Kojarzycie te programy telewizyjne w których zaniedbane kobiety przychodzą do stylisty? Żalą się jak niekomfortowo czują się stając przed lustrem albo jak ich mężowie nie patrzą na nie jak kiedyś, bo przytyły i przestały się malować? Każda z nas widziała taki program. Programy tego typu nazywa się metamorfozami, ze względu na to, co następuje później. A mianowicie: grupa specjalistów z dziedziny makijażu, fryzjerstwa, ubioru oraz coraz częściej dietetyków i o zgrozo! chirurgów plastycznych bierze panią w obroty i zmienia ją w… smukłego, gustownie przybranego łabędzia. Efekt jest zawsze piorunujący i zawsze na końcu mamy porównanie: po lewej stronie ekranu stoi smutna i zahukana baba, a po prawej mamy prawdziwą gwiazdę na szpilach i ze śnieżnobiałym uśmiechem – kobietę. Fajnie, prawda? Nie do końca. Oto 10 powodów dla których nie warto oglądać programów tego typu i zdać sobie sprawę z tego, jak bardzo są one szkodliwe.

1. Metamorfozy nastawione są wyłącznie na kontrast. Przychodzi szara myszka, trzeba z niej zrobić wampa. Nie ma miejsca na pogodzenie zmiany stylu z charakterem danej osoby lub jej potrzebami. Liczy się tylko efekt końcowy: Obiekt ma wyjść w szpilkach i z ostrym makijażem. Nie ma być praktycznie, ma być medialnie.

2. Panie podkreślają, że przychodzą do programu wyłącznie dla siebie. Wszyscy jednak wiemy, że integralną częścią tego typu projektów jest pokazanie się najbliższym osobom. Na końcu programu mamy spotkanie Obiektu z rodziną i znajomymi. Kuzynki nie dowierzają, że Obiekt tak ładnie wygląda. Dzieci Obiektu nie poznają. Współpracownicy rzucają się w ramiona Obiektowi i szczerze jej gratulują. Mąż Obiektu dziękuje styliście. Bo przecież chodzi o to, by inni byli zaskoczeni, by innych zaspokoić.

3. Determinacja z jaką zawsze pokazuje się jak kobieta, która zwraca się do stylisty jest odpychająca i zaniedbana była dla mnie na początku smutna, teraz mnie to po prostu śmieszy. Obiekt przychodzący do programu jest zapuszczony i zawsze w szarym lub czarnym, wyciągniętym T-shircie i męskich jeansach. Taka jest właśnie rzeczywistość, drogie Panie – nawet te z nas, które nie potrafią zdefiniować własnego stylu przychodzą do telewizji jakby się przez rok nie czesały i nie myły. A pokazywanie Obiektu w niekorzystnym świetle wcale nie jest dzieleniem ludzi na lepszych i gorszych. Wcale.

metamorfoz nie warto oglądać

4. W metamorfozach wszystkie przemiany są na jedną modłę. Zawsze dąży się do wyszczuplania i figury typu klepsydra. Cały czas utrwala się jakiś nieosiągalny wzorzec piękna, do którego trzeba dążyć. Zakrywa się „mankamenty”, uwydatnia „atuty”, nakłada dużo makijażu i robi bardzo prostą fryzurę do ułożenia której fryzjer używa jedynie wałków, lakieru, pianki, okrągłej szczotki, wosku i prostownicy oraz pomocnika trzymającego suszarkę. Wszystko to jest jak najbardziej w zasięgu Obiektu, który wróci do domu i po umyciu sterty garów zrobi sobie manicure.

5. Przyszłość jest nieistotna. Obiekt jest robiony na bóstwo tu i teraz. Nikogo nie interesuje następny dzień, kiedy trzeba uczesać się do pracy (a tu pół głowy wygolone) lub załatwić coś na mieście (a w szafie same kopertówki, pięknie wyglądające w dłoni). Obiekt się tu nie liczy.

6. Kobiecy instynkt jest już na samym początku podważony. Tłumaczenie Obiektu, że nosi trampki, bo mu się wygodniej odprowadza dziecko do przedszkola jest zbędne. Mają być szpilki, bo to wydłuża nogi. To, że dobrze Obiekt czuje się w granatowym też należy zmienić, bo przecież teraz w sieciówkach jest pełno neonów. Obiekt może sobie pogadać, stylista zadecyduje.

7. Czy kiedykolwiek w takim programie padło słowo styl? Czy w tym przebieraniu kobiet jest jakaś myśl przewodnia, spójna z tym jak one chciałyby wyglądać? Nie kojarzę takiej sytuacji. Zawsze mamy sukienkę, na to kardigan i szeroki pas podkreślający talię. Do ręki kopertówa, na stopy czerwone szpilki i jazda.

8. Radykalne zmiany nigdy nie przynoszą trwałego efektu. Musisz naprawdę czegoś chcieć, żeby to osiągnąć i wprowadzać postanowienia stopniowo i konsekwentnie. Stylista ma radzić, a nie odwalać za Ciebie robotę. To tak nie działa, że Cię przebiorą i kopciuszka nie ma, jest księżniczka. Zmiany powinny następować po kolei – zaczynamy od mózgu:)

9. Zwalanie wszystkiego na wygląd. Obiekt wmawia sobie, że po przemianie zacznie wszystko od nowa. Jej otoczenie zmieni się, a ona sama znajdzie siłę, by od teraz prowadzić idealne życie. Bo przecież będąc brzydulą była w rozsypce. Nic jej się nie udawało, wiecznie chodziła zmęczona i niezauważona. Teraz, gdy dołączyła do grona pięknych może zacząć żyć pełnią życia. Świat nareszcie stanął przed nią otworem. Ta pochwała piękna i robienie z brzydoty wymówki to bardzo łatwy sposób na spychanie odpowiedzialności za swoje działania.

10. Media naprawdę wmawiają nam, że partnerzy kochają nas tylko, gdy jesteśmy umalowane, a ta sama zupa ugotowana przez brzydkie kaczątko i łabędzia oczywiście smakuje lepiej od łabędzia. Bardzo sprawiedliwe i wychowawcze.

W byciu pięknym nie ma nic złego. Ale już kult piękna, który jest nam na każdym kroku narzucany nie jest tolerancyjny: są określone standardy i jeżeli nie jesteś osobą w określonym rozmiarze i ubraną w odpowiednie marki to nie możesz być nazwana piękną. W korzystaniu z porad fachowców też widzę same plusy. Jednak gdy dzieje się to na potrzeby zwiększenia oglądalności kosztem braku szacunku do człowieka, to ja dziękuję. Już dawno zaaplikowałam sobie odstawienie ogłupiającej sieczki.