, jak i domowym?styl artystyczny

Przyznaję, że dla mnie to będzie trudne, ale chcę to zrobić. Chcę mieć swój domowy uniform. Do tej pory będąc w domu ubierałam zawsze niebieską bluzę z kapturem i granatowe spodnie z dwoma odblaskowymi, pomarańczowymi paskami po bokach. Ten strój jest tak żenujący, że nawet nie śmiem pokazać go na zdjęciu. Musicie uruchomić wyobraźnię i uświadomić sobie, że nie mogłam się w czymś takim pokazać się na zewnątrz, takie to było obrzydliwe:) Żeby poprawić ten stan rzeczy wypisałam sobie w punktach to wszystko co musi spełniać mój przyszły domowy uniform:

1) w domu musi obowiązywać taka sama dbałość o urodę jak w każdy inny dzień: perfumy, świeżo umyte i ułożone włosy, makijaż to podstawa (no dobra, jeśli skóra chce odpocząć wystarczy błyszczyk lub maskara), a nawet biżuteria jest mile widziana;

2) ubranie do domu ma być tak fajne, że jak założę do tego trampki czy oksfordki to mogę normalnie iść na miasto;

3) wygoda i praktyczność są priorytetami, w dalszym ciągu muszę zwracać uwagę na ekstrema takie jak tarzanie się po dywanie i brudzenie się mąką.

strój domowyBiorąc pod uwagę te trzy czynniki pomyślałam sobie, że musi być jednak coś, co odróżnia mój nowy „ogarnięty” domowy uniform od tego „społecznego” i bardziej oficjalnego przebrania. Są dwie rzeczy, które najbardziej wpływają na wygodę: bielizna i obuwie. Nie wyobrażam sobie chodzić po domu w puszapie czy koronkowych gaciach, a już na pewno nie w normalnych butach, tak jak w amerykańskich filmach. Dlatego na dom postanowiłam sobie zarezerwować wygodną i jednolitą bawełnianą bieliznę i postanowiłam sobie kupić porządne kapcie, które nie rozlecą się po dwóch tygodniach. Na to idzie miękkie i wygodne, ale jednak „ogarnięte” ubranie.

Być może się śmiejecie z tego, co tutaj popisałam, bo dla Was to zawsze była norma: jesteście same w domu i wyglądacie jak milion dolarów. Ja niestety ostatnio za bardzo wrzuciłam na luz i dlatego przywołuję się do porządku. Jak już szczegółowo obmyślę moje nowe domowe uniformy z pewnością Wam je zaprezentuję:)

Czy Wy też macie podobne problemy? Jak wyglądacie, kiedy jesteście same w domu? Jakie są Wasze domowe stroje?